Artykuły

Apelując do młodzieży

Komponując pełnospektaklowe przedstawienie z fragmentów poetyckich, listów, pism, liryków i satyr Cypriana Kamila Norwida, walnie wspomagane przede wszystkim przez autora muzyki Andrzeja Kurylewicza, a także przez scenografa Mariana Kołodzieja i choreografa Conrada Drzewieckiego, stworzył Adam Hanuszkiewicz rzecz, która może ucieszyć serca miłośnikom poezji, zwłaszcza tym, którzy nie szukają w teatrze sztywnej belferskiej martwicy, lecz prawdziwie żywego słowa. I choć zapewne znajdą się wśród znawców tacy, którzy inaczej by sobie wyobrażali interpretację niejednego z tekstów, pochwalmy ryzyko artystyczne i śmiałość w odbieganiu od sztywnego szablonu. Sądząc z reakcji widzów najmocniej przemawiało to widowisko do młodzieży, do której, jak najsłuszniej apeluje Hanuszkiewicz szeregiem dotychczasowych widowisk.

Recenzent, który, za dużo przedstawień ogląda, żeby mógł reagować równie żywo i ma za wiele lat, by nie znać tradycji scenicznej, musi przy całym swym krytycyzmie podkreślić chwalebność czynu teatralnego, polegającego nie tylko na wcieleniu teatralnym poezji norwidowskiej, ale także zastosowaniu najaktualniejszych środków teatralnych do tego dziewiętnastowiecznego prekursora współczesnych myśli i form. Pragnąc jednak by impulsowi do oklasków towarzyszyło uświadomienie sobie za co klaszczemy, przypomnijmy pokrótce na czym polega zastosowana przez Hanuszkiewicza kompozycja środków wyrazu.

Młodzież może wiedzieć już tylko z historii i przekazu pośredniego czym był Teatr Rapsodyczny w pierwszych latach po wojnie. Starsi mogą pamiętać, nie wszyscy jednak pamiętają i nie wszyscy doceniają. Hanuszkiewicz ma tę wyższość nad wielu innymi naszymi reżyserami, że nie wstydzi się wyciągnąć wniosków z tej karty w dziejach naszego twórczego teatru. Nie mówię o naśladowaniu, lecz o uwzględnieniu nauk stąd płynących.

Nie wszyscy z widzów warszawskich znają Pantomimę Wrocławską. Ludzie teatru dobrze o niej wiedzą, ale Hanuszkiewicz znów ma tę wyższość nad niektórymi ze swoich kolegów, że potrafi wyciągać wnioski z osiągnięć Pantomimy. I tu mówię także nie o naśladowaniu, lecz wyciąganiu nauk.

Mało kto z widzów warszawskich zna Teatr 13 Rzędów. Ludzie teatru o nim wiedzą. Hanuszkiewicz znów ma tę wyższość nad innymi, że wyciąga wnioski.

A do tego wszystkiego dodaje własną pomysłowość. Między innymi stosuje black-outy spopularyzowane w niektórych radiowych audycjach młodzieżowych, oraz sprzęga swoją twórczość inscenizacyjną z muzyką Kurylewicza.

Współpraca z tyra kompozytorem wydaje się teatralnie owocna, ciekawi więc, czy przy zamierzonej inscenizacji "Beniowskiego" Hanuszkiewicz także skorzysta z jego muzyki. A jeśli nawet niektóre efekty wydadzą się komuś kontrowersyjne, to będzie lepsze niż posłuszeństwo schematom.

W nie mniejszym stopniu niż inscenizatorom należy się wdzięczność za tę robotę aktorom. Ponieważ jednak w tym przedsięwzięciu szanującym stylowość, zaś aktualizującym środki wyrazu, bierze udział około czterdziestu - pięćdziesięciu artystów, nie mogąc sprawozdania zamieniać w almanach, należne wszystkim podziękowanie Wasz sprawozdawca pozwała sobie złożyć na ręce ich seniora Kazimierza Opalińskiego oraz tych dam, którym przypadły najbardziej eksponowane z ról kobiecych i pięknie przez nie opracowane, mianowicie Wiesławie Mazurkiewicz (jako Pani Kalergis) i dwu Ewom: Krasnodębskiej i Pokas (jako Hrabinie i Assuncie).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji