Artykuły

Starsza pani w tarapatach

"Trzeba zabić starszą panią" w reż. Cezarego Żaka w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Kama Pawlicka w serwisie Teatr dla Was.

Jak to miło jest spędzić mroźny, grudniowy wieczór w teatrze, który serwuje widzom świetny spektakl z doborową obsadą. Tak właśnie krótko można zrecenzować przedstawienie w Och-Teatrze "Trzeba zabić starszą panią" o perypetiach - pomimo wieku - bardzo żywotnej mieszkanki jednej z londyńskich dzielnic.

Barbara Krafftówna w tej roli już od pierwszej minuty daje popis kunsztu aktorskiego, czarując widzów swoim nieodpartym wdziękiem, wyrafinowanym, nieprzerysowanym dowcipem. Emanuje z niej ciepło, pogoda ducha, jest figlarna jak mała dziewczynka, naiwna, a jednocześnie niepozbawiona zdrowego rozsądku. Pani Wilberforce to nieco ekscentryczna, ale nobliwa starsza pani, która umila sobie życie wymyślając historie z przestępstwem w tle. Raczy nimi jednego z policjantów z pobliskiego komisariatu. Ten jednak nie daje wiary w jej opowieści aż do owego feralnego dnia, kiedy w domu wdowy po admirale zjawia się tajemniczy profesor, aby wynająć pokój. I tu zaczynają się kłopoty Pod przykrywką prób do zbliżającego się koncertu nowy lokator razem z czwórką znajomych opracowuje plan napadu na bank.

Czarna komedia Grahama Linehana "Trzeba zabić starszą panią" skrzy się od dowcipnego dialogu, który jeszcze zabawniej brzmi w wykonaniu znakomitych aktorów, grających w spektaklu. Wojciech Pokora w roli fajtłapowatego majora Courtneya daje na scenie popis umiejętności łączenia gagów komediowych z grobową miną pokerzysty. Marcin Troński, jako główny inicjator napadu, vel profesor Marcus stara się okiełznać gromadkę podopiecznych, z których każdy jest dziwacznym indywiduum. Były bokser Runda (Andrzej Konopka) nie grzeszy inteligencją, znerwicowany imigrant Slobodan z Serbii (Michał Żurawski) wszędzie węszy niebezpieczeństwo, a młody, niedoświadczony w zawodzie przestępcy Harry (Adam Serowaniec) łyka bez przerwy tabletki na uspokojenie. Misterny plan obrabowania banku w wykonaniu tego typu rabusiów kończy się więc fiaskiem. I jak na czarną komedię przystało w finale dobro zwycięża, a zło zostaje ukarane. Trup ściele się gęsto, padają strzały, przestępcy giną pod kołami przejeżdżającego pociągu. Na całym zamieszaniu najlepiej wychodzi dobrotliwa starsza dama, która dziwnym zrządzeniem losu nagle staje się multimilionerką.

Interesująca jest scenografia autorstwa Macieja Preyera. Na jednym poziomie zainscenizowano cały dom starszej pani, czyli dwa piętra, przedpokój i kuchnię. Odpowiedni nastrój buduje gra świateł.

Reżyserem przedstawienia jest debiutujący w tej roli Cezary Żak, grający jednocześnie zaprzyjaźnionego z Panią Wilberforce stróża prawa. Spektakl zbudowany jest z zabawnych zwrotów akcji i świetnych pomysłów inscenizacyjnych. Jednym z nich jest scena z przyjaciółkami tytułowej bohaterki, które ubrane w przedziwne kapelusze, z wymalowanymi różem policzkami, z własnymi siedziskami przychodzą wysłuchać koncertu w wykonaniu kwartetu, składającego się z rzeczonych wirtuozów.

Widz w pakiecie dostaje więc dużą dawkę dobrego humoru, a co najważniejsze warty obejrzenia spektakl, wyśmienicie zagrany, z właściwym dla angielskiego humoru przymrużeniem oka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji