Artykuły

Czarny dzień

"Nasza klasa" przywołuje przerażającą zbrodnię - pisze Lisa Traiger w Washington Jewish Week, po amerykańskiej premierze dramatu Tadeusza Słobodzianka.

Na tak zwanych krwawych ziemiach - w nieprzyjaznym regionie Europy, w którego skład wchodziły Polska, Ukraina, Białoruś, Rosja i kraje nadbałtyckie - między 1933 a 1945 rokiem prawda i historia były płynne. Doświadczenie życiowe jednej osoby staje się fikcją innej. Marzenie jednego mężczyzny, koszmarem drugiego. Akt sumienia jednej kobiety, moralnym świństwem dla innej.

Esencją druzgocącej "Naszej klasy" Tadeusza Słobodzianka wystawionej przez waszyngtoński Theater J. jest oburzająca i kontrowersyjna historia. Relacja z wydarzeń 10 lipca 1941 roku, w małym polskim miasteczku Jedwabne - zburzyła długo utrzymywane w Polsce przekonanie o roli Polaków w Holokauście.

Tragiczna prawda tamtego lipcowego dnia została obnażona najpierw przez historyka Jana Grossa w jego książce "Sąsiedzi" z 2001 roku, a ostatnio w sztuca Słobodzianka, który udramatyzował tamte wydarzenia (oraz lata poprzedzające i następujące po nich) kiedy, jak ujął to Jan Gross, profesor historii z Princeton University, "połowa mieszkańców małego wschodnioeuropejskiego miasteczka zamordowała drugą połowę - 1600 mężczyzn, kobiet i dzieci". Tamtego dnia polscy mieszkańcy Jedwabnego zapędzili swoich żydowskich sąsiadów do stodoły i spalili - wielu wciąż żywych.

Przez dekady za ten czyn oficjalnie obwiniano nazistów. Pomnik postawiony w latach 60-tych ubiegłego wieku, który wskazywał na winę gestapo I nazistów, został w 2001 roku zastąpiony nowym. Wciąż jednak budzi kontrowersje, ponieważ nie wskazuje winnych masakry.

Reżyserem obszernej i pełnej epizodów sztuki Słobodzianka, w angielskiej wersji Ryana Craiga, jest Derek Goldman. "Nasza klasa" śledzi losy 10 polskich uczniów - pięciu Żydów i pięciu katolików - od szkoły podstawowej aż po zmierzch ich życia. Mocną obsadę poznajemy jako pierwszoklasistów: "Chcę być strażakiem" mówi jeden. "Chcę zostać lekarzem" dodaje pilna uczennica. Inny chce zostać nauczycielem. Proste aspiracje dzieci z małego miasteczka. Obserwujemy przekomarzanie się, zaloty, szkolne piosenki , wszystko wykonane z młodzieńczą energią.

Z kolejnymi lekcjami - scenicznymi obrazami dramatopisarza - poznajemy bliżej bohaterów. Jest Heniek, służalczy ministrant ( Alexander Strain) i prosty Władek, syn farmera ( Joshua Morgan); pilny Abram noszący jarmułkę ( Sasha Olinick) i jego kolega syjonista, członek bundu Jakub Katz ( Ashley Ivey). Rachelka jest piękną córką żydowskiego młynarza (Dana Levanowvsky) a jasnowłosa Zocha, córką krawcowej (Heather Haney). Widzimy, jak dzieci dorastają, ich życie nieustannie przeplata się w męsko-damskich relacjach, przyjaźniach i nieporozumieniach.

W ciągu nieco ponad dziesięciu lat, polityka zaczyna wpływać na życie bohaterów. Sowieci wchodzą do Polski, co niektórzy Żydzi przyjmują z ulgą. Polityczny przypływ mija i pojawiają się Niemcy. Te ciągle zmieniające się sojusze rozrywają zużytą tkaninę, która trzymała razem kolegów z klasy. Zaczynamy widzieć straszne konsekwencje antysemityzmu, gdy kolega staje przeciwko koledze, sąsiad przeciw sąsiadowi.

W reżyserii Goldmana (i przy asyście choreografa od walk Joe Isenberga), seria brutalnych pobić i gwałtów dokonanych przez gang polskich chłopców kończy się tragicznie. Nienawiść łączy się z niepohamowaną siłą fizyczną, pozostawiając niewiele dla wyobraźni. Zanim Słobodzianek poprowadzi nas do makabrycznej zbrodni w stodole, zostajemy przytłoczeni i odrętwiali przez powolny, ale stały wzrost przemocy, która przenosi nas z pozornie niewinnego szkolnego podwórka do niewypowiedzianego okrucieństwa.

Przez cały spektakl pojawiają polskie piosenki śpiewane przez całą 10-osobową obsadę. Czasami są wykonywane z zapałem i ilustrowane za pomocą gestów jak w tableau vivant. Brzmiące jak bukoliczne peany na cześć idyllicznego życia wiejskiego, które prawdopodobnie nigdy nie istniało, mają na celu złagodzić ostry, niepokojący lęk, który przynosi ze sobą narastająca przemoc. Drugi akt stanowi zwieńczenie historii, śledząc życie (i śmierć ) uczniów po przerażającym pogromie. Jest niemal równie przeszywający jak pierwszy, ukazując moralne problemy bohaterów. Jedyną fałszywą nutą w doskonałej obsadzie jest nadmiernie patetyczna rola Olinicka jako amerykańskiego rabina. Donośny głos i przesadzona postawa spłaszcza jego rolę jako ocalałego i protoplastę kolejnych żydowskich pokoleń.

Dramatopisarz Tadeusz Słobodzianek nie oszczędza nikogo. Młody Abram, który emigruje do Ameryki i podtrzymuje więzi z dawnymi kolegami z klasy poprzez listy, po latach zostaje oskarżony przez jednego z kolegów o to, że amerykańscy Żydzi siedzieli z założonymi rękoma w czasie Holokaustu w Europie. Władek ratując Rachelkę z pogromu poprzez małżeństwo i nawrócenie, czyni to bardziej z samolubnej desperacji niż bohaterstwa.

Kiedy koledzy z klasy umierają, pozostają na zaprojektowanej przez Mischę Kachmana prostej drewnianej scenie jako duchy obserwujące dalsze losy swoich przyjaciół. Przeszłość i teraźniejszość mieszają się, życie i śmierć ocierają się o siebie, bo historia Holokaustu wciąż nawiedza Europę, nawet dzisiaj. W "Naszej klasie" Słobodzianka, nikt nie żyje bez poczucia winy, wszyscy koledzy z klasy mają swoje sekrety, nienawiści, animozje, uprzedzenia. Jak zauważa Rachelka, najtragiczniejsza postać sztuki, nawrócona Żydówka uwięziona w małżeństwie bez miłości: " Czego jednak człowiek nauczy się w młodości, na zawsze zostaje".

W tym napiętym i zimnym przedstawieniu, "Nasza klasa" zajmująco naucza o historii, prawdziwości, winie, niewinności, bohaterstwie i tchórzostwie. To ważna sztuka, warta trzygodzinnej inwestycji. Wspomnienia tych strasznych lat spowodowane politycznymi zawirowaniami na krwawych ziemiach zostaną z wami. Trudno wymazać te lekcje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji