Już dzisiaj Wesele
Zerwanie z teatralną tradycją i walkę o zachowanie kształtu ponadstuletniego tekstu zapowiedzieli autorzy inscenizacji, która dzisiaj w teatrze przy Zapolskiej będzie miała swoją premierę.
W sto lat od swojej premiery "Wesele"obrosło mchem literackich odniesień, doraźnych kontekstów i nieprzejrzystych nawiązań. Mikołaj Grabowski przenosi na scenę czysty tekst Wyspiańskiego.
Do tej pory teatralne adaptacje Grabowskiego obfitowały w pomysłowe rozwiązania sceniczne, często na granicy fajerwerków, które wyolbrzymiały i oceniały opisywane zjawiska. Jednak w pracy nad "Weselem" artysta wiernie trzyma się tekstu. Nie ma tu widowiskowych pomysłów inscenizacyjnych - zjawy nie pojawiają się na scenie wśród dymów i wybuchów, ale wchodzą drzwiami - tak, jak zapisał to Wyspiański. Nie ma nachalnych komentarzy do wczorajszych relacji z Sejmu - aktualność ocen rodaków autora "Wyzwolenia" i tak boli. Nie usłyszymy natchnionych nawoływań o jedność narodu, bo - jak ocenił dramaturg - romantyczne tradycje, raczej nas przytłaczają, niż porywają do działań.
Fragmenty komediowe stanowią idealny materiał dla reżysera "Kwartetu dla czterech aktorów" Bogusława Schaeffera, który potrafi mistrzowsko poprowadzić scenki rodzajowe.
Z autorem przedstawienia współpracował Rafał Węgrzyniak, teatrolog, autor monografii dramatu Wyspiańskiego. Jego zadaniem było pilnowanie, aby reżyser, w poszukiwaniu współczesnych tonów, nie błądził. Autorem scenografii ,,Wesela" w formie "klasycznej", chłopskiej izby - tak jak opisał ją Wyspiański - jest Jacek Ukleja, który wielokrotnie wspomagał plastycznie Mikołaja Grabowskiego. - To "Wesele" będzie antyromantyczne - mówił reżyser przed premierą. - Będzie miało swoją widmową aurę. Ale może się zdarzyć, że młody człowiek oglądając przedstawienie powie: To jest jak z "Władcy pierścieni" Tolkiena. Może to i dobrze. Aktorzy o przedstawieniu:
Jerzy SCHEJBAL (Stańczyk):
STAŃCZYK NA OGÓŁ BYŁ POKAZYWANY JAKO OSKARŻYCIEL. W tym spektaklu prezentuje postawę doradzającą. Scena Stańczyka z Dziennikarzem jest oparta o relacje ojciec-syn. Dziennikarz pyta, co ma z sobą zrobić w sytuacji, kiedy historia nas niczego nie uczy i Polak ciągle jest mądry po szkodzie. Ojciec mówi: Zmień to, synu. Weź kadyceusz, idź na wesele i zamąć.
Krzysztof DRACZ (Pan Młody):
PAN MŁODY JEST POETĄ, KTÓRY SZUKA NATCHNIENIA W LUDOWOŚCI, w obszarze życia widzialnego, w odróżnieniu od Poety, który szybuje w przestworzach. Pan Młody chce opisywać gaj zielony, pachnące kwiaty, brzęczące pszczoły. Wydaje mu się, że zachłystuje się prostotą życia, ludowością, ale tak naprawdę się oszukuje. Ale to, tak jak wtedy w rzeczywistości, okazuje się później.
Agata SKOWROŃSKA (Panna Młoda):
REŻYSER CHCIAŁ PANNĘ MŁODĄ BARDZO ZBLIŻONA DO PIERWOWZORU, czyli do Jadzi Mikołajczykówny sprzed stu laty, z prawdziwego wesela. Wyspiański bardzo dokładnie nakreślił postaci i nie ma tu miejsca na wątpliwości. Panna Młoda to jest dobra, duża, wiejska dziewczyna, która nie ma zapędów, aby wchodzić w elity. I przy tym cały czas pozostaje sobą.
Klaudia KACA (Kasia):
KASIA TO WIEJSKA DZIEWCZYNA, KTÓRA BARDZO LUBI SIĘ BAWIĆ. Lubi chłopców, ale jej serce najmocniej bije dla Kacpra. Rola bardzo mi odpowiada, bo jest, jak ja, naładowana energią. Jestem studentką wrocławskiej PWST. Na początku obawiałam się, czy sprostam oczekiwaniom reżysera, ale pan Mikołaj Grabowski bardzo pomaga aktorom w osiągnięciu wymaganego efektu.