Artykuły

Stalowe wilki

Klata okazuje świat, w którym rządzi prawo silniejszego - nie tylko fizycznie, ale również psychicznie - o spektaklu "Zbójcy" w reż. Jana Klaty z Schauspielhaus Bochum na Festiwalu Nowa Klasyka Europy w Łodzi pisze Karolina Matuszewska z Nowej Siły Krytycznej.

Jan Klata mógłby śmiało stać się patronem całego festiwalu Nowa Klasyka Europy. Jego teatr, nie skażony kanonicznymi interpretacjami, często sięga po wielką literaturę minionych epok i stara się spojrzeć na nią świeżym okiem. Prezentowani na tegorocznej edycji łódzkiego festiwalu "Zbójcy" to drugi po "Ameryce" według Kafki spektakl reżysera zrealizowany w teatrze w Bochum (Niemcy). Klata zastanawia się tym razem nad naturą człowieka, który popełnione zło potrafi logicznie uzasadnić szlachetnymi pobudkami.

"Zbójcy" zachwycają przestrzenią już od pierwszej chwili po poniesieniu kurtyny. Scenografka Justyna Łagowska umieściła na scenie liczne pionowo stojące lampy halogenowe. Zapalają się i gasną w różnych momentach przedstawienia, budując jego surową atmosferę. Z tyłu znajduje się ściana metalowych rur, niższych po bokach, a najwyższych pośrodku. Boczne kulisy zasłaniają ogromne blaszane plansze, na których wyświetlane są animacje. Między nimi z przodu rozlana jest dość duża kałuża wody. Światło reflektorów ślizga się po tej chłodnej przestrzeni, podkreślając ostrość jej kształtów i zimne kolory. W tym nowoczesnym technicznie, a jednocześnie ekspresjonistyczno-gotyckim lesie szaleje wataha rozbójników Karla Moora (Felix Rech). Wszyscy wyglądają, jakby szykowali się do jakiegoś mrocznego obrzędu czy czarnej mszy. Ubrani w ciemne skórzane spodnie mają na odkrytych ciałach namalowane znaki i symbole, które przypominają zwierzęce umaszczenie (tygrysie pasy) i rytualne tatuaże, są wśród nich także słowa. Energiczni i agresywni, zachowują się jak dzikie bestie. W niektórych można nawet rozpoznać konkretne zwierzęta: małpy, wilki, również robactwo. Klata widzi w tej bandzie szalejący żywioł natury, dla której ważna jest jedynie wola życia.

Nieokiełznanej grupie przeciwstawiony zostaje elegancki reprezentant ludzkiego świata: Franz Moor (Florian Lange). Jego biały garnitur sugeruje ogładę i zgodę na przestrzeganie reguł. Zdradza go jednak żmijowaty uśmiech oraz pewna obleśność. Szybko okazuje się, że jego ucywilizowanie jest pustą fasadą, za którą kryją się podłe plany, co najmniej równe zbójeckim rozbojom. Być może nawet gorsze, bo czynione pod maską człowieczeństwa. Klata pod żadnym względem nie moralizuje, surowo jednak ocenia ludzką naturę. Pokazuje świat, w którym rządzi prawo silniejszego - nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Podłość idzie w parze z cynizmem i okrucieństwem, nie ustępuje miejsca żadnym wyrzutom sumienia ani miłosierdziu.

Bohaterowie "Zbójców" są genetycznie naznaczeni. Z pozoru różni bracia Moorowie z czasem odsłaniają coraz więcej cech zbliżających ich do ojca. To, co po nim odziedziczyli, odwraca się teraz przeciwko staruszkowi. Przytłoczony ciosami (grający go Andreas Grothgar ma na plecach deskę z wbitymi w nią długimi metalowymi prętami), nie ma już sił, aby się bronić. Klata akcentuje rolę ojcowskiego przekleństwa, które niszczy życie wszystkim członkom rodziny: Karlowi uniemożliwia powrót do domu i narzeczonej, z Franza czyni niemalże zło wcielone, samego zaś ojca pozostawia samotnym i zrozpaczonym więźniem we własnym domu.

Przy całej spójności przekazu Klacie zdarzają się pewne niedociągnięcia. Słabością spektaklu są dłużyzny, które drażniły również w "Ameryce". Świetny zespół niemieckich aktorów robi, co może, jednak w niektórych scenach widzom trudno utrzymać uwagę. Reżyserowi brakuje czasem nie tyle teatralnych trików, ile raczej logicznych rozwiązań - jak gdyby nie mając wystarczająco chwytliwej koncepcji, pozostawiał sceny ich własnemu biegowi. Z drugiej strony stosuje niekiedy zabiegi rażąco wyłamujące się z przyjętej poetyki, jak np. sługa hrabiego Moora pojawia się na scenie na wrotkach, trzymając w ręku tzw. kolorową kurzawkę (szczotkę do zbierania kurzu). Takie elementy prowadzą do zwolnienia tempa przedstawienia i dekoncentracji. Nie wiadomo, czemu mają służyć, a tylko osłabiają przekazywaną myśl.

Ponieważ jednak "Zbójcy" nie trwają sześciu godzin, warto je obejrzeć do końca. To bowiem przede wszystkim spektakl znakomicie ukazujący świat współczesnej dżungli, gdzie ludzie prawie nie różnią się od wilków. Jedyna różnica polegać może na tym, że zwierzęta nie zagryzają członków własnej rodziny. Pięknie skomponowana przestrzeń oraz dzika, choć niezwykle precyzyjna, gra aktorska tworzą rzeczywistość, której należy się obawiać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji