Artykuły

Peruki z głów!

Po co dziś "Hair"? - to pytanie najpierw musieli zadać sobie, z pewnym lękiem w oczach, przyszli twórcy polskiej prapremiery słynnego musicalu rockowego sprzed trzydziestu lat. Z lękiem, odpowiedź bowiem mogła paść dopiero po premierze. Zaskoczy, zajara - czy nie? Klapnie... Już wiadomo: to nie klapa, to sukces.

Sobotnia premiera musicalu "Hair" w gdyńskim Teatrze Muzycznym im. Danuty Baduszkowej najdosłowniej rozgrzała chłodnawą raczej i ciut wapienną widownię. Zachowującą zazwyczaj dystyngowany dystans, klaszczącą jedną tylko dłonią. Prawą lub lewą. Widownię notorycznych bywalców premier, od premierów, przez ministrów, dyrektorów departamentów po babki z bufetu.

U nas, tutaj, odpowiednio widownię tworzą wojewodowie, marszałkowie, konsulowie, prezydenci, świta co się wokół kręci, recenzenci itd. I to wszystko, proszę Państwa, bawiło się setnie! To co będzie, jak na widowni zasiądzie młodzież? Żywioł?

Żywioły

Bo na scenie też żywioł, który niekoniecznie musi znać i cytować nostalgiczne słowa Wojciecha Fułka (z innej zresztą bajki): "Myśmy piękni, myśmy młodzi, wódka przecież nam nie szkodzi". Podobnie jak nie musi znać i śpiewać "Let the Sun Shine" czy "Hare Krishna". Dzieci pokolenia tych, co "Hair" stworzyli, bo każde pokolenie ma swoją bajkę i każde z poprzednim walczy na bajkę. No więc dobrze bawiło się pokolenie, dla którego "Hair" jest fragmentem pokoleniowej mitologii. I które pociesza się pytając: "A co, tak właściwie, zmieniło się w nas i wokół nas? Czy zestarzały się przesłania tego musicalu, czy tylko my sami?". Tak właściwie to na te pytania odpowie młodość. Jest jednak niepłonna nadzieja, że odpowie "tak". Dalej aktualne. OK. Kupione. Widać to po zespole, który gdyńską "włosiennicę" przygotował. Oni "Hair" nie grają, oni "Hairem" żyją! To ich bawi i rajcuje. Im się po prostu chce!

Role, rólki

Rzecz jasna, są tam role i rólki, bohaterowie pierwszej, drugiej i trzeciej linii, po nich zespół, tło i chórek. Jednakże gdyńskie dzieło jest wybitnie zbiorowe. Komunalne. Doprawdy trudno kogokolwiek szczególnie komplementować, choć chciałoby się. Nawet wielki niemowa tego spektaklu, przemykający przez scenę po torze kamery filmowej Obywatel (Rafał Ostrowski), wypisz-wymaluj Marek Biernacki (tylko nieco młodszy), odgrywa niebagatelną rolę wśród błysków aluzji i cytatów, które reżyser uruchomił ku uciesze co bardziej kumatych widzów. Gra bowiem postać Everymana, czyli Każdego. Podobnie jak np. Jakub Szydłowski (bez chwili wytchnienia) pospołu z Grzegorzem Chrapkiewiczem (prawie cały czas śpi) grają postać młodego i starego Reżysera, Claude'a Bukowskiego, a bliźniacy Kamińscy (jedyni w spektaklu skini) zmieniają postaci jak rękawiczki.

Nawet Justyna Szafran (Jeanie) i Katarzyna Jamróz (Sheila), gwiazdy, nie przyciemniają zespołu. Znaczy to - nie one świecą ciemniej; jaśnieje zespół. Zasługa to - niewątpliwa! - reżysera, Wojciecha Kościelniaka i Jarosława Stańka - choreografa.

Nadmiar

Spektakl cechuje raczej nadmiar niż niedomiar: energii, entuzjazmu, humoru, inwencji, a nawet śmiałych "momentów" (purytanom oglądania nie poleca się!), których jednak nie sposób tu wymieniać, psułoby to bowiem przyjemność oglądania przyszłym widzom. Dwa "numery" jednak rzucają na kolana: Elektryczny Blues z udziałem Leszka Możdżera i ripley scen egzekucji.

"Hair" tkwi w konkretnej rzeczywistości politycznej Ameryki schyłku lat 60. Buntu młodzieży zwanej hipisami, przeciw wojnie w Wietnamie. Tej konkretnie i wszelkim wojnom. Rób miłość, pieprz wojnę - to hasło tamtych czasów. Kochaj, nie zabijaj. Długie włosy były symbolem buntu. Ogolenie - zgodą na przemoc, gwałt. Dziś - po trzydziestu latach - symbole jakby się zmieniły, ale i pozostały. Są długowłosi i są skini. Są też pośredni: strzyżeni na trawnik, nadęte bubki biznesu i polityki. Walka na włosy trwa!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji