Artykuły

Włosy w polskiej wersji

Przesłanie "Hair" było czytelne dla każdego młodego człowieka, niezależnie od tego, w jakim systemie przyszło mu żyć. Jedni nie chcieli ginąć w Wietnamie, drudzy spieszyć z bratnią pomocą do Czechosłowacji. Od tego czasu świat bardzo się zmienił. A mimo to finałowy hymn do Słońca po latach śpiewają na polskich przedstawieniach wspólnie z aktorami zarówno przedstawiciele dawnych dzieci-kwiatów, jak i ich całkiem dorośli synowie i córki. "Hair", do którego scenariusz napisali w 1968 roku dwaj młodzi aktorzy: Gerome Ragni i James Rado, zrywa z tradycją musicalu opowiadającego historie miłosne o jasnej fabule. Zamiast zwartej akcji, proponuje zbiór luźno ze sobą połączonych scenek. To tylko na potrzeby filmowej wersji Milosa Formana z 1979 roku dopisano nowy scenariusz. Polscy widzowie znają "Hair" właśnie z tego filmu, ale idąc do teatru, muszą się nastawić, że w gruncie rzeczy zobaczą inny utwór. Bohaterem oryginalnej wersji "Hair" jest hipisowska zbiorowość, jej życie, psychodeliczne wizje, a przede wszystkim trudne do zrealizowania marzenia, bo cóż to znaczy być wolnym w społeczeństwie, które każdemu człowiekowi narzuca określony styl postępowania.

Na tle innych musicali rozwichrzony "Hair" nie powinien odnieść sukcesu. Jednak na Broadwayu w 1968 r. przyjęto go triumfalnie z bardzo prostego powodu. Nie opowiadał zmyślonych historyjek, lecz starał się opisać aktualną rzeczywistość. Ale okazuje się, że musical tak bardzo związany z czasami, w których powstał, po latach i w innej rzeczywistości także wzrusza i bawi, prowokuje i drażni, zachwyca i oburza. W końcu część gdyńskich radnych chciała zdjęcia przedstawienia szokującego, ich zdaniem, nagością i zbyt swobodnym podejściem do narkotykowego problemu. W czym tkwi tajemnica żywotności "Hair"? Z pewnością w muzyce Galta MacDermota. Dla gdyńskiego spektaklu opracowana na nowo przez Leszka Możdżera, który wykorzystał rockowo-jazzowe mody późniejszych lat, brzmi świeżo i oryginalnie. Udało się stworzyć bezpretensjonalne widowisko o sile młodości, która w każdej epoce chce się buntować, prowokować, a przede wszystkim marzyć. Spektakl cieszy oko dynamicznymi scenami zbiorowymi, pełnymi ruchu na różnych planach. To zasługa zarówno reżysera Wojciecha Kościelniaka, jak i całego, bardzo wyrównanego zespołu wykonawców. Gdyński spektakl można obejrzeć w Teatrze Roma w najbliższy weekend, w piątek o 19.00, w sobotę i niedzielę będzie zaś grany dwukrotnie - o 17.00 i 20.30. Gdyby gościnnymi występami Teatru Muzycznego w Gdyni zajęła się profesjonalna agencja, a nie firma "Alter Art", która nie zapewniła podstawowej promocji, zapewne na warszawskie przedstawienia "Hair" już dawno wszystkie bilety zostałyby wyprzedane. Ale dzięki temu mamy dobrą wiadomość dla zainteresowanych obejrzeniem tego efektownego widowiska: są jeszcze bilety na spektakle, w cenie 60 i 80 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji