Nyczak kontra Witkacy
W Poznańskim Teatrze Polskim oglądaliśmy niedawno ciekawy eksperyment. Janusz Nyczak nie należy co prawda do reżyserów, którzy ulubili sobie eksperyment formalny jako środek wyrazu. Przeciwnie, jest to jeden z niewielu reżyserów teatralnych tego pokolenia, dla którego wierność wobec ducha tekstu jest wartością nadrzędną. Wyszukuje więc teksty literackie, które współbrzmią z czasami, w których tworzy i współbrzmią z jego tych czasów odczuwaniem. Ostatnio Nyczak wystawił "Kurkę Wodną" Stanisława Ignacego Witkiewicza. Wystawił tę sztukę w konwencji realistycznej, uzasadniając tę decyzję reżyserską pewnego typu dodatkowymi zabiegami interpretacyjnymi. Zaakcentował powiązania literackie, wskazał na możliwość dyskursu serio, nawiązując w interpretacji roli Edgara do pewnych wątków Kordianowskich, do koncepcji romantycznego bohatera, a jednocześnie do tak odrębnej formalnie i myślowo "Czajki" Czechowa. Czechow to zresztą ulubiony pisarz Janusza Nyczaka. Zamierzył więc przenieść akcenty inscenizacji na znaczenia i sensy, odrzucając komplikacje formalne, które, jego zdaniem, zamącają obraz zupełnie realnych znaczeń.
I tak Nyczak poprzez literacki tekst "Kurki Wodnej" zbudował konsekwentnie bliski sobie, jego reżyserskiemu temperamentowi i wyznaniu wiary, teatr pełen harmonii. Widziany w krzywym zwierciadle psychiki głównego bohatera dramat osamotnienia, niemożności porozumienia, rozbitego ludzkiego kosmosu, w którym człowiek jest bezwolną marionetą, w którym zdarzenia toczą się zupełnie niezależnie od ludzkiej woli, a nawet od ludzkich czynów. Te wszystkie znaczenia serio ma za pomocą tekstu "Kurki Wodnej" uprawdopodobnić aktor. W realizacji Nyczaka to niezwykle trudne zadanie przypadło w udziale Wojciechowi Siedleckiemu, któremu jednakże zbyt mało przyzwolił reżyser na wprowadzenie elementu gry w sensie Witkacowskiej zabawy teatrem.
Michał Kowarski - scenograf, według didaskaliów Witkacego zbudował zupełnie realistyczny obraz sceniczny. Kolejno więc - według kolejności aktów oglądamy dramat niemożności porozumienia w związku z kobietą, dramat trzech pokoleń - niemożności porozumienia w rodzinie, i wreszcie niemożności ładu społecznego - burzonego przez rewolucję. Znakomita inscenizacyjnie jest zwłaszcza ta ostatnia scena przedstawienia.
Sens spektaklu jest jasny: dekadent - artysta usiłuje nieudolnie i bezskutecznie scalić ten ludzki kosmos, zbudować ład i harmonię, zaś rewolucja nakłada się na psychiczne dzieło zniszczenia indywiduum. Taka wykładnia, prowadzona serio, nadbudowana w kolejnych trzech aktach i znaczeniowo i poprzez teatralną formę, powoduje jednak, że gubi się Witkacowska perwersyjna konstrukcji gry, która ma być rozbijaniem psychologicznych związków przyczynowo - skutkowych. Zamiast rozbicia, i perwersyjnej metafizycznej gry, w wielu postaciach przeważa zwykły psychologizm, brak formy, za to czysto zewnętrzne utożsamienie się z ideą. Edgar jest "sflaczały" i "bezwolny" nie przez formę i deformacje psychiki - lecz przeciwnie, poprzez uprawdopodobnienie męki artysty i dekadenta, "kompletnego nieudacznika". Świat postaci funkcjonujący w tym przedstawieniu jest w efekcie światem sentymentalnych a nie ironicznie perwersyjnych bohaterów.
Sztuczne postacie powołane są w sztukach Witkacego do sztucznego życia po to, by poza życiowym realizmem zegzemplifikować diagnozę prowadzoną przy pomocy piekielnej ironii z głupotą i sentymentalizmem, z formami utrzymującymi zewnętrzne pozory prawdziwych wartości świata wyższej sfery - sfery sztuki i kultury mieszczańskiej. Sztuczność tego świata jest może szczególnie istotna w przypadku "Kurki Wodnej".
Spektakl poznański jest ciekawie pomyślany, ale w efekcie scenicznym momentami nużący i spłaszczający idee Witkacego zwłaszcza przez zbyt jednowymiarowe postacie. "Kurka Wodna" to literatura w jakiś sposób tandetna, ale tą bronią Witkacy walczy z tandetą świata wewnętrznego. Spektakl jest nieśmieszny, statyczny zwłaszcza w pierwszym akcie. Aktorstwo powinno zbyt wiele w tym realistycznie prowadzonym spektaklu udźwignąć, zbyt trudne są to komplikacje formalne dla odtwórców postaci Edgara, Kurki Wodnej. Koncepcja Janusza Nyczaka jest dosyć odważną poprzez realizm scenografii i klarowność interpretacyjnego przesłania - próbą spojrzenia na tę dramaturgię, próbą ukazania jej na antypodach Czechowowskiego świata. Jednak konwencja ta bardziej przystaje do Czechowa niż do Witkacego i w rezultacie nie przynosi spodziewanych rewaloryzacji. Przynosi natomiast kolejne potwierdzenie indywidualnej, własnej wizji teatru Janusza Nyczaka.