CDN...
Chciałbym bardzo podziękować wszystkim autorom lajków i komentarzy, którzy (tym razem nie nogami a piórem) raz jeszcze potwierdzili starą prawdę: artysta i jego dzieło istnieją tylko w sercu i duszy odbiorcy, a każda tego faktu interpretacja pozostaje jedynie kolejnym "punktem widzenia". A ponieważ punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, więc - pisze Janusz Stokłosa w polemice z Witoldem Mrozkiem w portalu natemat.pl.
Obiecany cdn.: spektakli w Minskoff Theater na Broadwayu zagraliśmy 37 - prawie wszystkie przy kompletach, co w przybliżeniu daje ponad 50 000 widzów. Większość spektakli kończyła owacja na stojąco, co jest do prześledzenia w materiałach filmowych, dokumentujących nasz pobyt w Nowym Jorku autorstwa red. Grażyny Torbickiej i operatora Piotra Wójtowicza. Publiczności się podobało, krytyce raczej mniej. Ale ja, im dłużej żyję na tym świecie, tym lepiej rozumiem myśl, że tam, gdzie zaczyna się kasa, tam kończą się gusty. Może gdyby przyszłe profity zostały nieco inaczej rozdzielone, jeszcze dzisiaj zaprosiłbym Państwa na "Metro" do teatru Minskoff ?
I jeszcze ciekawostka. W broadway'owskiej edycji "Metra" brała udział 22-u osobowa orkiestra złożona z wybitnych nowojorskich muzyków. Byli kontraktowymi muzykami broadway'owskich scen z wieloletnim doświadczeniem. Altowiolistka Suzanne Follari (wychowanka Leopolda Stokowskiego) zagrała ponad 1000 spektakli Chorus Line w pobliskim Shubert Theater. Jakież było ich zdziwienie, kiedy w tydzień po premierze producent kategorycznie oświadczył, że spektakl schodzi z afisza i nic nie wskazuje na to, by miał tam kiedykolwiek wrócić. Muzycy znali już "Metro" niemal na pamięć, grali go z wielką frajdą i zaangażowaniem. To był ich spektakl. Pierwszą trąbkę grał Jeff Kievit. Czasem odwiedza nasz kraj, bo jest ulubionym trębaczem Chucka Mangione i z nim wszędzie koncertuje. Zawsze będąc w Polsce dzwoni i idziemy na piwo powspominać tamte chwile. I to chyba jest najlepsze tłumaczenie słowa "fiasco". A ja poproszę o klęsk takich jeszcze.
