Artykuły

Futbol... i nie tylko

Jedną z najmniej znanych u nas dyscyplin sportowych jest jak wiadomo piłka nożna. Nie docenia jej, czy wręcz ignoruje ją prasa codzienna (zaledwie 1-2 kolumny dziennie), radio (tylko kilka godzin) i telewizja (w sezonie nie więcej niż 4-6 godzin). W tej sytuacji wydaje się słuszne i celowe, że do popularyzacji tego pięknego i szlachetnego sportu włączyły się ostatnio nasze teatry. Po rozgrywaniu przez aktorów meczów piłki nożnej w latach ubiegłych teatry uczyniły dalszy krok, wprowadzając ją na scenę.

W Teatrze Powszechnym w Warszawie na przykład gra się "Mecz". Teatr doceniając znaczenie telewizji w propagowaniu futbolu transmituje we własnym zakresie ten "Mecz" - niestety tylko w celach szkoleniowych dla działaczy.

A więc - Prezesa - (Franciszek Pieczka), Wiceprezesa (Leszek Herdegen), Skarbnika (Władysław Kowalski), Sprawozdawcy (Andrzej Piszczatowski), Dziennikarza (Gustaw Lutkiewicz), Trenera (Andrzej Grąziewicz), Cichońskiego (Kazimierz Kaczor), Wolskiego (Marian Wiśniowski), Gordona (Edmund Karwański); są też na widowni telewizyjnej dwaj piłkarze: Migoń (Krzysztof Majchrzak) i Wrotek (Andrzej Wasilewicz), jest Szef bankietu (Jan Jeruzal), jest sekretarka Prezesa (Monika Sołubianka). Ciałem, jest tam również Gospodarz Stadionu (Zdzisław Maklakiewicz); ciałem tylko, bo przez cały czas śpi podczas pracy - za co on właściwie bierze pieniądze ("Czy się stoi, czy się leży...") - jak teatr może to tolerować?!

Niestety, telewizor odwrócony jest tyłem do widowni teatralnej, która tylko z okrzyków kibiców na stadionie oraz działaczy na scenie dowiaduje się o przebiegu meczu. Szkoda! No, ale pierwszy (i to tzw. milowy) krok w upowszechnianiu futbolu przez teatry został zrobiony.

Drugiego, znacznego kroku w tym kierunku dokonał Teatr Nowy. Tam wprawdzie nie gra się całego meczu, jak w Powszechnym (45 plus 45 plus 10 minut przerwy), lecz tylko fragment, ale gra się na oczach widowni.

Rozgrywają go naukowi pracownicy socjologii: B. Marszel, A. Bazak, Z. Dądajewski, Z. Listkiewicz, B. Zgorzelewicz i L. Woźniczko, sędziuje S. Brejdygant.

Pomyślane to jest bardzo sprytnie, że to niby na scenie gra się zwykłą sztukę teatralną Jacka Janczarskiego pt. "Badacze" - satyrę na ankietowe badania socjologiczne. Ale pod koniec pierwszego aktu wyskakuje nagle piłka nożna - i właśnie to zaskoczenie jest znakomitym efektem propagandowym. Teatr poszedł jeszcze dalej w propagandzie futbolu: ponieważ piłka jest droga, a poza tym nie zawsze jest w handlu - gra się tu ogórkiem (może być kiszony lub mrożony, w lecie oczywiście, kiedy ogórki są tanie, można grać świeżymi). Hasło "Gramy ogórkiem!" niewątpliwie bardzo spopularyzuje piłkę nożną i przyczyni się do jej szybkiego upowszechnienia.

Na razie niestety, na tym koniec. Pozostałe teatry realizują tradycyjny repertuar w tradycyjnym kształcie. Oto dwie nowe premiery: Teatr "Studio" wystawił "Medeę" Eurypidesa, zaś Teatr Rozmaitości gra "Poskromienie złośnicy" Szekspira w nowym przekładzie Jerzego S. Sito.

Przestawienie w "Studio" jest reżyserskim debiutem znanej i lubianej aktorki Hanny Skarżanki. Chociaż przedstawienia odbywają się w Malarni i jesteśmy przecież w Teatrze Szajny - spektakl Skarżanki zrobiony jest w tradycyjnej konwencji tragedii antycznej; nawet rajzbrety na stelażach - jedyne elementy scenografii Bożeny Korulskiej, ogrywane dynamicznie w miarę rozwoju akcji - są obok czy poza Szajną.

Rolę tytułową kreuje Jolanta Hanisz; prezentuje w niej dużą sprawność techniczną w posługiwaniu się rozbudowanymi środkami ekspresji aktorskiej, rola Medei, porzuconej przez Jazona żony i tragicznej dzieciobójczyni, jest tu jednak tylko popisem możliwości aktorskich. W roli tej obowiązuje maksymalna dyscyplina, trzeba ją grać tak, jak grała wielka tragiczka grecka Aspasia Papathanassion w niezapomnianym przedstawieniu "Piraikon Theatron" z Pireusu, pokazanym u nas w rok później: na maksymalnym ściszeniu, a więc wręcz przeciwnie niż Jolanta Hanisz, którą wspomagały ponadto potężne głośniki. Jazona gra Tomasz Marzecki, Kreona - Zygmunt Maciejewski, piastunkę - Wanda Stanisławska-Lothe.

Nie ma też nic wspólnego z piłką nożną przedstawienie "Poskromienia złośnicy" w Teatrze Rozmaitości; chyba tylko język bardzo scenicznego i celnego przekładu, zbytnio chyba uwspółcześniony, przypomina niekiedy piłkarski stadion (m.in. Hortensjo: "Wypną się na nią i puszczą ją kantem"). W kolejnej realizacji tej ulubionej przez teatr i widownię komedii szekspirowskiej jest jedna rzecz interesująca: złośnica Katarzyna tylko pozornie zostaje "poskromiona" przez Petrukia, jest jednak od niego sprytniejsza!

W roli Katarzyny oglądałem Joannę Kasperską (gra na zmianę z Kaliną Jędrusik); jest drażniąca, pociągająca, ale niedostatki głosowe nie pozwoliły jej przeprowadzić konsekwentnie i sugestywnie reżyserskiej koncepcji "Kasi zwycięskiej" (jeśli trafnie odczytałem tę koncepcję). Ale że Teatr Rozmaitości ma najlepszą młodzież spośród warszawskich teatrów, zdolną, sympatyczną, aktorsko sprawną - więc zabawa jest niezła, dobre tempo (pomaga tu bardzo przekład!) - tylko na premierze prasowej przedstawienie było jeszcze "niedotarte" (wykonawcy często "sypali" tekst).

Poza wspomnianą wiodącą parą grają: J. Paluszkiewicz, Cz. Roszkowski, R. Pracz, A. Stockinger, M. Lewandowski, T. Grochoczyński, P. Garlicki, W. Dębicki, J. Turek, Krystyna Adamiec, W. Majerówna i in. Mając taką młodzież można by rozegrać piękny mecz piłkarski. Ale niestety nie wszystkie jeszcze teatry doceniają rolę futbolu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji