Artykuły

Zona w wudeku

O tym, że "Zonę" zrealizo­wałem w Legnicy, zadecy­dowało kilka przyczyn. Po pierwsze legnicki zespół ma duże doświadczenie w "zdoby­waniu pozateatralnych prze­strzeni", po drugie jest to teatr wędrujący, dzięki czemu spek­takl ma szansę być pokazany w innych miastach. Po trzecie wreszcie, Legnica to specyficz­ne miasto, które w Polsce nadal postrzegane jest przez pryzmat pobytu Rosjan. A przecież oni stworzyli tu swoiste zony - stre­fy niedostępne, owiane lekką tajemnicą. To jest doskonałe tło dla takiego przedstawienia - mówił przed premierą Lech Ra­czak, reżyser najnowszego przedstawienia zrealizowanego w legnickim Teatrze.

"Zona" to opowieść o artyście (rolę gra Paweł Wolak) i profe­sorze (Przemysław Bluszcz), którzy powierzają swoje losy Stalke­rowi (Tadeusz Ratuszniak) i wy­bierają się do Zony, miejsca nie­zwykłego. Tu wszystko może wy­mknąć się spod kontroli i tu dzie­ją się rzeczy dziwne, tu też znaj­duje się komnata szczęścia, w któ­rej spełniają się skryte marzenia. Stąd wyprawa do Zony jest wy­prawą w głąb samego siebie. A poznanie siebie jest największą nagrodą, ale i największym niebezpieczeństwem. "Zona" to spektakl niezwykły z kilku powodów. Powstał zain­spirowany "Stalkerem" - gło­śnym filmem Andrieja Tarkow­skiego, który w latach siedem­dziesiątych okrzyknięto jednym z najwybitniejszych dzieł tego czasu. Lech Raczak dość swo­bodnie przełożył opowieść na scenę. Stworzył widowisko dy­namiczne, pełne mocnych punktów i interesujące. Trzyma ono w napięciu i wciąga widza od pierwszych do ostatnich mi­nut.

Zaletą spektaklu jest umiesz­czenie akcji w dawnym Woje­wódzkim Domu Kultury. Miejsce zaadaptował Bogdan Cieślak. Jego scenografia, chociaż skrom­na, oddaje klimat opowieści i miejsca, w którym się rozgrywa. właśnie scenografia (wielki prze­wrócony budynek) pozwala reży­serowi wykorzystać całą salę, a oglądający przedstawienie widz może niemal "dotknąć" tego, co dzieje się na scenie.

Raczak w swoim najnowszym przedstawieniu stawia widzowi kilka ważnych pytań.

Zapewne nie ma na nie odpo­wiedzi, ale nie należy ich unikać. Bo przecież kto z nas nie marzył o tym, żeby przez chwilę zaleźć się w komnacie, w której spełnia­ją się marzenia? Kto nie zasta­nawiał się, jaki jest, czego potrze­buje do szczęścia i czy realizacja własnych pragnień to najlepsza droga przez życie?

I wreszcie, czy mielibyśmy odwagę poznać prawdę o sobie? Te pytania sprawiają, że "Zona" nie jest spektaklem lekkim, roz­rywkowym.

W spektaklu Paweł Wolak czaruje publiczność swoją osobo­wością. Jest mocny i wyrazisty, nadaje przedstawieniu tempo. Przemysław Bluszcz tym razem zagrał oszczędnie, ale bynaj­mniej nie był "tłem". Świetnie uzupełniał Wolaka. Tadeusz Ratuszniak, który wcielił się postać Stalkera, potrafi być dynamicz­ny, śmieszny i liryczny. W przed­stawieniu pojawia się jeszcze jed­na postać. To żona Stalkera, w tej

roli wystąpiła Aleksandra Maj, która pojawia się na początku i na końcu przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji