Artykuły

Częstochowa. Hemar u Mickiewicza

"Hemar w chmurach. Kabaret" - to już druga premiera nowego sezonu i akcent jubileuszowych uroczystości - 85-lecia stałego zespołu aktorskiego w Częstochowie oraz 80-lecia dyrektury Iwo Galla.

Do tej pory przy okazjach rocznicowych w Teatrze im. Mickiewicza reżyserii spektakli podejmowali się tak wybitni twórcy jak Ignacy Gogolewski, Andrzej Łapicki czy Laco Adamik. Były to znaczące teksty dramatyczne. Tym razem będzie "Hemar..." współreżyserowany przez dyrektorów Piotra Machalicę (który też wystąpi w przedstawieniu) oraz Roberta Dorosławskiego (autora scenariusza).

- Myśląc o jubileuszu myśleliśmy też o wybitnym reżyserze. Dlatego zaprosiliśmy do współpracy Agnieszkę Glińską. Zgodziła się tym chętniej, że bardzo chciała zrobić "Taniec Delhi" Iwana Wyrypajewa. Niestety, autor wyprzedził jej zamysł realizując swój tekst w Teatrze Narodowym - opowiada Robert Dorosławski.

Wtedy padło hasło: Hemar, choć ze względu na Iwo Galla bardziej na miejscu byłby Stanisław Wyspiański, w którym specjalizował się ten dyrektor teatru Kameralnego w Częstochowie. Ale potem się okazało, że Agnieszka Glińska obejmuje kierownictwo Teatru Powszechnego w Warszawie - wraz z ogromem obowiązków. Wtedy dyrektorzy Teatru im. Mickiewicza zdecydowali się realizować "Hemara..." własnymi siłami.

- Współpracowaliśmy już przy Stachurze, trochę przy Wołku, więc nie baliśmy się tego zadania - mówi Dorosławski. - Ten spektakl, choć ma słowo "kabaret" w tytule, będzie raczej czymś, do czego najbardziej pasuje określenie "teatr liryczny". Nie będzie okazji do rechotu, ale do wielu uśmiechów - owszem.

- Dlaczego nie Wyspiański albo Mickiewicz? - dodaje nieco gorzko Piotr Machalica. - Bo, mówiąc wprost, przydałby się nam spektakl, który będzie grany, a nie umrze po paru przedstawieniach. A klasyka dramatyczna nie cieszy się popularnością.

A dlaczego Hemar? Otóż Machalica grał w Londynie w przedstawieniu opartym na tekstach tego autora - na zaproszenie Włady Majewskiej i aktorek, które przeszły z Hemarem i jego kabaretem szlak ze Lwowa na emigrację w Anglii. Tam doskonale poznał klimat teatru Hemara, twórcy niezwykle konsekwentnego i upartego, który w swoich utworach nie pozwalał zmienić słowa i nie zgadzał się dziwactwa interpretacyjne.

- Jeśli w tytule spektaklu używamy słowa: kabaret - mówi dyrektor, reżyser, aktor i wokalista w jednej osobie - to mamy na myśli kabaret literacki w jego najlepszej, przedwojennej tradycji. Nie kabaret współczesny, którego nie lubię i nie znam, bo nie oglądam.

Przed realizatorami stanęło bardzo trudne zadanie: wybrać kilkanaście z dwóch i pół tysiąca piosenek, kilkuset fraszek i setki wierszy (pominęli eseje i twórczość dramatyczną). Podzielili przedstawienie ma dwie części. Pierwsza jest krotochwilna, nawiązuje do atmosfery Qui Pro Quo (Hemar i Julian Tuwim pisali 65 proc. tekstów tego kabaretu, po każdej premierze cała Warszawa powtarzała nowe skecze i dowcipy). Druga - jakby biograficzna, skupiona na osobie wielkiego twórcy polskiego kabaretu, klasyka piosenki, autora wielu przebojów żywych do dziś, które śpiewała cała Polska - "Czy pani Marta jest grzechu warta?", "Upić się warto", "Kiedy już zakwitną białe bzy", "Titina".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji