Artykuły

Wieczny lament matki

Matka, ofiara żydowskich prześladowań w trakcie drugiej wojny światowej, jedyna ocalała w swojej rodzinie, nadaje sobie prawo uwiązania do siebie swego dziecka - w efektownej plastycznej wizji Klaty symbolizuje je warkocz (...) Intensywność i ogromna siła, z jaką sześć aktorek przykłada się do sprawy, jest imponująca - szwajcarskie recenzantki po pokazach wrocławskiego "Utwóru o Matce i Ojczyźnie" Jana Klaty na Festiwalu Teatralnym w Bazylei.

Bettina Schulte

Tylko ty mi zostałaś, moje dziecko

Pogmatwany, wielowarstwowy poemat Utwór o Matce i Ojczyźnie Bożeny Keff na Festiwalu Teatralnym w Bazylei.

Do tego potrzeba odwagi. I nieustraszoności. Nawet jeśli tekst Bożeny Keff nosi tytuł Utwór o Matce i Ojczyźnie, nie ma tu mowy o dramacie w sensie tradycyjnym. Mimo to polski reżyser Jan Klata poważył się na przeniesienie tego chaotycznego poematu na scenę - a na Festiwalu Teatralnym w Bazylei można było teraz w teatrze wyrobić sobie na ten temat zdanie. W rozmowie z publicznością po przedstawieniu Klata, rocznik 1973, gwiazda nowego polskiego teatru, który od 2009 roku wystawia również w Niemczech, przedstawił Utwór o Matce i Ojczyźnie w kontekście poematu T.S. Eliota Ziemia jałowa. Zestawienie niczego sobie: jest to mowa liryczna, która u Bożeny Keff wije się w dzikich meandrach między antykiem a Larą Croft, utrzymujące się niewolnictwo Missisipi i Holocaustem, pierwszą kobiecą bohaterką science fiction Ripley z filmu Obcy - ósmy pasażer Nostromo i matką boską Maryją - coś na kształt poetyckiej wersji elokwencji Elfriede Jelinek. Postawa obu autorek wobec męsko zakodowanej władzy w historii i współczesności (i miejmy nadzieję już nie w przyszłości) jest w każdym razie bardzo podobna.

Matki będą sprawować władzę

Zrozumiałe, że z tego rodzaju konceptu nie można uformować postaci scenicznych: nawet gdy w centrum znajduje się konflikt między matką i jej córką. Klata pozwala działać pięciu kobietom i jako cieleśnie najsłabszemu zjawisku, co ujęte jest zresztą programowo: mężczyźnie. W czarnych sukniach, czerwonych szpilkach i archaicznych fryzurach tworzą oni chór, który wciąż na nowo odgrywa matriarchalną konstelację. Matka, ofiara żydowskich prześladowań w trakcie drugiej wojny światowej, jedyna ocalała w swojej rodzinie, nadaje sobie prawo uwiązania do siebie swego dziecka - w efektownej plastycznej wizji Klaty symbolizuje je warkocz, który wiąże obie ze sobą niczym pępowina. "Teraz, kiedy Hitler, który mi wymordował rodzinę, i Stalin, niech go piekło pochłonie, nie żyją, tylko ty mi zostałaś, moje dziecko, z bliskich".

Z taką matczyną hipoteką nie chce się, nie można żyć. Inwektywy córki, która w swej niedoli nie stroni od obsceniczności i wulgarności ("egotyczna ślepa kretynko, gwałcicielko, pizdo!") nie dają jednak żadnej szansy na wyzwolenie jej od matki. Zbyt ciężko waży skarga ofiary, przemielona litania, która zagłusza to, co mogłoby prowadzić do rozmowy. Bożena Keff, sama żydowskiego pochodzenia, ociera się o tabu: to skostniała retoryka ocalałych z Shoah - a nie milczenie - uniemożliwia dialog z kolejnymi pokoleniami.

Z wielowarstwowym, przywodzącym na myśl dzikie skojarzenia, ostro prowokującym ("jaki ten kraj ohydny") poematem, który rozsadza wszelkie granice gatunkowe, nie jest łatwo poradzić sobie pod koniec na scenie. Główny zamysł reżysera, zapędzenia postaci w kołtuńsko urządzone szafki: więzienie, w którym matka i córka pogrążają się ku zatraceniu, niesie inscenizację, nawet jeśli w ciągu 90 minut się zużywa. Słowa otwierają przy tym ciągle nowe przestrzenie dla wyobraźni - podąża za nimi muzyka w bardzo szerokim spektrum między Cwałem Walkirii Wagnera a afrykańskimi bębnami, podczas gdy aktorki także jako tancerki grają z porywającą dynamiką. W ten sposób akcja na scenie, muzyka i strumień tekstu krzyżują się i zachodzą na siebie, co męczy, zwłaszcza gdy nieustannie trzeba spoglądać na napisy, aczkolwiek korzyść poznawcza jest znaczna. Jak długo matki są zestrojone z patriarchalnym systemem (ojczyzna!), będą sprawowały władzę. Bycie ofiarą przed tym nie chroni.

Bettina Schulte, "Badische Zeitung", 1 IX 2012

Tłumaczyła Julita Buszta

http://www.badische-zeitung.de/nachrichten/kultur/nur-du-bleibst-mir-mein-kind--63497031.html

***

Dominique Spirgi

Wieczny lament matki

Utwór o Matce i Ojczyźnie Teatru Polskiego proponuje czystą potęgę kobiet. Gdyby jeszcze tylko znało się język polski i nie było zmuszonym do odczytywania tekstu z napisów, inscenizacja Jana Klaty byłaby fascynującym przeżyciem.

Przegrana z pogodą Festiwalu Teatralnego w Bazylei. Plenerowy performans above under inbetween kompanii Willego Dornera na terenie koszar w piątek (i jak obecnie podaje kierownictwo festiwalu, także w sobotnie popołudnie) dosłownie "popłynął". Szkoda, gdyż spotkanie w minionym roku ze zwinną-osobliwą trupą podczas Zap Performance Marathon dało wielu radosny przedsmak oczekiwań. Na szczęście festiwal oferuje również, względnie przede wszystkim, wiele teatrów w przestrzeniach zamkniętych. A zatem przez Ren, ku Grossbasel, do teatru. Tamtejszy program zawierał gościnny występ Teatru Polskiego Utwór o Matce i Ojczyźnie Bożeny Keff w inscenizacji [...] reżysera Jana Klaty.

Tam też pojawiła się jedna z trudności, z którymi międzynarodowe festiwale teatralne muszą się zmagać. A mianowicie z pytaniem, jaka ilość tekstu w języku, który rozumieją tylko nieliczni widzowie, jest możliwa do przyswojenia bez przeciążania publiczności. W omawianym przypadku było to jednak zbyt dużo. Tekst polskiej autorki Bożeny Keff jest wyjątkowo gęsty i ambitny. Wprawdzie można go było odczytać na napisach w niemieckim tłumaczeniu, jednak nieustanne spoglądanie w górę na tablice z tekstem odwracało uwagę od wydarzeń na scenie.

***

Imponująca siła teatru

A za tymi wydarzeniami chętnie by się bezgranicznie podążało. Widzimy sześć kobiet, starszych i młodszych - jedna z nich jest mężczyzną w damskim kostiumie - opowiadających historię matki, która jako ocalała z Holocaustu przenosi swą nieprzezwyciężoną traumę na córkę. Reżyser Jan Klata przeniósł dwuosobowy konflikt na trzy pary, które do tego w trakcie trwania spektaklu zmieniają swe role. Znalazł do tego wywierający wrażenie język gestów i stylu. Wyzwala on akcję z naturalistycznego kontekstu i zatacza szeroki łuk, począwszy od pierwotnego mitu matki, przez Hobbita Tolkiena po Larę Croft i Ridleya Scotta.

To wszystko kryje mnóstwo muzycznej i choreograficznej energii. Kobiety tańczą jak opętane, poruszają cudownymi pieśniami, znikają w czterech dużych obracanych blaszanych skrzyniach, które mogą być raz mieszkaniem, raz garderobą, raz bramą do innego świata. Muzyka sięga od afrykańskich rytmów, przez wspaniałe śpiewane chóry barokowe, po power-beat Slayera. Intensywność i ogromna siła, z jaką sześć aktorek przykłada się do sprawy, jest imponująca. Z biegiem czasu akcja, która ciągle rozgrywa się na najwyższym poziomie, staje się nieco jednorodna. W dużej części jest to spowodowane tym, że tekst można śledzić właśnie już tylko jako rekwizyt.

Dominique Spirgi, "Tages Woche", 1 IX 2012

Tłumaczyła Julita Buszta

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji