Artykuły

Ze śmiercią na poważnie

"Don Kichote" w reż. Jacka Bunscha na Scenie Letniej Teatru Miejskiego w Gdyni. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Świat, w jakim żyją bohaterowie spektaklu "Don Kichote", jest daleki od realizmu; to raczej "rzeczywistość" barokowego utworu - pełna ozdobników, anegdot, drugo- i trzecioplanowych postaci oraz zwrotów akcji. W widowisku nie kryje się żadna głębsza myśl, ale stanowi ono doskonałą rozrywkę na wakacje.

Reżyser spektaklu Jacek Bunsch stanął przed arcytrudnym wyzwaniem; musiał dokonać selekcji niezwykle obszernego materiału powieści, tak by w efekcie powstało dwugodzinne widowisko. Mimo pominięcia ogromnej liczby wątków, w "Don Kichote" tempo jest niesamowite, akcja toczy się naprzód z szybkością odrzutowca, a wydarzenie goni wydarzenie.

Świetnie sprawdzili się aktorzy odtwarzający dwójkę głównych bohaterów - czyli Sławomir Lewandowski (Don Kichote) i Bogdan Smagacki (Sanczo Pansa) - którzy praktycznie ani na moment nie schodzą ze sceny. Duet rycerz - giermek na początku spektaklu sprawia wrażenie relacji stworzonej z przyczyn praktycznych: Don Kichote potrzebuje powiernika dla swoich opowieści i fantazji, Sanczo Pansa wyrusza w podróż, wierząc we wzbogacenie się u boku rycerza (a także, być może, kierowany chęcią wyrwania się z rodzinnej wioski). Z czasem jednak widzimy, jak zmieniają się relacje pomiędzy nimi i rodzi się prawdziwa przyjaźń.

Spektakl Bunscha jest klasyczną komedią. Mimo rozmaitych przykrości spotykających tytułowego bohatera, widzów nie opuszcza uśmiech. Chwilami tylko - na szczęście bardzo rzadko - humor niebezpiecznie oscyluje w stronę farsy (jak chociażby w momencie, gdy Proboszcz, grany przez Mariusza Żarneckiego, udaje kobietę, a Biskajczyk - w tej roli Leon Krzycki - walczy z Don Kichotem). W całym "Don Kichote" pojawiają się tylko dwa poważne momenty: gdy główny bohater spotyka aktora udającego Śmierć (Piotr Michalski) i ogarnia go - jako zapowiedź przyszłych wydarzeń - prawdziwe przerażenie oraz w scenie finałowej, gdy Don Kichote, umierając, spotyka Śmierć prawdziwą.

"Don Kichote" przygotowany został z dużym rozmachem, na scenie pojawia się około dwudziestu świetnie grających aktorów (z czego kilku nawet w czterech czy pięciu rolach) główni bohaterowie poruszają się quadami udającymi konie. Niezwykle efektownie wypadają kolorowe kostiumy, inspirowane kulturą Hiszpanii, zaprojektowane przez Zofię de Ines. Szkoda tylko, że "Don Kichote" nie jest niczym więcej niż poprawnie przeniesioną na scenę powieścią Cervantesa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji