Artykuły

Nie zerwę kontaktów ze Śląskiem

Chciałbym znaleźć jakąś sztukę - może zamówię lub ogłoszę na nią konkurs - która opowiadałaby interesująco o Bielsku - mówi ROBERT TALARCZYK, nowy dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej.

Regina Gowarzewska-Griessgraber: Na Śląsku dał się pan poznać jako adaptator i reżyser tekstów ambitnych i nowatorskich w tutejszych teatrach. Czego widzowie będą się mogli spodziewać w Bielsku-Białej?

Robert Talarczyk: Dotychczasowy dyrektor Tomasz Dutkiewicz przez ostatnich sześć lat zrobił wiele dobrych i ciekawych spektakli w Teatrze Polskim. W repertuarze jest ponad dwadzieścia tytułów różnych gatunków, od fars po rzeczy ambitne, współczesne. Na przykład niedawno oglądałem tam sztukę "Milczenie", poruszającą ważny temat molestowania seksualnego. Na pewno chciałbym więc kontynuować jego pracę. Dodam do tego jednak własne zainteresowania i wrażliwość artystyczną. Chciałbym znaleźć jakąś sztukę - może zamówię lub ogłoszę na nią konkurs - która opowiadałaby interesująco o Bielsku. To miasto z niezwykle ciekawą i powikłaną historią.

Jaka będzie pierwsza premiera pod kierunkiem nowego dyrektora?

- Przede wszystkim muszę się przyjrzeć budżetowi i ocenić, jakimi pieniędzmi mogę dysponować. Mam wiele pomysłów repertuarowych, ale to wszystko zależy od stanu kasy i na przykład tego, czy znajdziemy sponsorów. Przede mną jest jeszcze oficjalne spotkanie z prezydentem, dyrektorem administracyjnym, zespołem... Jednym z moich założeń jest próba przybliżenia teatru bielskiego teatrom na Śląsku, m.in. poprzez wymianę spektakli. Myślę, że będziemy przyjeżdżać z naszymi sztukami do Chorzowa, Katowic, Zabrza czy Gliwic. Chciałbym, aby Teatr Polski bardziej zaistniał w świadomości widzów w całym regionie. Żeby na ciekawe spektakle ludzie też decydowali się przyjeżdżać do Bielska.

Czy nowe obowiązki oznaczają, że aktor Robert Talarczyk zniknie z Chorzowa i Katowic?

- Na pewno we wrześniu będę grał jeszcze we wszystkich spektaklach Teatru Rozrywki w Chorzowie. Od października będę się z nich stopniowo wycofywać. Nie oznacza to jednak zupełnej rezygnacji, bo w dwóch, może trzech tytułach zostanę. Na pewno też będę chciał grać w "Cholonku" i "Balladach kochanków i morderców" w Korezie. Nie zerwę kontaktów ze Śląskiem, tym bardziej że mam parę planów reżyserskich.

Jakich?

- Do "diabelskich" planów Mirka Neinerta, szefa Korezu, należy ten, by zrobić spektakl "Cholonek 2". Musimy się jednak nad tym mocno zastanowić. W książce Janoscha jest tyle materiału, że śmiało można zrobić drugą, alternatywną historię. Mam też pomysł na spektakl o Zdzisławie Grudniu, który wybudował "biały dom", gdzie mieści się obecnie Korez. Byłoby to przedstawienie interaktywne. Moglibyśmy publiczność oprowadzać po budynku, by zderzyć historię, w której uczestniczył I sekretarz PZPR, z dzisiejszym spojrzeniem i fikcją literacką. Co do Teatru Gry i Ludzie, to już kilka lat temu obiecałem, że napiszę specjalnie dla nich sztukę. Mam pomysł i ciągle brakuje mi czasu. Oprócz tego chciałbym kontynuować dotychczasową linię, prezentacji brutalistów. Nurt ten został przypisany katowickiemu Teatrowi, bo nikt inny na Śląsku się tym tematem nie zajmuje.

Na zdjęciu: Robert Talarczyk w spektaklu "Krzyk" w Teatrze Rozrywki w Chorzowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji