Artykuły

Musical z treścią

Z Janem Szurmiejem, reżyserem, rozmawia Monika Woś.

- Reżyseruje Pan przede wszystkim musicale, dlaczego?

- Lubię musicale, ale tylko te, które zawierają jakąś treść, a nie są wyłącznie amerykańskim gadżetem opowiadającym bajkę o siedmiu zbójach.

W swojej pracy chętnie sięgam do klasyki, jak np. "Kabaret", "Skrzypek na dachu", "My Fair Lady", a nawet do hitów sprzed kilku lat, jak np. "Notre Dame de Paris". W musicalach przede wszystkim porywa mnie muzyka, która powinna współgrać z treścią spektaklu. Właśnie ona jest magnesem, który mnie przyciąga. W ogóle, w teatrze bardzo lubię muzykę. To ona doprowadza do tego, że realizuję dany spektakl lub nie.

- A jaki polski kompozytor jest Panu szczególnie bliski?

- Jeżeli mówimy o musicalach, to w tych formach mamy za słabe doświadczenie. U nas musicale pojawiły się dosyć późno, no i późno zaczęły się rozwijać. Dziś publiczność ma dosyć zapożyczonych tematów, które mówią o obcych nam problemach. W tej chwili na rynku dopiero pojawiają się próby stworzenia dobrego, polskiego musicalu.

Lada dzień premierę będzie miał mój najnowszy musical "Sztuka kochania, czyli serdeczne porachunki". W tym spektaklu sięgam po muzykę Seweryna Krajewskiego. Tak się składa, że idzie za mną tzw. triada: zrobiłem spektakl poświęcony Agnieszce Osieckiej pt. "Wielka woda", w którym 80 procent materiału, to Seweryn Krajewski. Poza tym, od trzech sezonów jestem dyrektorem artystycznych festiwalu im. Anny German, który do swojej formuły wpisał licznych kompozytorów muzyki rozrywkowej. W tym roku festiwal jest poświęcony twórczości Seweryna Krajewskiego - i to jest druga rzecz, którą będę robił 22 maja. Jak mówiłem milowymi krokami zbliża się także "Sztuka kochania, czyli serdeczne porachunki" - musical sygnowany w ok. 90 proc. także muzyką Seweryna Krajewskiego.

- Magda Umer powiedziała kiedyś, że Seweryn Krajewski jest jednym z ostatnich współczesnych kompozytorów polskich, który komponuje piękne piosenki z melodią...

- To prawda, chociaż uważam, że na naszym rynku jest wielu, równie wspaniałych kompozytorów, którzy piszą znakomite hity, jednak w nawale różnych rzeczy, które napłynęły do nas z zachodu, do niedawna ich nie zauważaliśmy. Zachłystywaliśmy się i wręcz rzucaliśmy na wszystko, co nie było polskie. Na szczęście ta tendencja ulega zmianie. W każdej dziedzinie obserwujemy wielkie comebacki - stare seriale święcą tryumfy, powracają wokaliści, o których zapomnieliśmy. Wreszcie zaczyna się coś ruszać w promowaniu polskich artystów. Zaczynamy ich doceniać. Na pewno Seweryn Krajewski należy do tych szlachetnych kamieni muzyki rozrywkowej. Nie pomijałbym jednak Niemena, Lipki z Budki Suflera, który pisze hit za hitem. Mamy także świetnych kompozytorów, którzy piszą muzykę filmową, teatralną, jak i tych, którzy nie gardzą estradą, do nich należą m.in. Korcz, Mikuła, Konieczny, Satanowski. Dziś kompozytorów tych odkrywamy na nowo i ubieramy w formę opowieści, spektaklu, itd. Wśród widzów cieszą się oni bardzo dużym zainteresowaniem. Mam kontakt z teatrami - przepraszam, że znów mówię o sobie - i widzę, jak ludzie tę muzykę przeżywają. Wzruszają się, czasami śmieją w sytuacjach, które ukazują nasze przywary. Wynika z tego, że spektakl sygnowany polskimi tekściarzami, poetami, kompozytorami na publiczności robi bardzo dobre wrażenie.

- "Sztuka kochania" również będzie nas wzruszać i śmieszyć?

- Myślę, że tak. Gonimy za gadżetami tego świata, które bez przerwy pokazuje nam telewizja, gazety, kują nas billboardy, reklamy. Pragniemy czegoś, co jest materialne. Chcemy coraz więcej. Zapominamy o uczuciach, rozmowie z drugą osobą. W tej niby globalnej wiosce stajemy się coraz bardziej samotni. Spektakl "Sztuka kochania" jest szczerą rozmową dwojga ludzi, którzy są małżeństwem od 10 lat. Zastanawiają się nad tym, co zrobili ze swoim życiem? Czy się kochają? Musical traktuje więc o sprawach ponadczasowych, które w historii świata i ludzkości zawsze pojawiały się, jako motyw przewodni.

- Kogo zobaczymy w "Sztuce kochania"?

- Zacznę od Jadwigi Has, czyli autorki musicalu i Seweryna Krajewskiego, autora muzyki. Kierownikiem muzycznym i aranżerem - bo znane utwory usłyszymy w zupełnie nowych aranżach - jest Wojciech Zieliński. Myślę, że będą to aranżacje ciekawe, utopione w sosie pop-jazzu. W rolach głównych wystąpią na zmianę Katarzyna Skrzynecka ł Olga Bończyk oraz Dariusz Kordek.

- Darka Kordka dawno nie widzieliśmy na scenie. Czy ta przerwa sprawi, że publiczność poczuje powiew świeżości?

- Myślę, że tak. Po raz pierwszy mam przyjemność pracować z Darkiem Kordkiem. Jest naprawdę świetny. Zresztą wszyscy pracują wspaniale. Ekipa składa się z samych profesjonalistów. Znakomicie śpiewają. Każdy z nich jest inny, oryginalny. Mówi się, że jazdy na rowerze i pływania nigdy się nie zapomina. Tak też jest z Darkiem Kordkiem. Jako aktor zawsze staje na wysokości zadania.

- Dziękuję za rozmowę.

Premiera "Sztuki kochania, czyli serdecznych porachunków" 6 maja w warszawskim Teatrze na Woli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji