Artykuły

Nabokov o Gogolu

Wielki moralista i realista podtykający carskiej Rosji krzywe zwierciadło? W kapitalnej książce Nabokov dowodzi, że skorumpowaną Rosję nędznych urzędników i podłej szlachty Gogol wymyślił - o "Nikołaju Gogolu" Vladimira Nabokova pisze Juliusz Kurkiewicz w Gazecie Wyborczej.

Pierwsza książka napisana przez Nabokova w Ameryce jest poświęcona jego drugiemu - obok Puszkina - ulubionemu rosyjskiemu pisarzowi.

Powstała na zamówienie Jamesa Laughlina, właściciela ambitnego wydawnictwa New Directions, w latach 1942-43. Nabokov bawi się konwencją naukowej monografii, zaczynając książkę od śmierci Gogola, a kończąc -jego narodzinami. Brak naukowego instrumentarium (daty, streszczenia utworów) wzbudził zastrzeżenia Laughlina, które Nabokov wprawdzie uwzględnił, ale w sposób żartobliwy, w posłowiu.

Dwa arcydzieła Nikołaj a Gogola (1809-52), dramat "Rewizor" i powieść "Martwe dusze", opowiadają tę samą właściwie historię niewydarzonego łotrzyka, który korzystając z ludzkich ułomności, wyprowadza w pole dobre towarzystwo i napycha sobie kieszenie.

W jednej z najsłynniejszych scen dramatu fałszywy rewizor Chlestakow przechwala się koneksjami. "Z literatami często się widuję, Z Puszkinem za pan brat. Często przy spotkaniu mówię mu: Puszkin, bracie, no jak tam?. Ano tak, bracie - odpowiada-jakoś tego w ogóle". Jest to autobiograficzna aluzja Gogol także przechwalał się znajomością z Puszkinem. Twierdził, że zawdzięczał mu dosłownie wszystko, z pomysłem na "Martwe dusze" na czele, a i genialny poeta to i owo miał zawdzięczać jemu (założone przez Puszkina pismo "Sowriemiennik" bez zachęty Gogola rzekomo w ogóle by się nie ukazało). Prawdy w tych opowieściach było niewiele. W ogóle cały życiorys Gogola jak na romantycznego pisarza przystało, był w dużej mierze wymysłem albo -jak kto woli - kreacją. Nie zawsze udaną, skoro to,cownim miało wypaść patetycznie, okazywało się farsą.

Ten pisarz, który uchodzi za niezrównanego portrecistę rosyjskiej prowincji, praktycznie w ogóle jej nie oglądał. Urodzony na Ukrainie w zubożałej szlacheckiej rodzinie o polskich korzeniach, czas dzielił między Petersburg, Moskwę i - przede wszystkim - wieloletnie podróże po Europie Zachodniej. Już jako nastolatek był przekonany że musi "służyć", choć początkowo nie bardzo wiedział komu lub czemu. Skończywszy prowincjonalne gimnazjum, przeprowadza się do Petersburga. Bieduje. Publikuje pierwszy utwór - epigoński poemat o "umiarkowanie bajronicznym niemieckim studencie". Krytyka milczy, on pali wydrukowane egzemplarze. Za pożyczone pieniądze ucieka do Niemiec. W listach do matki prosi o spłatę pożyczki i mętnie motywuje wyjazd a to poznaniem tajemniczej kobiety, a to wysypką na rękach i twarzy. Matka dochodzi do wniosku, że złapał chorobę weneryczną. Bezpodstawnie, Przez całe życie nic nie łączyło go z żadną kobietą. Może był impotentem jak jego główni bohaterowie?

Wraca do Petersburga, pracuje jako urzędnik, wykładowca historii w pensji dla dziewcząt, potem na uniwersytecie. Kariera pedagogiczna okazuje się katastrofą. Panny mają go za nudziarza. Boi się wykładać, przed studentami zjawia się z twarzą owiniętą bandażem, daje do zrozumienia, że spuchnięta szczęka nie pozwalaniu mówić, zamiast wykładać, rozdaje pocztówki z Rzymu.

Zostaje wyrzucony z uniwersytetu, ale pisze "Rewizora". Dramat, o dziwo, zaakceptowała cenzura. Car Mikołaj I osobiście zaaprobował sztukę, fałszywa legenda głosi, że słowami: "Wszyscy oberwali według zasług, ja najbardziej".

Gogol staje się sławny. Najsławniejsi krytycy pieją z zachwytu, zazdrośnicy go podgryzają, a on, przerażony rozmiarem swego triumfu i tym, że miłość do niego nie jest jednogłośna, ucieka za granicę. Tam - po raz pierwszy - dopisuje swemu dziełu idiotyczną egzegezę: w moralizatorskim postscriptum wyjaśnia, że "prawdziwy rewizor majaczący na końcu ostatniego aktu to ludzkie sumienie, a inne postaci to namiętności tkwiące w ludzkich duszach".

Pisze "Martwe dusze". W Rzymie poznaje malarza Aleksandra Iwanowa, który poświęcił 20 lat życia na namalowanie obrazu "Chrystus ukazujący się ludowi". Czuje, że sam też musi jeszcze mocniej służyć. Wpada w ręce polskich księży zmartwychwstańców i ich znajomej - nawróconej na katolicyzm księżnej Zenaidy Wołkońskiej. Sam nie daje się nawrócić.

Wraca do Rosji. W Petersburgu przyjaźni się z okcydentalistą Wissarionem Bielińskim, w Moskwie - ze słowianofilami, trzymając to w tajemnicy przed jednym i drugimi. Ukazują się "Martwe dusze". Bieliński i Herzen są za, konserwatyści są oburzeni, że szkaluje Rosję. Znów przerażony rozmiarem triumfu i tym, że miłość do niego nie jest jednogłośna, ucieka za granicę. Tam zamierza napisać moralizatorskie postscriptum, czyli kolejne dwa tomy "Martwych dusz". W finale ma rozlec się bicie w dzwony, a w drewnianej kaplicy na brzegu jeziora hochsztapler Cziczikow ma się zmienić w dobrego chrześcijanina.

Pogłębia się jego religijna paranoja. "Martwe dusze" są jego zdaniem rezultatem boskiego natchnienia. Nabokov: "Przyjaciołom każe niewolniczo dla siebie pracować - biegać w jego sprawach, kupować i pakować potrzebne mu książki, przepisywać mu recenzje, targować się z drukarzami itd. Jako rekompensatę posyła egzemplarz O naśladowaniu Chrystusa<<".

Pisze "Wybrane fragmenty korespondencji z przyjaciółmi", czyli "Moje słuszne poglądy na wszystko". Składa samokrytykę za poprzednie książki przedstawia się jako zwolennik starej dobrej pańszczyzny, caratu i cerkwi. Bieliński nazywa go "wielbicielem knuta, apostołem ciemnoty, zwolennikiem obskurantyzmu, chwalcą tatarszczyzny". A cenzura chlasta książkę jak żadną z wcześniejszych.

Wyrusza na pielgrzymkę do Palestyny, na miejscu się nudzi. Po powrocie oddaje się pod duchową opiekę Matwieja Konstantinowskiego - prowincjonalnego duchownego z Rżewa. Spełnia jego zalecenia (post, umartwianie, z wyjątkiem jednego: nie wyrzeka się pisania. Wykończony zarówno przez głodówkę zalecaną przez Matwieja, jak i nieudolne działania medyków (jako

Nabokov: "Szukanie w Martwych duszach autentycznego rosyjskiego tła byłoby równie bezcelowe jak próba wytworzenia obrazu Danii na podstawie znanej awantury w mglistym Elsynorze"

remedium na niedokrwienie mózgu i nieżyt żołądka stosują środki przeczyszczające i puszczanie krwi) umiera w marcu 1852 r. Kilka tygodni przed śmiercią, ku uldze Matwieja, poleca służącemu mu chłopcu spalić rękopis kontynuacji "Martwych dusz".

Z wychudłego ciała sterczy długi nos, jego znak rozpoznawczy (wzjego słynnym opowiadaniu "Nos" ten organ uniezależnia się od właściciela i zaczyna prowadzić samodzielne życic). Damom przechwalał się tym, że bez użycia rąk może nim sięgnąć do najmniejszej tabakierki. "W młodości potrafił w niesamowity, makabryczny sposób dotknąć jego koniuszkiem dolnej wargi".

W swej pierwszej napisanej w USA książce, a zarazem rodzaju rachunku pisarskiego sumienia, Nabokov pokazuje, że żywot Gogola uczy nas kilku rzeczy Po pierwsze, pisarz niekoniecznie musi rozumieć własne dzieło, ba, zdarza się, że rozumie je całkowicie opaczni ei taką fałszywą interpretację usiłuje przemocą narzucić potomnym. I po drugie, wielka literatura niej est zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu, jest natomiast zwierciadłem ustawionym przed umysłem autora Fb trzecie, choć literatura nie odbija wiernie rzeczywistości, bywa, że ją stwarza.

Wbrew intencjom Gogola (który widział siebie przede wszystkim jako pisarza chrześcijańskiego) i rosyjskiego kołtuna (który w jego książkach dostrzegał niebezpieczne brednie) Gogol

- po myśli okcydentalistów - został upupiony jako pisarz realistyczny, autor szampańskiej społecznej satyry, krytyk stosunków społecznych panujących w carskiej Rosji, a w oczach Zachodu - autor "Chaty wuja Toma" w egzotycznych dekoracjach.

Tymczasem - dowodzi Nabokov - wyjęte z popularnej komedii fabuły Gogola są oparte na najprostszym schemacie qui pro quo, a poszczególne pomysły są "cokolwiek idiotyczne". Niedojadający urzędnicy ciułający pieniądze na nowy płaszcz (opowiadanie "Szynel") i skorumpowani lokalni notable nie byli wcale tylko rosyjską specjalnością, choć Gogolowi jako wielkiemu artyście udało się narzucić przekonanie, że są, a "Rosja, kraj pilnych uczniów, natychmiast zaczęła sumiennie naśladować pomysły pisarza, to był już jednak jej problem, nie jego".

W świecie Gogola nie ma pełnokrwistych bohaterów. Są homunkulusy, ludzie kukiełki, ludzie automaty, wyprani z emocji i odruchów. Są zmarli, o których mówi się tak, jakby wciąż istnieli. Są przedmioty żyjące dziwnym życiem. A wszystko to są "martwe dusze". Cechą tego świata jest nadmiarowość. Niezliczone wspominane przez bohaterów postacie poboczne wkraczają na scenę na moment, by nigdy więcej nie powrócić.

Dla oddania istoty świata Gogola, czy też dla przeciągnięcia go na swoją stronę (bo mamy do czynienia zarówno z hołdem dla wielkiego poprzednika, jak i z własnym manifestem artystycznym), Nabokov używa nieprzetłumaczalnego słowa "poszłusf". To świat "na niby", niewiarygodny, udawany, świat blagi, złego smaku, spokrewniony z Schulzowskim światem manekinów, a dla Nabokova także jakby proroczo zapowiadający świat kultury masowej. Świat podróbka, którego Chlestakow i Cziczikow są diabelskimi dyrygentami, a może stwórcami. Przypomina dekorację albo podartą kurtynę, zza której przezierają inne światy.

Czy jest on obrazem naszego świata? "Szczeliny i czarne dziury w tkaninie Gogolowskiego stylu sugerują niedostatki tkaniny życia w ogóle. W świecie tkwi coś bardzo niedobrego i wszyscy ludzie to łagodni wariaci (.,.). Absurdalnie logiczna siła nie pozwała im się oderwać od bezsensownych zajęć".

Przedstawiony w pozytywnym świetle kapłan wśród innych postaci "Martwych dusz" "byłby czymś równie niepojętym jak cytat z Thoreau w ostatnim przemówieniu Stalina". Pytania natury moralnej, np. o dolę chłopa pańszczyźnianego, zupełnie nie mieszczą się w logice artystycznej tej powieści. Wina Cziczikowa jest czysto konwencjonalna. Nie ma powodu, by największego grzesznika upatrywać w bohaterze, który handlował martwymi duszami - taki handel byłby zresztą niewinną igraszką w porównaniu z realiami sprzedaży i egzystencji prawdziwych chłopów.

Dlatego wbrew triumfowi ojca Matwieja, w urządzonym przed śmiercią autodafe Nabokov dostrzega nie klęskę, ale triumf artysty. Gogol zorientował się, że nie jest w stanie podporządkować swego dzieła niepasującej do niego, moralizatorskiej logice. "Cziczikow, zamiast pobożnie gasnąć w drewnianej kaplicy pośród ascetycznych jodeł na brzegu legendarnego jeziora, został przywrócony swemu naturalnemu żywiołowi - drobnym niebieskim płomykom skromnego piekła".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji