Artykuły

Śmierć przed capstrzykiem

"Makbet" w reż. Marcina Libera z Teatru Współczesnego w Szczecinie na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Marcin Liber w swoim "Makbecie" z Teatru Współczesnego w Szczecinie jest równie sprawnym i efektownym reżyserem, co przeciętnym interpretatorem klasycznego dramatu.

Marcin Liber, twórca prze lata związany z teatrem niezależnym, coraz odważniej dobija się do polskiej czołówki twórców teatralnych. Jego spektakle "ID", "III furie" czy "Utwór o Matce i Ojczyźnie" to realizacje przemyślane, sprawnie zrealizowane, bezkompromisowe w wymowie. Także w "Makbecie" z Teatru Współczesnego w Szczecinie Liber proponuje bardzo spójną wizję dramatu Szekspira.

Reżyser przypomina, że bohaterowie sztuki byli przede wszystkim żołnierzami. Na scenie widzimy zatem stereotypowych wojaków: nieszczególnie wyrafinowanych, porywczych, nie stroniących od alkoholu i zabawy, którzy tylko walcząc - nie tylko na polu bitwy - czują się na swoim miejscu.

Reżyser stara się zbudować konsekwentny obraz świata, którym nie rządzą żadne zasady, prócz chęci zdobycia władzy. Świadomie rezygnuje z obszernych fragmentów tekstu, w których bohaterowie mają wątpliwości czy czują wyrzuty sumienia. W efekcie głównym kryterium oceny działań postaci staje się skuteczność i zdolność przewidzenia ruchów przeciwnika; kwestie moralne nie są tu nawet pomijane czy umniejszane - po prostu szkoccy wojacy działają tak, jakby w życiu nie słyszeli takiego słowa. Jest to świat - i owszem - przerażający i bliski jednocześnie możliwemu postrzeganiu dzisiejszej sceny politycznej. Jednak w kontekście drapieżnego tekstu dramatu Williama Szekspira i wielu jego interpretacji, takie dość literalne odczytanie nieszczególnie zaskakuje. A na pewno nie świadczy o wyjątkowych zdolnościach interpretacyjnych reżysera.

O ile jednak odczytanie szekspirowskiego tekstu może się wydawać dość powierzchowne, to szczeciński "Hamlet" imponuje efektowną inscenizacją. Po raz kolejny wyśmienitą pracę scenograficzną wykonał Mirek Kaczmarek. Na scenie widzimy jedynie proste krzesła i stoliki - niczym z PRL-owskiej kantyny. Przestrzeń zamyka ogromny, apokaliptyczny, krwistoczerwony wydruk, na którym figura Chrystusa sąsiaduje z budynkiem World Trade Center. Tył sceny to sterylnie biała przestrzeń chłodni, w której, obok świńskich półtusz, Makbet spotyka Trzy Wiedźmy. W niektórych scenach "chłodnia" zasłaniania jest przez wydruk - wtedy toczącą się tam akcja transmitowana jest na trzech ekranach.

Postać Makbeta Liber rozbija na dwie osoby. Ten Drugi (Maciej Litkowski), wystylizowany na "niewinnego", ubranego na biało chłopca z "Funny Games" Michaela Haneke, towarzyszy wojakowi (Grzegorz Młudzik) w każdej scenie, często wchodzi z nim w dyskusję. Wyśmienita jest finałowa scena, w której - już po śmierci Makbeta - Ten Drugi rusza pewnym krokiem za świeżo koronowanym Malcolmem.

Rola Tego Drugiego to aktorska ozdoba spektaklu. Maciej Litkowski (absolwent szkoły teatralnej z 2009 roku) wchodzi na scenie z nonszalancką pewnością siebie niczym doświadczony aktor, wyśmienicie sobie też radzi z choreografią Iwony Pasińskiej. Niestety większość zespołu Teatru Współczesnego nie radzi sobie już tak dobrze. O ile starsi aktorzy wypadają jeszcze nieźle w scenach psychologicznych, to sprawiają wrażenie dość mocno zagubionych, gdy Liber z psychologii rezygnuje. Choć są tu też wyjątki - jak choćby poruszająca Anna Januszewska jako Hekate.

"Makbet" ze Szczecina to naprawdę ciekawy przykład nowoczesnego, efektownie i spójnie zrealizowanego teatru. Szkoda tylko, że fajerwerkom inscenizacyjnym towarzyszy irytująco powierzchowna interpretacja dramatu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji