Artykuły

Od amantek po potwory

- Całe lata grałam postacie łiryczne, delikatne, dlatego większą satysfakcję odczuwałam, gdy udało mi się zagrać "potwora". Móc dobrać się do jakiegoś charakterku, dać upust egoizmowi, głupocie, oczywiście w pełnej prawdzie, bez karykatury, to sprawdzian aktorstwa - mówi BOŻENA ADAMEK, aktorka Teatru im. Słowackiego w Krakowie.

Błazeństwo było, jest i będzie wpisane w zawód aktora, a dobre aktorstwo to istotnie penetracja ludzkiej natury. Oczywiście dziś nikt na drzwiach gospody nie pisze, że "psom, Cyganom i aktorom wstęp wzbroniony". Zmienił się społeczny status tego zawodu, ale istota jest od starożytności ta sama, Wyspiański pisał, że aktorów "na to powołano, by biorąc na się maskę i udanie, mówili prawdy ludzkiej przykazanie". Istnieje jednak -jak wiemy w każdej twórczości - sztampa, chałtura, kicz, które sztukąprzez duże"S"niesą, ale nie zajmujmy się tym. Jest tyle arcydzieł, które nas uwznioślają, że życie jest zbyt krótkie, by je poznać. Błazeństwo może być mądre i wielkie. Nie widzę go w głupkowatych telewizyjnych kabaretach, lecz np., w komedii dell'arte, która wyostrzała spojrzenie na ludzką naturę, wyśmiewała wady, piętnowała głupotę, leczyła poprzez śmiech. Mądry błazen więcej powie o życiu niż aktor bez poczucia humoru. Teatr bez dystansu, bez szczypty szaleństwa, symbolicznego traktowania życiowych perypetii jest nudny inie porywa - nie zdziera masek, za którymi wygodnie na co dzień się chowamy - powiedziała w jednym z wywiadów.

Ale sama w życiu za żadną maską się nie kryje. Jest na to zbyt prostolinijna, ufająca ludziom, pozbawiona życiowej agresji i zadziorności. Co nie znaczy, że ten z pozoru "baranek" nie potrafi pokazać wilczych pazurów. Bożena Adamek, aktorka od lat związana z Teatrem im. Słowackiego. Talent, wdzięk i ten jej młodzieńczy wygląd, którego mogą zazdrościć wszystkie kobiety. "Ona chyba nigdy się nie zestarzeje" - mówią koleżanki i koledzy z teatru.

Zaczęła jak burza

Będąc jeszcze nieopierzoną aktorką, zagrała Biankę w filmie "Sanatorium Pod Klepsydrą". - Myślę, że ten film jest tak ważny, że przejdzie do historii kinematografii, więc mam się z czego cieszyć. Poza tym wówczas po raz pierwszy spotkałam się z genialnymi twórcami: Wojciechem Hasem - eżyserem i Witoldem Sobocińskim-operatorem. Oni nauczyli mnie na cale życie, jak radzić sobie przed kamerą. Ta praca zaowocowała również rolami teatralnymi: Garbuską w "Procesie" Jerzego Jarockiego i Julią, obok Krzysztofa Kolbergera, w telewizyjnej realizacji "Romea i Julii" przygotowanej przez Jerzego Gruzę. Tak zakończyłam studia, więc chyba nieźle?

Właśnie po roli Julii przez wiele lat grała amantki, bo też typ urody predestynował ją do takich ról. Jak na aktorkę zachowała się dość nietypowo, bo zaraz po studiach zafundowała sobie macierzyństwo. - Rezygnowałam z wielu propozycji i to nie tylko z powodu dziecka. Nie chciałam obniżać poprzeczki artystycznej, skoro los tak wysoko ją przede mną postawił. Gdy teraz na to patrzę, myślę sobie, że może to był błąd, może należało kończyć jeden film i zaczynać drugi, jak robili koledzy: teatr, nocą podróż na plan filmu i wieczorem znów teatr. Tymczasem ja starałam się żyć higienicznie; nigdy nie ciągnęłam równolegle dużej roli filmowej i teatralnej.

W filmie i teatrze

Lata 70. i 80. były tłuste dla aktorki. Zagrała wiele ważnych ról w warszawskim Powszechnym, w Krakowie w Bagateli, Starym, Stu - do dziś przetrwały przyjaźnie z Franciszkiem Mułą i Włodzimierzem Jasińskim - w Ludowym i w Słowackiego. Przeszła przez wszystkie wtajemniczenia zawodu aktorskiego, grając zarówno role dramatyczne, jak i komediowe w repertuarze klasycznym i współczesnym. - W teatrze można całym sobą opowiadać o świecie i ludziach, z których radościami i smutkami mierzę się każdego wieczoru. Cudowny Bronek Pawlik, z którym miałam zaszczyt grać, powtarzał zawsze: Aktorskie małe, 'ja"zostawiaj w domu. W teatrze szukaj problemu, prawdy, wyszarpujje i wydzieraj z siebie. Zawsze staram się być wierna tej zasadzie. Im postać bardziej chropowata, zawiła - tym bardziej lubię się z nią konfrontować. Teraz coraz częściej cieszą mnie role charakterystyczne, komediowe. Każda sztuka opiera się na zderzeniu życiowych postaw i charakterów. Całe lata grałam postacie łiryczne, delikatne, dlatego większą satysfakcję odczuwałam, gdy udało mi się zagrać "potwora". Móc dobrać się do jakiegoś charakterku, dać upust egoizmowi, głupocie, oczywiście w pełnej prawdzie, bez karykatury, to sprawdzian aktorstwa. Aniołem nie jestem, nie brakuje mi wad, a role zproblemem zła są oczyszczające. Trzeba zastanowić się nad nimi i jak psycholog dociec przyczyn, objawów i skutków, a nawet zanalizować rolę z medycznego punktu widzenia. W roli Radczyni w " Weselu " Wyspiańskiego z dużą frajdą demaskowałam filisterstwo, próżność i głupotę. Widzowie wiedzą, że to gra, a nie autoprezentacja.

Do najistotniejszych ról aktorka zalicza postać matki w filmie "Rozmowa z człowiekiem z szafy", który przyniósł jej nominację do weneckiej nagrody. -Niełatwo było zagrać bohaterkę patologiczną i do tego uwiarygodnić jej postępowanie. Chyba wówczas po razpierwszy zagrałam postać aż tak mocno wbrew sobie, swojej psychice i mentalności. Musiałam pokonać w sobie wiele barier i oporów.

Właśnie na festiwalu w Wenecji aktorka poczuła smak wielkiego artystycznego świata Znalazła się w gronie wielkich, znanych artystów. Do Paryża leciała wraz z Mastroiannim, na konferencji prasowej była obok Michelle Pfeiffer... - Nominacja, takie towarzystwo i owacja po projekcji filmu wynagrodziły mi samopoczucie Kopciuszka z dalekiego kraju z dietami wystarczającymi na kawę - wspomina. Obecnie nie narzeka na nadmiar teatralnych zajęć, ale seriale i film lubią jej delikatną urodę, jej uśmiech i wieczną pogodę życia. Zapewne pamiętamy ją z takich filmów jak: "Jutro idziemy do kina", "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" czy z seriali: "Na wspólnej", "Na dobre i na złe", "Pensjonat pod Różą".

Cieszyć się życiem

Znam Bożenkę i jej męża, Włodka Nurkowskiego, reżysera, od wielu lat. Znam ich piękny krakowski dom z ogrodem, gdzie Bożena uwielbia "pieścić" trawniki, kwiaty, krzewy i drzewa. Lubi też męskie zajęcia: stawia nowy płot przed domem, maluje garaż lub remontuje dom! Gotować nie lubi, co nie znaczy, że nie umie -jadłam u państwa Nurkowskich niejedną pyszną kolację. Aktorka lubi słuchać muzyki klasycznej i zwyczajnie, po kobiecemu, kupować sobie ładne rzeczy. I jeszcze jedno: uwielbia poezję, jest częstym gościem poetyckich spotkań, na których czyta np. "Poemat bez bohatera" Anny Achmatowej we własnym tłumaczeniu. - W życiu liczą się ważne sprawy, ale i drobne przyjemności. Przede wszystkim nie należy robić problemu z upływu lat, lecz cieszyć się życiem. Nie zazdrościć innym, choć nasz zawód należy do "zazdrosnych". Jako młoda aktorka bardzo serio podchodziłam dopracy. Niepowodzenia okupione były bezsennością i łzami. Dziś nabrałam do tego dystansu, potrafię się cieszyć drobnymi sprawami. Nie traktuję pracy w kategoriach misji, nie chcę już spalać się bez reszty i nie uważam, by teatr miał zbawiać świat - mówiła. I to podejście do życia zapewne sprawia, że wciąż wygląda młodzieńczo i ma w sobie moc energii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji