Artykuły

Miałem ciekawe życie...

- Wolę grać na małej scenie dla niewielu ludzi niż w najpopularniejszych serialach - mówi warszawski aktor IGNACY GOGOLEWSKI.

Miałem dużo szczęścia w życiu. Zagrałem wiele wspaniałych ról. Każda z nich była inna, niepowtarzalna. Dzięki grze w filmach zwiedziłem trochę świata - mówi Ignacy Gogolewski. W czerwcu skończył 81 lat. Nadal jest w świetnej formie i ciągle zachwyca na deskach warszawskich teatrów.

Widzowie uznali go za niedościgniony wzorzec

Urodził się w Ciechanowie, ale dzieciństwo i młodość spędził w Otwocku. Tam w 1949 roku zdał maturę i w tym samym roku dostał się do warszawskiej szkoły teatralnej. - Teatr interesował mnie od małego, jako kilkuletni brzdąc obejrzałem "Zemstę" w amatorskim teatrze w Otwocku, lecz prawdziwa fascynacja zaczęła się dzięki mojemu poloniście - wspomina. - Raz w miesiącu profesor Minakowski zabierał nas - ponad 40 chłopaków do Teatru Polskiego w Warszawie. Świat za kurtyną był czymś niepowtarzalnym. W liceum czytałem wiersze na akademiach. Pamiętam rozmowę z katechetą, który zaintrygowany moją umiejętnością wypowiadania na głos tekstu, zapytał, czy nie chciałbym pójść do seminarium.

Rozgłos przyniosła mu rola Gu-stawa-Konrada w "Dziadach". Krytycy, zachwyceni jego talentem, dojrzałością i własnym stylem, pisali w superlatywach o 24-letnim wówczas aktorze Teatru Polskiego, publiczność uznała go za niedościgniony wzorzec w scenicznej interpretacji klasyki narodowej.

Aktorowi jest bardzo trudno ułożyć życie rodzinne

- Teatr powinien być dla aktora wszystkim, inaczej wszystko na nic. Dlatego uprawiając ten zawód bardzo trudno mieć ułożone życie rodzinne i prywatne - mówi. - Aktor ma alternatywę: albo uczuciowa i dość nudna stabilizacja, pewien rodzaj spolegliwości wobec najbliższych, lub niezbędne w tym zawodzie różnego rodzaju napięcia, stresy i "nerwacje". Mało kto potrafi pogodzić jedno z drugim - dodaje. Ma za sobą dwa małżeństwa. Od lat jest w związku z Ewą Kwiecień.

Jest na emeryturze, ale wciąż jest aktywny. Bezczynność i leniuchowanie to dla niego obce światy. - Staram się, by moje życie było harmonijne. Każdy dzień mam dokładnie zaplanowany. Jestem jednak spod znaku Bliźniąt, dlatego niekiedy odczuwam rodzaj pewnego "poszarpania" - uśmiecha się.

Największą popularność przyniosła mu rola Antka Boryny w "Chłopach". - Teatr, mimo że nie daje tak dużej popularności jak serial, jest najbliższy memu sercu. W filmie czy telewizyjnych produkcjach wiele zależy od przypadku, istnieją ograniczające się zależności. Wolę grać choćby na małej scenie, dla niewielu widzów, niż w najpopularniejszych nawet serialach - wyznaje. Można go oglądać w Teatrze Polonia ("Grube Ryby", "32 omdlenia") oraz Teatrze Scena Prezentacje ("Diabeł w purpurze").

Ktoś w rodzinie musi być sławny

W wolnych chwilach można go spotkać spacerującego po Nowym Mieście w towarzystwie ukochanego psa. - Piętnaście lat temu wziąłem go ze schroniska niedaleko Józefowa. Z godnością razem się starzejemy. Nazwałem go Brando, bo uznałem, że ktoś w rodzinie musi być sławny - żartuje pan Ignacy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji