Fotomonodram Anny Koniecznej
Kobiecość jest pytaniem. Tak samo trudnym dla mężczyzny, jak i dla samej kobiety. Niedawno swojej odpowiedzi na pytanie czym jest kobiecość udzieliła aktorka Teatru Nowego w Zabrzu Anna Konieczna. Odpowiedziała przez akt sztuki, wybierając do tego celu fotografię - pisze Dariusz Jezierski w portalu InfoPoster.
Kobiecość jest pytaniem. Tak samo trudnym dla mężczyzny, jak i dla samej kobiety. Mężczyźnie łatwiej odpowiedzieć. Jego odpowiedź będzie zupełnie inną kategorią niż samookreślenie, którego wymaga odpowiedź kobiety. Ryzykowna odpowiedź bo, koniec końców, niosąca ze sobą rodzaj zobowiązania. Tu warto uściślić - zobowiązaniem będzie ona jedynie wtedy, gdy wyniknie z głębokiej autorefleksji, z wewnętrznego dialogu, w którym każda deklaracja będzie znacząca. Tak pojętą odpowiedź kobieta może dać w dwojaki sposób: całościowo rozumianym aktem własnego życia lub aktem sztuki. Ta pierwsza będzie najgłębsza acz niedostrzegalna z normalnej perspektywy i możliwa do interpretacji tylko z odpowiedniego dystansu czasowego i z pełną znajomością faktów z biografii odpowiadającej. Nie będzie przy tym pozostawać w relacji ze światem w czasie rzeczywistym. Ta druga, jakże kusząca, w tę relację wejdzie prawie natychmiast, ale obciążona będzie poważnymi niebezpieczeństwami grożącymi każdemu aktowi sztuki: powierzchownością, przekłamaniem, dążeniem do manipulacji odbiorcą. Odpowiedzi przez akt życia nie znamy wiele, choć padają wraz z odejściem kolejnej zapytanej. Poznajemy je wybiórczo i z jakiegoś konkretnego powodu pochylając się właśnie nad tą, a nie inną egzystencją. Odpowiedzi aktem sztuki epatują nas zewsząd. Stały się powszechne dzięki łatwości w upowszechnianiu każdego przekazu i po części wpisują się we właściwe naszym czasom dążenie do spektakularnego zaistnienia. W tym nieustającym konkursie na najlepszą odpowiedź środki bardzo często wymykają się spod kontroli. Coraz większy jest odsetek odpowiedzi błędnych, celowo kłamliwych, ubranych w kicz, często nieakceptowalnych, z różnych zresztą względów. W percepcji odpowiedzi artystycznych estetyka staje się zatem kategorią niezbędną.
Niedawno swojej odpowiedzi na pytanie czym jest kobiecość udzieliła aktorka Teatru Nowego w Zabrzu Anna Konieczna. Odpowiedziała przez akt sztuki, wybierając do tego celu fotografię. Zaskoczyła mnie. Sprawiła, że najpierw zamarłem a potem wielokrotnie wracałem do kolejnych fotografii, które wykonał Tomek Jankowski w projekcie Bogny Rząd ANDROGYN PROJEKT / The Grey. W tym miejscu wypada wspomnieć, że fotografował w niektórych momentach kongenialnie, wchodząc z aktorką - modelką w relację, która zdarza się niezwykle rzadko. Więcej o tym opowie sama Anna Konieczna w wywiadzie zamieszczonym już wkrótce na łamach InfoPostera. Teraz skupię się jednak nad tym, co tak bardzo przykuło moją uwagę, co wręcz zmusiło mnie do powtórzenia sobie szeptem pytań stawianych sobie samej przez Annę. Dodajmy od razu - bez szans na odpowiedź. Anna dokonała rzeczy niezwykłej - swoje aktorstwo postawiła przed modelingiem w żadnym dosłownie momencie nie zmieniając tej relacji. Pozostała przede wszystkim aktorką, tworząc skończenie przemyślaną kreację i umożliwiając Tomkowi Jankowskiemu zarejestrowanie sekwencji scen, układających się w pełnowartościowy, głęboki w wymowie, spektakl.
Nie będę recenzował spektaklu. Przyjemność jego interpretacji pozostawię każdemu z osobna. Spróbuję jedynie w kilku zdaniach określić jego bohaterkę. Odrzucam Androgyna. Nie podoba mi się interpretacyjne zniewolenie skodyfikowane w nazwie projektu, odsyłające mnie do niezbędnego z definicji poszukiwania dualizmu. Nie neguję, że on jest, chyba nawet musi być, ale nie zmienia niczego w moim postrzeżeniu faktu jednoznacznego - kobiecości. Anna Konieczna odnalazła w sobie treść, która złożyła się na postać niezwykłą. Wypada skupić się na dwóch aspektach tej niezwykłości. Dystans do rzeczywistości sprowadzający się wręcz do jakiegoś rodzaju odgrodzenia ego i fizyczności od całej reszty świata jest tym, co uderza przede wszystkim. Anna nie kokietuje świata ani jednym grymasem, ani jednym spojrzeniem.
Swoją relację z nim buduje na zdefiniowaniu własnej cielesności w przestrzeni w sposób wykluczający jakikolwiek kontakt tu i teraz. Żadnym gestem nie woła, a co najwyżej prowokuje, budzi tęsknotę. Potęguje to znakomita stylizacja (nawiasem mówiąc szczególnie dobrze działająca na odbiorcę w czasie upałów) i niezwyczajna świadomość ciała i gestu znamionująca aktorkę, jeśli nawet jeszcze dojrzewającą, to nie mam wątpliwości, że już w najbliższej przyszłości znakomitą. Wyrażenie czegoś w działaniu bywa prostsze niż zamrożenie tego w jednej klatce w sposób doskonały. Drugim aspektem magii epatującej z prezentowanych fotografii jest nagość i seksualność, która na szczęście nie została wyparta (lub raczej nie dała się wyprzeć, stanowiąc jak widać elementarną część tej konkretnej kobiecości). Dawno nie widziałem tak subtelnie eksponowanego ciała, jak zrobiła to Anna we współpracy z fotografem i osobą, o której w tym miejscu nie sposób nie wspomnieć - Bogną Rząd, pomysłodawczynią projektu, którą jednak konsekwentnie nazwę reżyserką. Ciało Anny widzimy odkryte w taki sposób, że jego części musimy domalowywać w myślach i zostajemy do tego wręcz przymuszeni. Ale przecież jej ciało widzimy jednocześnie zakryte. Sposób w jaki jest prowadzona ta subtelna gra - relacja jest bodajże czymś najbardziej interesującym w całej sesji. Ta gra rozgrzeszyłaby aktorkę ze wszystkiego. Tym bardziej cieszy przepięknie określona, znakomicie wyczuta i subtelnie narzucona odbiorcy granica.
Anna Konieczna swoim fotomonodramem budzi tęsknotę przemieszaną z rodzajem pożądania. Chcemy się zbliżyć i w końcu dochodzimy do wspomnianej granicy, której nie dane jest nam przekroczyć. Ale nikt i nic nie zabroni nam próbować