Artykuły

Awinion jak Król Słońce

Wystartował najważniejszy festiwal teatralny w Europie. Ten festiwal od 66 lat udowadnia, że teatr nie jest produktem, a widz nie jest konsumentem, czego u progu zaczynającego się 7 lipca święta życzyć należy przede wszystkim sobie i wszystkim festiwalom teatralnym - pisze Piotr Gruszczyński w Gazecie Wyborczej.

Sto lat temu urodził się Jean Villar. W 1947 roku, po katastrofie drugiej wojny światowej, powołał do życia festiwal w Awinionie. To była bardzo przenikliwa idea. Festiwal przetrwał, a mało tego - wyrósł na najważniejszy festiwal teatralny w Europie. Są przenikliwe idee i pełne determinacji działania, które pozwalają mu trwać mimo wielkich zawirowań. I w sumie na tym prostym, choć niełatwym, mechanizmie opiera się funkcjonowanie kultury albo po prostu kultura. Zaczęło się od sceny (właściwie podestu) ustawianej na kozłach na dziedzińcu Pałacu Papieży, doszło (bo nie skończyło się) do kilkunastu scen w murach, poza murami i w bliskich okolicach Awinionu. Do teatru dołączył taniec, performance i rozmaite zdarzenia z pogranicza sztuk. Francuzów wsparli, a może nawet zaczęli inspirować, twórcy zagraniczni. Pękały wszelkie granice: nie tylko narodowe, ale i gatunkowe. Ale nadal coraz bardziej rozbudowany program pozostaje wierny myśli Villara: teatr ma być wprzęgnięty w służbę publiczną.

Zdarzały się kłopoty i zerwania: bunt przeciw samemu Villarowi w 1968 r. czy odwołanie całego festiwalu z powodu strajku w 2003 r. (protestowali funkcjonujący na zasadzie wolnych strzelców artyści i techniczni, którym chciano odebrać niewyobrażalne w Polsce przywileje socjalne), ale chimera Villara okazałą się zwierzęciem pociągowym nad wyraz mocnym i upartym.

Sprawujący drugą kadencję funkcje dyrektorów festiwalu Hortense Archimbauld i Vincent Baudriller są dziś bliscy zrealizowania marzenia Villara, ale i własnego: otwarcia miejsca teatralnego, które w całości i wyłącznie będzie należało do festiwalu - La FabricA. Ma stać się już niebawem azylem pracy artystów, rezydencji i prób. To właśnie ten duet stworzył funkcję artysty stowarzyszonego - współodpowiedzialnego za program kolejnych edycji. W tym roku jest nim Simon McBurney, założyciel teatru Complicite, którego sława dotarła niegdyś do Polski z powodu spektaklu "Ulica Krokodyli" inspirowanego twórczością Brunona Schulza. Na dziedzińcu Pałacu Papieży pokaże "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa. Wielu twórców pojawia się w kolejnych edycjach festiwalu, z Polski wielokrotnie gościł w Awinionie Krzysztof Warlikowski. Także na tej uważnej obserwacji czy śledzeniu rozwoju polega trwanie, czyli budowanie kultury.

Można Awinionowi zarzucać frankofoniczny egotyzm - spektakle nie mają tłumaczeń na angielski, czym trzytygodniowa teatralna debata zraża sobie wielu teatromanów. Można co roku zżymać się na rozmaite decyzje artystyczne programatorów, ale nie da się zakwestionować rzeczy najważniejszej - ten festiwal od 66 lat udowadnia, że teatr nie jest produktem, a widz nie jest konsumentem, czego u progu zaczynającego się 7 lipca święta życzyć należy przede wszystkim sobie i wszystkim festiwalom teatralnym. Ale przy najlepszych życzeniach nie da się odmienić faktu, że Awinion jest tylko jeden. Jak Król Słońce, z którego poglądami nie ma zupełnie nic wspólnego.

66. Festival d'Avignon, 7-28 lipca

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji