Artykuły

"Polieukt" Zygmunta Krauze

"Polieukt" w reż. Jorge Lavelli'ego Warszawskiej Opery Kameralnej w Teatr Capitole w Tuluzie. Pisze Danielle Anex-Cabanis.

Ta krótka opera została zainspirowana tragedią Pierre'a Corneille "Polyeucte martyre", a zaadaptowana przez Alicję Choińską i Jorge Lavellego. Pokazuje inną koncepcję postaci głównego bohatera, który w wersji klasycznej z niecierpliwością dąży do męczeństwa, zaś w dziele Krauzego myśli ma zajęte innym zupełnie innymi problemami. Przejęty uczuciem do Nearka, chce umrzeć razem z nim, aby spotkać się z ukochanym w wieczności, rezygnując, jak się wydaje bez trudu, ze swojej słodkiej żony Pauliny. Ta zaś nie zapomniała swojej młodocianej miłości do Sewera. Te relacje pozwalają na ustawienie całej serii par miłosnych, bardziej lub mniej prawdopodobnych. Wszyscy bohaterowie ewoluują wokół postaci Feliksa, ojca Pauliny, który narzucił jej małżeństwo z Polieuktem mimo uczucia wiążącego córkę z mającym niższą pozycję społeczną Sewerem. Feliks jest uosobieniem próżności, wyznaje także konformizm podyktowany absolutną wiernością wysokim normom, co w końcu prowadzi do katastrofy. Bożki zostają strącone z piedestału, profanatorzy skazani i poddani torturom, Paulina zostaje wdową i chce nią pozostać, a Feliks i Sewer pozostają sami w obliczu klęski.

Wtedy zmienia się nastrój, a wszyscy protagoniści (soliści i chór) śpiewają hymn na cześć tolerancji moralnej i religijnej. Śpiewają go półgłosem, niespodziewanie w bardzo klasyczny sposób. Słuchacze, na początku nieco zaskoczeni tą wizją tak różną od poprzedniej, dają się przekonać artystom i rzęsiście oklaskują ten krótki, trwający godzinę i dwadzieścia minut spektakl, wykonany przez Warszawską Sinfoniettę i solistów Warszawskiej Opery Kameralnej pod dyrekcją Rubena Silvy. Warto przede wszystkim podkreślić szczególnie wymowną interpretację Marty Wyłomańskiej jako Pauliny i Jana Jakuba Monowida w partii Polieukta, którzy wyróżniają się spośród innych, przecież znakomicie dobranych śpiewaków. Muzyka chwilami zaskakuje, ale nie brak w niej pięknych motywów, takich jak na przykład miłosny duet Nearka i Polieukta albo tegoż Polieukta i Pauliny w IV akcie.

Ma się ochotę odnieść tę wersję dramatu do historii Polski: naród, który wiele razy próbował rozerwać swe kajdany, wyszedł z tych prób poraniony i nie zawsze tolerancyjny; jakby zaklina stare demony, wzywając do tolerancji, do miłości, do szczęścia. Wychodzi jakby z perspektywy wezwania Jana Pawła II "Nie lękajcie się!", a kończy w nastroju bardzo w stylu New Age. Podsumowując, zarówno w wersji Corneille'a, jak i Krauzego, krążymy w przerysowanym, zamkniętym świecie, co odbiera nieco realności bohaterom i sprawia, że dramat jest niewiarygodny.

Tłum. Agnieszka Zagórska-Robert

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji