Artykuły

Rewolucyjny moralitet na teamty polskie

Spośród utworów scenicznych Stefana Żeromskiego, największą karierę zrobiła komedia "Uciekła mi przepióreczka". Wystawienie sztuki przez Ireną Byrską w Teatrze im. J. Osterwy w Gorzowie stało się prawdziwym wydarzeniem w pierwszych latach młodej sceny gorzowskiej. "Turonia" publiczność zielonogórska pamięta z inscenizacji Jerzego Hoffmanna. Krystyna Tyszarska wybrała na szóstą premierę sezonu w teatrze gorzowskim inny utwór sceniczny Żeromskiego - "Różę".

Dosyć skomplikowana była droga teatralna "Róży". Na karcie tytułowej pierwszych wydań umieszczał autor tuż pod tytułem, wskazówkę: "dramat niesceniczny". Dopiero w 1926 roku odbyła się premiera całego dramatu w inscenizacji i reżyserii Leona Schillera, który posłużył się tekstem opracowanym dramaturgicznie przez Wilama Horzycę. Opracowanie to powstało za zgodą Żeromskiego i w porozumieniu z nim. Do roku 1939 wystawiono "Różę" dziesięciokrotnie, a dla pełnej ilustracji kariery tego "niescenicznego" dramatu w okresie przedwojennym trzeba jeszcze wymienić filmową (1936) wersję "Róży" w reżyserii Józefa Leitesa i z udziałem m.in. Eichlerówny, Zacharewicza, Jaracza, Junoszy-Stępowskiego. Wśród powojennych inscenizacji do najgłośniejszych należą: Henryki Rodkiewicz (1961) i Ireny Babel (1964). Babel posłużyła się adaptacją Zbigniewa Krawczykowskiego.

Krystyna Tyszarska dokonała nowej, własnej adaptacji tekstu, który w jej inscenizacji i reżyserii jest rewolucyjnym moralitetem traktującym o polskich sprawach narodowych i społecznych w ich kształcie określonym przez sytuację powstałą po upadku rewolucji 1905 roku. Choć "teatralnie" inscenizacja Tyszarskiej jest opracowaniem oryginalnym, to w sensie najważniejszych akcentów ideowych przypomina inscenizację Henryki Rodkiewicz, gdzie akcent również położono na dramat romantycznego rewolucjonisty Czarowica, proletariackiego bojownika Osta, renegata i zdrajcy Anzelma, Żołnierza Moskiewskiego.

Tyszarska podzieliła tekst na osiem "obrazów". Najciekawiej opracowany jest obraz pierwszy "Cytadela", w którym kobiety w czerni składają na miejscach śmierci rewolucjonistów czerwone róże i gdzie dochodzi do dramatycznej rozmowy ducha Anzelma, zabitego za zdradę z Bożyczem - postacią alegoryczną, zaczerpniętą z poematu Shelleya z 1821 r., a w "Róży" spełniającą funkcję sumienia, nakazującego myśleć i działać w interesie dobra i postępu. Bardzo mocno poprowadziła Tyszarska scenę śledztwa w biurze Ochrany, gdzie Naczelnik, cyniczny i świadomy nieśmiertelności swego urzędu policyjnego czynownika, usiłuje torturami złamać solidarność romantyka Czarowica i proletariusza Osta. Sukcesem inscenizacyjnym i reżyserskim jest też obraz czwarty "Ucieczka Dana", w której Żołnierz nie decyduje się na ucieczkę z Czarowicem i Danem, ale też nie organizuje za nimi pościgu. Ten obraz, w połączeniu z postawą wartownika w obrazie pierwszym, kiedy to Żołnierz demonstracyjnie nie przeszkadza kobietom w czerni adorować zmarłych, akcentuje internacjonalistyczną solidarność, jaka w pełni dojdzie do głosu dopiero w Rewolucji Październikowej. Niezłą robotą reżyserską legitymuje się też obraz szósty "Fabryka" oraz obraz ósmy "Bal". Ten ostatni, kończący gorzowską inscenizację, nie ma jednak siły oddziaływania obrazu pierwszego i drugiego, co pozbawia spektakl mocnego akordu końcowego.

Aktorsko bardzo dobrze poprowadził rolę Kazimierz Motylewski (Czarowic), który w gorzowskim przedstawieniu daje pokaz gry do końca przemyślanej i opanowanej na głębokiej znajomości tekstu.

Na pochwałę zasłużył również Stanisław Kamberski w trudnej roli Osta. Podobała mi się Krystyna Janina Wojtczak. Aktorka wyróżniała się na tle kolegów starannym i ładnym podawaniem tekstu. Władysław Madej (Naczelnik) nie stworzył kreacji odpowiadającej jego aktorskim możliwościom. Eugeniusz Nowakowski (Anzelm) otrzymał rolę trudną, może najtrudniejszą w całej sztuce. Chce się powiedzieć, że robił, co mógł, ale ciekawej kreacji nie stworzył, niepotrzebnie starał się wykrzyczeć dramat zdrajcy i w pewnym stopniu chyba nawet zmusił w ten sposób do krzyku Grzegorza Minkiewicza (Bożyszcze). Z trudnej, bo prawie pozbawionej dialogu roli Żołnierza poprawnie wywiązał się Marek Pudełko.

Ciekawą i przystającą do intencji inscenizatorki scenografię zaprojektował Janusz Bersz. Z jednym wszakże wyjątkiem. Wprowadzenie do sztuki "rozdartej sosny" jest niesłuszne, albowiem choć symbol ten jest z Żeromskiego, to jednak odnosi się do bohatera w innej sytuacji, nie mającej nic wspólnego z tłem wydarzeń po tragicznym roku 1905.

"Róża" jest utworem mocno skomplikowanym, są w tym dramacie "sprawy" (obecne również w gorzowskiej inscenizacji), jak np. problem wynalazku Dana, które z punktu widzenia odbioru sztuki wydają się mącić klarowność całości. Więzień Dan dokonuje odkrycia tajemnicy ognia, z pomocą swego wynalazku może niszczyć na odległość fortece i całe armie. Na wolności Dan przeżywa dramat dzisiejszych twórców broni termojądrowej, nie chce, aby z jego wynalazku ludzie źli robili morderczy użytek. Tyszarska, budując inscenizację moralitetową, akcentując mocno problematykę moralną, sprawę postaw, nadała dramatowi Dana wymowę współczesną. Prus też był zafascynowany wielkimi wynalazkami, cały pozytywizm się tym pasjonował. Żeromski spojrzał na tę sprawę z punktu widzenia moralisty.

Ale w "Róży" dwie sprawy są najważniejsze. Pierwsza - to problem pozornej sprzeczności pomiędzy walką niepodległościową a rewolucją społeczną. Pamiętajmy, że tę sprawę podjął również Leon Kruczkowski w "Kordianie i Chamie", rozpatrując źródła klęski powstania listopadowego. Był to więc dramat trudny do przezwyciężenia i funkcjonował jeszcze w czasie ostatniej wojny. Sprawa druga, najostrzej przedstawiona - to panika w polskim ruchu rewolucyjnym po klęsce roku 1905, panika wyrosła na tle licznych prowokacji, zdrad, renegactwa. Stąd tak wielkie znaczenie w dramacie postaci Anzelma - człowieka, który był w partii, a potem zdradził, sypał żeby się odkuć za swój parszywy życiorys. Żeromski znał przypadek Tatarowa - był to Rosjanin z pochodzenia, uwielbiający Słowackiego, członek PPS. Zesłany na Sybir, uciekł, a po powrocie zaczął tworzyć terrorystyczną organizację PPS. Potem okazał się prowokatorem, zginął z wyroku partii. "Różę" zaczął Żeromski pisać w 1906 roku, a więc wkrótce po zdławieniu rewolucji, a skończył w 1908. Trzeba przypomnieć, że w kwietniu tego roku wybuchła słynna sprawa Brzozowskiego, oskarżonego o współpracę z Ochraną. Jeszcze dziś niektórzy badacze upierają się, że Brzozowski zdradził, choć są dowody, że aferę sfabrykowali agenci Ochrany. Jak takie wypadki musiały wpływać na ówczesne życie polityczne" na ziemiach polskich, łatwo sobie wyobrazić. Żeromski w "Róży" chciał przerazić współczesnych - popatrzcie jacy jesteście, a zrozumiecie, dlaczego ponosicie klęski. Sprawę narodowa i społeczną rozpatruje Żeromski w "Róży" w kategoriach moralnych. Inscenizatorka, Krystyna Tyszarska, jest w tym względzie wierna wielkiemu pisarzowi-moraliście.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji