Artykuły

"Walizki" dzień pierwszy

XXV Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Walizka" w Łomży. Pisze Maria Kaczyńska na stronie teatrlomza.hi.pl.

Po oficjalnym otwarciu XXV Festiwalu w środowy poranek, jako pierwszy w bogatym programie konkursowym wystąpił Mini Teater z Ljubljany (Słowenia). Sztuka pt. "Stoliczku, nakryj się!" [na zdjęciu] według baśni braci Grimm, została przeniesiona we współczesne realia. Raper Micheal kocha się w Margaret i ciągle wpada w tarapaty z powodu kożuchy kłamczuchy. Ojciec się na niego złości, że nic mu w życiu nie wychodzi. On się buntuje, że kłamcy i złodzieje są górą. Pewnego razu wchodzi w posiadanie czarodziejskiego stoliczka, złotej owcy i magicznego kija na kłamców i złodziei. Tak wyposażony, staje się wreszcie człowiekiem sukcesu, ale czy naprawdę? Autorzy trochę podważają żelazną zasadę wszelkich baśni, iż dobro i przezorność zwyciężają niegodziwość. I to jest właśnie ten podtekst, który czyni sztukę interesującą także dla dorosłych. Rzecz jest opowiedziana za pomocą lalek i scenografii autorstwa Węgierki Marii Horvath, ubiegłorocznej zwyciężczyni "Walizki" za najlepszą scenografię do "Opowieści o dziewczynce w kolorze niebieskim".

Drugi przedpołudniowy spektakl pt. "Na arce o ósmej" Olsztyńskiego Teatru Lalek również był adresowany do dzieci, ale opowieść o trzech pingwinach poruszyła głównie dorosłych. Rzecz jest o perypetiach trzech pingwinów, uwikłanych w boski plan oczyszczenia świata ze zła przez wyplenienie wszystkiego, co żyje, za pomocą wody. Przetrwać mogła tylko para zwierząt każdego gatunku, które boski wysłannik gołąb zwoływał na arkę. Gdy powiedział to trzem przyjaciołom pingwinom, ci ani myśleli podporządkować się twardemu prawu. Dwa pingwiny przemyciły trzeciego na arkę w (nomen,omen!) walizce! W czasie trwania boskiej czystki, czyli potopu, rzecz utrzymana była w tajemnicy, jednak wyszła na jaw podczas opuszczania arki. Wszyscy ocaleni musieli przedefilować przez Noem parami. Nasz pasażer na gapę pary nie miał. Na szczęście, dołączył do niego gołąb, który... też nie miał pary. Ta optymistyczna pointa kończy spektakl, pozostawiając wiele wątpliwości i pytań o sens, logikę i moralne aspekty boskiego działania.

Spektakl na podstawie sztuki Niemca Ulricha Huba stworzyła trójka artystów słowackich: reżyser Marian Pecko, scenograf Eva Farkasowa i autor muzyki Robert Mankowecky. Nie ma w tym żadnej osobliwości, słowaccy i czescy twórcy ostatnimi czasy cieszą się szczególnym wzięciem u dyrektorów polskich teatrów lalkowych. Część popołudniowa pierwszego dnia Festiwalu rozpoczęła się pod znakiem jubileuszowych wspomnień.

W Galerii Pod Arkadami otwarta została wystaw "Walizka - święto teatru i miasta", poświęcona historii Festiwalu, a na ul. Długiej planszowa prezentacja historii Teatru Lalki i Aktora w Łomży. Obie historie liczą sobie po 25 lat. Obie stworzył scenograf TLiA Przemysław Karwowski, notabene pracujący w Teatrze również 25 lat! Było wiele okrzyków zdumienia i wiele wspomnień przy fotografiach, teatralnych plakatach, prasowych artykułach. Dokumentacja pionierskich czasów Teatru i Festiwalu, które wystartowały w roku 1988, obrazują ogrom przebytej drogi. "Świat przez 25 lat zmienił się, nasz Festiwal także", powiedział podczas otwarcia dyrektor Jarosław Antoniuk. Jak bardzo, ukazują obie wystawy.

Wystawową sekwencję zakończyło otwarcie ekspozycji "Aniołów" Grzegorza Kwiecińskiego w foyer nowego Centrum Kultury przy Szkołach Katolickich. W oczekiwaniu na spektakl "Lis" Białostockiego Teatru Lalek, publiczność obejrzała cykl kolaży artysty z Łodzi, wielkiego przyjaciela Łomży i Festiwalu, który w tym roku jednak przyjechać nie mógł. Jego słynne ogniowe happeningi wiele lat tworzyły klimat łomżyńskiego święta teatru.

"Lis" Marty Guśniowskiej, w reżyserii Piotra Tomaszuka, okazał się aktorskim popisem Ryszarda Dolińskiego. Aktor zdominował spektakl, zamieniając go niemal w monodram. Jego znakomita gra uratowała przedstawienie. Gdyby na jego miejscu znalazł się aktor, powiedzmy, tylko poprawny, publiczność zadałaby sobie z pewnością pytanie, po co twórcy trudziliby się nad stworzeniem przedstawienia. Niektórzy, co bardziej konserwatywnie nastawieni widzowie, z oburzeniem opuścili salę na znak protestu przeciwko padającym ze sceny wulgaryzmom. Inni, podchwytując konwencję absurdu opowieści o lisie, który stracił wnętrzności ("flaki", mówiąc językiem Guśniowskiej) i z perspektywy umarłego rozpatruje swoje życie, świetnie się bawili dorzucając z widowni absurdalne uwagi do akcji scenicznej.

I wreszcie, na koniec pełnego wrażeń dnia, na Starym Rynku poza konkursem wystąpił Teatr Biuro Podróży z Poznania z głośnym i prezentowanym już kolejny sezon spektaklem ulicznym "Planeta Lem" według prozy Stanisława Lema, najwybitniejszego przedstawiciela modnego w pierwszej połowie XX w kierunku science fiction w literaturze. Lem w sposób przenikliwy i zabawny prorokował rozwój cywilizacji technicznej w kierunku nie najlepszym dla homo sapiens. Prognoza, niestety, okazała się słuszna. "Ułatwianie" sobie życia przez wymyślanie technicznych i technologicznych udogodnień prowadzi ludzi do zagłady i o tym jest spektakl. W imponującej scenografii toczy się walka między potwornymi grubasami a robotami. Ilu z nas w tych karykaturach ludzkich dostrzegło siebie?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji