Artykuły

Bydgoszcz. Komu Łysak się naraził

Po premierze spektaklu "Popiełuszko" środowiska prawicowe domagają się odwołania dyrektora Teatru Polskiego Pawła Łysaka. Posądzają go o fobie religijne, a bydgoską scenę przyrównują do kloaki - pisze Anna Tarnowska w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

- Sztuka nie uszanowała postaci błogosławionego księdza - oburza się Stefan Pastuszewski, radny PiS. - Ten teatr uprawia cyrk. Za wcześnie, żeby na scenie w ogóle poruszać temat Popiełuszki. Małgorzata Sikorska-Miszczuk, autorka dramatu, stworzyła postać kapłana, który porywał tłumy, nie bał się mówić prawdy nawet wtedy, gdy była niewygodna. Pisząc tekst, korzystała z zapisków księdza Jerzego, dotarła także do niepublikowanych dokumentów na temat jego działalności. Na ich podstawie stworzyła swoją wizję historii duchownego, w której fakty historyczne przeplecione są z literacką fikcją. Premiera przedstawienia odbyła się w sobotę.

Pastuszewski, będący wśród 14 osób apelujących o odwołanie Łysaka, nie widział sztuki. - Ale znam to przedstawienie z relacji innych - zapewnia. - No i znam bydgoski teatr, który zawsze robi rzeczy szokujące.

Na spektaklu nie był także Krystian Frelichowski z bydgoskiego Klubu Gazety Polskiej ani Gustaw Nowicki z Solidarnych 2010, których nazwiska widnieją pod apelem.

- W repertuarze teatrów powinny być sztuki klasyków, przedstawianie jakichś wartości moralnych - uważa Frelichowski. - Były kiedyś fragmenty "Pana Tadeusza" czy Szekspira i to mi się podobało. Na taką obrazoburczą sztukę jak "Popiełuszko" bym nie poszedł.

Krzysztof Skibicki z Radia Maryja twierdzi, że spektakl widział, ale nie mógł sobie przypomnieć kiedy. - Byłem i tyle, proszę dać mi spokój - mówi.

I co konkretnie pana oburzyło?

Skibicki: - Że ludzie robią sobie śmiechy z naszych świętych spraw. To jakaś tragedia, ten teatr powinien przestać istnieć!

Obrazoburczych scen w "Popiełuszce" nie dopatrzył się natomiast ksiądz Adam Boniecki, który obejrzał spektakl w niedzielę. - I pięknie go skomentował - mówi Paweł Sztarbowski, zastępca dyrektora teatru. - Stwierdził, że oczywiście zdaje sobie sprawę, że są w nim sceny, które mogą budzić sprzeciw i wydawać się antyklerykalne. Ale to jeszcze nie znaczy, że wymowa całego spektaklu jest antyklerykalna, bo mówi on o sprawach dużo głębszych i ważniejszych, niż się pozornie wydaje.

Paweł Łysak, który wyreżyserował przedstawienie, studzi emocje. - Zamysł spektaklu wyrósł z poszukiwań idei uniwersalnych w słowach głoszonych przez Popiełuszkę, które dziś mogą połączyć Polaków - wyjaśnia. - Bardzo serdecznie zapraszamy sygnatariuszy apelu do obejrzenia naszego spektaklu i dyskusji o nim, bez używania obrażliwych epitetów. Mamy głębokie przekonanie, że w dzisiejszych czasach rozmowa, nawet ludzi o odmiennych poglądach, jest receptą na zażegnanie polskich konfliktów. Ta ostatnia myśl, jak sądzę, byłaby bliska księdzu Popiełuszce.

Pod apelem domagającym się odwołania Łysaka podpisali się członkowie Związku Solidarności Polskich Kombatantów, Narodowej Bydgoszczy, Radia Maryja, Klubu Gazety Polskiej i Stowarzyszenia Obrony Spółdzielców. W liście wysłanym do mediów napisali m.in.: "Pod jego [Łysaka] dyrekcją scena teatru stała się ostoją wulgaryzmów, ekshibicjonizmu, pustych prowokacji i kłamstwa. Teatr Polski stał się siedzibą antykultury, a widz nie wchodzi do przybytku piątej muzy, a do kloaki, gdzie raz za razem wylewane są pomyje".

Zdaniem sygnatariuszy listu, spektakl "Popieluszko" wypacza pamięć o kapelanie Solidarności. I "insynuuje komunistyczne kłamstwa o współodpowiedzialności hierarchów Kościoła". Samego Łysaka oskarżają o "religijne fobie" i "podważanie kultury greckiej, którajest jedną z podstaw naszej cywilizacji".

List nie dotarł jeszcze do prezydenta miasta, który jako jedyny może podjąć decyzję o odwołaniu dyrektora. - Jeśli go dostanę, przekażę go do rozpatrzenia Obywatelskiej Radzie Kultury - mówi prezydent Rafał Bruski.

***

KOMENTARZ

KSIĄDZ JERZY BYŁ INNY

Bydgoska scena za czasów Pawła Łysaka stalą się jedną z bardziej cenionych w Polsce. Tu mogą wypowiadać się dramaturdzy o różnych poglądach, a repertuaru nie komponuje się pod jedną publiczność. Pastuszewski et consortes chcieliby tę dobrą scenę sprowadzić do roli teatralnego zaścianka, w którym każdy sezon hucznie otwierać będzie kolejna księga "Pana Tadeusza". Do dyrektora teatru aż kipią z nienawiści. Chcą jego odwołania za sztukę, której w ogóle nie widzieli. Dlaczego? Bo wolą obrażać innych, niż ich słuchać. Widać, że nie odrobili lekcji z kazań, które glosił ksiądz Jerzy Popiełuszko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji