Artykuły

Sporu o Napoleona ciąg dalszy

Premiera "Sułkowskiego" Stefana Żeromskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie zbiegła się z ukazaniem się bardzo interesującej pracy historyka, prof. Andrzeja Zahorskiego "Spór o Napoleona we Francji i w Polsce". W książce tej, pasjonującej dla każdego, kogo interesuje epoka napoleońska i postać cesarza Francuzów, ukazał autor dzieje legendy napoleońskiej, znajdującej odzwierciedlenie zarówno w badaniach naukowych (bo jeśli chodzi o Napoleona, nie było bodaj nigdy historyka w pełni obiektywnego), jak i w literaturze i sztuce.

W legendzie tej w każdej epoce odnaleźć można dwa przeciwstawne nurty: apoteozę i postawę skrajnie krytyczną, uwielbienie i wrogość. Jedni przedstawiają Napoleona jako spadkobiercę i obrońcę postępowych, republikańskich zdobyczy Rewolucji Francuskiej, wielkiego wodza, prawodawcę, wskrzesiciela Polski - inni jako likwidatora Rewolucji, człowieka, który własnej ambicji podporządkował życie swych żołnierzy i dobro narodów, w tym także Polaków i Polski. Jak słusznie zauważa prof. Zahorski, ów "Spór o Napoleona" nie jest zakończony i zapewne nie zakończy się nigdy. Postać wielkiego Francuza zawsze fascynować będzie uczonych i artystów, budząc kontrowersje i rozpalając namiętności.

"Sułkowski" Żeromskiego jest głosem w tej wielkiej, trwającej już ponad dwieście lat dyskusji. Ukazując postać wybitnego oficera, adiutanta Napoleona - Józefa Sułkowskiego, Żeromski dokonał jednocześnie surowej oceny Napoleona i jego stosunku do Polaków. Pisarz oskarżył Napoleona o zdradę interesów Polski (w momencie, gdy ów, zamiast wydać wojnę zaborcom Polski, udał się na wyprawę egipską, służącą wyłącznie jego własnym interesom) oraz o współwinę w tragicznej śmierci na przedmieściach Kairu Józefa Sułkowskiego, "oficera największych nadziei", jak go zresztą nazwał sam Napoleon. Jak wiadomo, tezę Żeromskiego o współwinie Napoleona podtrzymał Marian Brandys w swojej głośnej książce o Sułkowskim. Tymczasem jest to pogląd dość skrajny, w każdym razie nie ma na to dowodów i umiarkowani historycy (m. in. Zahorski) skłaniają się ku wersji nieszczęśliwego wypadku, jakim była nieostrożna wyprawa na przedmieścia Kairu i śmierć z rąk tłumu, ogarniętego nienawiścią do Francuzów. Staje tedy Żeromski w "Sułkowskim" po stronie "czarnej" legendy napoleońskiej (jak pamiętamy, ocena epoki w "Popiołach" nie jest tak jednoznaczna). Jednocześnie bardzo wysoko w panteonie polskich bohaterów umieszcza samego Sułkowskiego, któremu przyznaje talenty wojskowe niemal równe Bonapartemu (stąd miałaby się brać zazdrość Napoleona), niezwykłą siłę ducha i gorący patriotyzm, słowem cechy, predestynujące go do stanięcia na czele walki Polaków o wolność. Żeromski ukazał Sulkowskiego najpierw podczas wyprawy włoskiej Bonapartego (jeszcze wówczas generała w służbie Dyrektoriatu) oraz ostanie chwile jego życia w Egipcie. Osią akcji dramatu - dodajmy, bardzo rezonerskiego, niemal publicystycznego w kształcie dramaturgicznym - jest międzynarodowa intryga wykorzystania talentów i wiedzy Sułkowskiego przeciwko Napoleonowi. Sułkowski odrzuca ofertę władzy i zaszczytów, postanawiając zostać wiernym Bonapartemu, wierząc do końca, że ów dąży do wskrzeszenia Polski. Dopiero w Egipcie, widząc fiasko swych nadziei (fiasko chwilowe, jeszcze parę lat upłynie zanim Napoleon utworzy Księstwo Warszawskie) - Sułkowski załamuje się. Jest to więc tragiczny epizod "losu polskiego", walki jednostek o Polskę, walki samotnej i uwieńczonej niepowodzeniem.

W Teatrze Dramatycznym reżyserował "Sułkowskiego" Kazimierz Dejmek. Pierwszym posunięciem była dość znaczna ingerencja w tekst dramatu. Reżyser usunął z tekstu mistyczne sugestie Żeromskiego, który ubarwił tragedię Sułkowskiego "tajemnym znakiem", danym przez Napoleona przy pożegnaniu Polaka, znakiem oznaczającym śmierć. Znak rozumie tylko znawca wschodu, uczony i przyjaciel Sułkowskiego - Venture i dlatego odradza Sułkowskiemu udział w niebezpiecznej wyprawie.

W wersji Dejmka nie ma "znaku", toteż Venture opiera swoje dobre rady na przeczuciu, w ogóle rola starego mędrca została poważnie umniejszona. Zmienione zostało ponadto patetyczne zakończenie, w którym - u Żeromskiego - Napoleon wraz ze sztabem salutuje szczątki polskiego bohatera, które z pola walki przynosi wierny żołnierz. U Dejmka zakończenie jest prostsze i bardziej enigmatyczne, zaś decyzja Sułkowskiego ma po prostu charakter samobójczy: polski oficer zawiódł się na Napoleonie i dlatego postanawia wziąć udział w niebezpiecznej wyprawie, gdzie spodziewa się znaleźć śmierć. Jest to wersja - jak widać - bliższa prawdy historycznej (Napoleon nie jest współwinny), lecz równie surowo, osądzająca Bonapartego jako tego, który zdradził Polaków i oszukał najdzielniejszego z nich. Przedstawienie rozgrywa się w tonie wzniosłym, jest przez to nieco statyczne, brak mu ognia namiętności, tradycyjnie wiązanej z postacią Sułkowskiego. Ma za to bardziej charakter dysputy politycznej, odsłania mechanizm politycznej intrygi, w której los Polski był tylko igraszką w rękach władców Europy. W tym ujęciu na czoło wysuwa się postąć międzynarodowego intryganta - hrabiego d'Antraigues, którego - jak zwykle przekonywająco - gra Gustaw Holoubek. Sękowskiego gra pięknie Zbigniew Zapasiewicz, dając tej postaci szlachetność i wzniosły patos, szczególnie w scenach republikańskiego uniesienia (w pałacu księcia Modeny. w Szwajcarii) i w tragicznej scenie rezygnacji (w Egipcie). Spośród pozostałej licznej obsady na czoło wysuwa się Zdzisław Mrożewski w roli Księcia.

"Sułkowski" w Teatrze Dramatycznym jest więc dyskusyjnym głosem w wielkim historycznym sporze. Nie jest to oczywiście tylko spór o Napoleona, lecz również o nasze własne dzieje. Szkoda tylko, że nie ma przy tym okazji do sporów na tematy teatralne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji