Artykuły

Polak rusza na Szkocję

W promocji własnej kultury jesteście dziś świetni - twierdzi dyrektor rozpoczynającego się 9 sierpnia festiwalu w Edynburgu - mówi Jonathan Milis, dyrektor Edinburgh International Festwal.

Joanna Derkaczew: Kiedy rozmawialiśmy cztery lata temu przed pierwszą wielką prezentacją polskiej sztuki na Edinburgh International Festival, mówił pan: "Owszem, zapraszam teraz Jarzynę i Warlikowskiego, ale nie spodziewajcie się, że taka prezentacja polskiej sztuki jeszcze się powtórzy".

Jonathan Mills: No to nie byłem ani zbyt uprzejmy, ani przewidujący. Miałem wtedy ambicję pokazać starej Europie nowe światy. Polska była pierwszym, oczywistym kierunkiem. Polacy to po Szkotach najliczniejsza grupa etniczna w Edynburgu. Są coraz bardziej u siebie, zmieniają Szkocję, i to my musimy się do tego przyzwyczaić. Ale wy z kolei musicie zauważyć, że czekają was te same wyzwania co resztę Europy. M.in. konfrontacja z kulturą Azji, Ameryki Południowej, krajów arabskich. To na nich skupiłem się po "bardzo polskiej" edycji z 2008 r. Teraz wracam do Polski, ale patrzę już na nią inaczej.

Co się zmieniło?

- Zmieniła się wasza pozycja, pewność siebie, sprawność waszych instytucji. Mieliście prezydencję w Unii. Rozwinął się Instytut Adama Mickiewicza, któryjest świetnym partnerem dla takich ośrodków czy platform kultu ralnych jak mój festiwal. Wasi artyści nie są już u nas egzotyką, mogą mówić o sprawach uniwersalnych, anie tylko o własnej historycznej traumie. Przedstawienie "2008: Mackbeth" Grzegorza Jarzyny będzie pewnie w tym roku odebrane jako przerażające dzieło "efektywności" wojny, a nie o jakimś konkretnym konflikcie. Szeroka prezentacja twórczości Karola Szymanowskiego ma na celu pokazać jak prowadzić dialog miedzy Orientem, Kresami a Zachodem. Widać to we wszystkich jego utworach, jakie na festiwalu wykona London Symphony Rochestra prowadzona przez Valery'ego Gergieva, czyli w symfoniach i dwóch koncertach skrzypcowych.

Mamy promować swoją kulturę, pokazując jej kontekst globalny, a nie tylko lokalny?

- To nie jest albo - albo. Dobrze jest brać udział w dialogu, a nie tylko wyrywać się ze swoim głosem, podkreślając, jak bardzo jest odrębny. Moim zdaniem radzicie sobie świetnie. Nie wiem, jak jest u was w kraj u, ale zagraniczna polityka kulturalna Polski wygląda imponująco. Jesteście dokładnie tam, gdzie trzeba, z tym, co trzeba, pokazujecie różnorodność swojej kultury, nie marnujecie publicznych środków. Można obwieżć genialny polski spektakl po dziesiątkach małych festiwali, gdzie zobaczy go po 20-30 dziennikarzy zagranicznych naraz. A można go przywieźć do Edynburga, gdzie co roku mamy ponad dwa tysiące dziennikarzy. Tak świadomą promocję przez kulturę prowadzą chyba w tej chwili jeszcze tylko Irlandia i Korea Południowa.

Ciekawie zobaczyć się w takim zestawieniu.

- Gdy w 1947 r. powoływano do życia festiwal, większość spraw dla nas oczywistych była nie do pomyślenia. Polska na czele Unii. Internet. BRIC, czyli Brazylia, Rosja, Indie i Chiny najbardziej dynamicznymi gospodarkami na świecie. Przeżyjemy resztę życia w świecie, który będzie musiał się porozumieć i zaakceptować te zmiany.

A co dziś jest nie do wyobrażenia? Chyba właśnie na takie nierozstrzygalne pytanie musi sobie odpowiadać dyrektor wielkiego festiwalu - instytucji. - I próbuje. Jestem właśnie tuż przed spotkaniem grupy roboczej "What's next?". Wraz z liderami innych ośrodków kultury próbujemy przewidzieć, na co powinniśmy przygotowywać siebie i swoich odbiorców.

Do jakich wniosków doszliście?

- Ja widzę trzy ważne tematy. Wszystkie bardzo filozoficzne. Po pierwsze - kilka lat temu przekroczyliśmy magiczną granicę urbanizacji - od niedawna więcej ludzi na świecie żyje w miastach niż w innych środowiskach. Wkrótce poczujemy konsekwencje kulturowe i środowiskowe tego procesu. Po drugie - rozwój technologii doprowadził do nowego podziału świata. Żyjemy obok siebie, ale w innych epokach. Pamiętam zdarzenie, które wstrząsnęło mną podczas podróży do Indii. Zwiedzałem Bangalore, aglomerację skupiającą najnowocześniejsze technologie informatyczne naszych czasów. Miej sce nieporównywalnie istotniejsze dla naszej przyszłości niż Dolina Krzemowa. Żyją tam 2-3 miliony wysoko wykwalifikowanych ludzi XXII w. Następnego dnia na przedmieściach Kalkuty trafiłem do warsztatu tkackiego. Kobieta przy krosnach wykonywała niezwykły wzór, do którego stworzenia potrzebny był niemal matematyczny geniusz. I ta kobieta wykonująca imponujące ściegi nie umiała czytać ani pisać. Takich jak onajest w Indiach setki milionów. I nie możemy sobie pozwolić, żeby stracić ich wiedzę, która opiera się na innych systemach myślowych niż nasz, technologiczny. Zachowanie tego ulotnego bogactwa jest więc drugim wyzwaniem. Trzecie jest najprostsze i najtrudniejsze.

Czyli?

- Trzeba przekręcić mapy. Przez cały XX w. nauczyliśmy się myśleć, że Europa i USA to gospodarcze i kulturowe centrum świata Nawet najbardziej szlachetne instytucje międzynarodowe mają u swoich podstaw przekonanie o atlantyckiej dominacji. Tymczasem przekonanie o tym, żejesteśmy silniejsi gospodarczo od Chin czy Indii nie było prawdąjuż nawet w XVIII w. Nie mieliśmy tylko wyraźnych przykładów, które zmuszałyby nas, by się otrząsnąć. Jak dziś przykład Baracka Obamy. Urodził się na Hawajach, wychował w Indonezji. Jest człowiekiem Pacyfiku, a nie Atlantyku. To będzie bolało, ale musimy sobie przypomnieć, że istnieje świat poza tymi wąskimi granicami naszych przyzwyczajeń. Wielka zmiana kulturowa dopiero przed nami.

Polska sztuka w Edynburgu

4 festiwale w Edynburgu, 5 tygodni od drugiej potowy lipca do początku września, 130 wydarzeń.Te liczby podsumowują Polska Arts Edinburgh 2012, czyli program prezentacji polskiej sztuki w stolicy Szkocji koordynowany przez instytut Adama Mickiewicza.

Prestiżowy Edinburgh International Festival, poświęcony m.in. muzyce i operze, teatralny Fringe, ulubiony przez widzów z całego świata, Kameralny Jazz & Blues Festwal i poświęcony sztuce Edinburgh Art Festival - na wszystkich Polacy pokażą swoje spektakle, koncerty, filmy, wystawy i instalacje.

Przedstawienia teatralne zaprezentują m.in. Grzegorz Jarzyna (przedstawienie "2008: Mackbeth" [na zdjęciu]) i Paweł Passini (premierowy spektakl "Kukła, Kantor, Remiks"). Z koncertami wystąpią m.in.: Cukunft, Aga Zayan, Marcin Wasilewski Trio, Mitch and Mitch with Theirlncredible Combo. Artysta Robert Kuśmirowski przygotuje projekt "PainThing". Polscy tancerze będą prezentować gotowe spektakle (Aleksandra Borys) i prowadzić warsztaty (Leszek Bzdyl).

Pełny program Polska Arts Edinburgh na www.culture.pl/edinburgh

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji