Artykuły

Dlaczego nie gramy Mrożka?

Mrożek jest grany rzadziej, ponieważ niezwykle dba o formę, co dziś nie jest w cenie. Bohaterami są zazwyczaj inteligenci, co nie należy do modnych tematów. Posługuje się też żartem a rebour, którego może nie rozumieć spora część społeczeństwa. Podsumowując: czasy nie sprzyjają wysokiej kulturze, czyli takim autorom jak Mrożek - twierdzi Jan Englert.

Najpopularniejszy dramaturg w epoce PRL kończy dziś 75 lat. W nowej rzeczywistości jego sztuki poszły w zapomnienie, co jest sytuacją "jak z Mrożka". Kilka lat temu Sławomir Mrożek przeszedł ciężki udar mózgu. Pisze obecnie autobiografię, co jest także formą autoterapii w walce o odzyskanie pamięci. Przydałaby się ona również polskiej widowni teatralnej, która wychowała się właśnie na sztukach Mrożka. Pisarza, który porozumiewał się z Polakami poprzez teatr, w czym nie przeszkodziła nawet ponaddwudziestoletnia emigracja. Gdy wrócił, odbył się huczny festiwal jego twórczości w Krakowie. Pozostawał obecny na łamach prasy jako rysownik. Jednak na afiszu pojawiał się coraz rzadziej.

Najłatwiej byłoby to wytłumaczyć właśnie przynależnością do literatury epoki PRL - operował językiem niewolnym od aluzji i metafor. Idąc dalej, łatwo jest sądzić, że wraz z odejściem starego systemu dramaty Mrożka przestały być aktualne. Taki trop potwierdzałoby m.in. niepowodzenie spektaklu Jerzego Jarockiego "Historia PRL wg Mrożka" we wrocławskim Teatrze Polskim. Ale było to przecież niepowodzenie adaptacji, kolażu tekstów, gdy każdy z dramatów domaga się osobnego odczytania.

Tymczasem wielu, zwłaszcza młodych, twórców uważa, że Mrożek sam zamknął sobie drogę na współczesne sceny, bo jest autorem nietolerującym eksperymentów formalnych i przeróbek w czasach, gdy są one chlebem powszednim; bo jego twórczość ma wszystkie "wady" starego teatru. Nie jest dosłowny, nie daje okazji do używania wulgaryzmów, pokazywania nagości i przemocy. Oparł sztuki na dialogu, w którym jest czas na refleksję i milczenie. A kto w dobie telefonów komórkowych, SMS i e-maili potrafi tak rozmawiać i ma czas na taką rozmowę! Który z reżyserów odważy się działać według recepty podanej we wstępie "Policji": "Sztuka ta, o ile miałaby być wystawiona, wymaga wytężonej uwagi ze strony widza ze względu na jej zagęszczenie konstrukcyjne. Jest więc męcząca, jeśli nie poda się jej wyraźnie i czysto".

Teatr Mrożka oparty jest na tradycyjnym aktorstwie, które wymaga znajomości konwencji. Autor często operuje bowiem pastiszem i parodią. Nie jest przypadkiem, że wiele spektakli zostało zapamiętanych właśnie dzięki aktorskim kreacjom. Warto przypomnieć choćby "Tango" Erwina Axera w Teatrze Współczesnym z Wiesławem Michnikowskim, Mieczysławem Czechowiczem, Mieczysławem Pawlikowskim, Tadeuszem Fijewskim. I zapytać, czy są w Polsce aktorzy, którzy podołaliby dziś wyzwaniu poprzedników. Temat się nie zestarzał.

Czekają na ponowne odkrycie także dramaty dotykające - bardziej niż polityki i historii - kwestii współczesnej kultury, choć przecież zagadnienia te są u Mrożka nierozerwalnie połączone. Pokazał to telewizyjny "Krawiec" z Andrzejem Sewerynem. W przyszłym sezonie Teatr Narodowy ma wystawić "Rzeźnię", dramat - jak napisał sam autor - o "przebóstwieniu kultury".

Mrożek prowadził też na scenie dyskurs o zjawiskach, które ukształtowały nie tylko współczesną Europę, ale i świat. Temat terroryzmu podjęty w "Garbusie" powrócił w "Pięknym widoku" w równie niepokojącej formie teatru psychologicznego. "Wielebni" pokazują uwikłanie Kościołów w problemy ludzkiej natury - rasy, płci, ale i metafizycznych tęsknot, które mogą prowadzić do paranoi. "Vatzlav" rozprawiał się z utopiami, ale jest też propozycją artystyczną z gatunku "teatru w teatrze". A czy minął czas dla "Ambasadora" i "Emigrantów", osnutych wokół zagadnień emigracji zarobkowej i politycznej; albo "Portretu" zanurzonego w problematyce czasów stalinowskich?

Jeśli nawet - choć dobrze byłoby sobie uświadomić, co się stało z polskimi marzeniami - można sięgnąć po egzystencjalny "Letni dzień" czy "Kontrakt", dramat o odchodzeniu dawnej Europy. A już naprawdę szkoda, że w czasach szalejących komisji sejmowych, afer służb specjalnych i prowokacji nie można nigdzie zobaczyć "Policji". Nie pamiętacie? To posłuchajcie: "Adiutant: Pozostałaby do rozstrzygnięcia sprawa, czy policjant, który już aresztował osobę, z którą jednocześnie znajduje się w stanie wzajemnego aresztowania, czyli pan naczelnik ze mną, może aresztować osobę trzecią, przez którą zresztą został już uprzednio aresztowany, łącznie z tą pierwszą osobą, z którą go łączy pierwsze aresztowanie obopólne".

***

Jerzy Koenig, krytyk

W teatrze grafomania reżyserska weszła na miejsce dawnej literatury. Grzesio, Wojtuś, Pawełek, Ania, Zosia przepisują dawnych mistrzów do swoich kajecików jak kto umie, a recenzenci wieszczą, że oto rodzi się nowy teatr. I mają rację. Tak jak gra się dziś Szekspira, Wyspiańskiego, Dürrenmatta, Słowackiego, nie da się grać Mrożka. Więc Mrożek nie wchodzi do nowego teatru. I chwała Bogu. On tworzy teatr intelektualny, a myślę, że współczesne sceny odwróciły się od takiego modelu. Albo robią coś bezmyślnie, albo poszukują łatwych aluzji nawet nie do rzeczywistości, ale do jej uproszczonego obrazu, jaki pokazują media. Dramaty Mrożka opierają się też na czytelnych zasadach aktorzy mówią tekst napisany przez autora, którego myśli nie zniekształca reżyser.

Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego

Mrożek jest grany rzadziej, ponieważ niezwykle dba o formę, co dziś nie jest w cenie. Bohaterami są zazwyczaj inteligenci, co nie należy do modnych tematów. Szukają pozytywnego wyjścia z problematycznej sytuacji, a dziś panuje moda na pesymistów. Mrożek posługuje się też żartem a rebour, którego może nie rozumieć spora część społeczeństwa. Podsumowując: czasy nie sprzyjają wysokiej kulturze, czyli takim autorom jak Mrożek. Mam jednak nadzieję, że mniejsze zainteresowanie jego dramaturgią jest przejściowe, o czym może świadczyć fakt, że w Teatrze Narodowym odbędzie się już we wrześniu premiera "Rzeźni", utworu niezwykle aktualnego.

Agnieszka Olsten, reżyser

Wcale nie chciałam, żeby się to okazało, ale gdy sięgnęłam po dramaty Mrożka, sprawiły na mnie wrażenie wydmuszki z jajek, slajdu, na którym nie można obejrzeć współczesnego świata. Sam Mrożek o tyle przynależy do obecnej rzeczywistości, o ile należy do niej lajkonik na rynku w Krakowie. Problem z Mrożkiem może polegać na tym, że wypowiada się pełnymi zdaniami, którymi teraz się nie komunikujemy. Ale być może, gdy powróci zdolność poprawnego formułowania myśli, wróci na sceny. Może nie polskie, ale np. rumuńskie lub węgierskie. Przykładem jest nagrodzona na 47. Kaliskich Spotkaniach Teatralnych "Zabawa" z budapeszteńskiej Barki.

Jan Klata, reżyser

Mrożek nie jest grany, bo jego dramaturgia jest papierowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji