Artykuły

Dziady

Adam Mickiewicz napisał tylko trzy dramaty, ale w tym dzieło najgenialniejsze - "Dziady". W roku 1823 ukazały się części II i IV, dziewięć lat później - III. Części I poeta nigdy nie ukończył. Przypo­mnijmy, ze w części II w konwencji dawnego, po­gańskiego obrzędu obchodzonego na Litwie, w Pru­sach i Kurlandii dokonuje autor surowego rozrachunku moralnego z ludzkimi przywarami i grzechami najcięższymi. Część IV to opowieść o tragedii po­rzuconego kochanka. Wreszcie część III "przedsta­wia widok z jednej strony tak ciągłego, niezmordo­wanego i niezbłaganego okrucieństwa tyranów, z dru­giej tak nieograniczonego poświęcenia się ludu i tak uporczywej wytrwałości, jakich nie było przykładu od czasów prześladowania chrześcijaństwa".

Romantyczna maniera, jak i życiowe zawirowania i przeżycia poety spowodowały, że dramat ma taką właśnie, rozproszoną i bardzo niespójną konstruk­cję. Samemu Mickiewiczowi dzieło też chyba wyda­wało się nazbyt rozrzucone i trudne do odgarnięcia, skoro ok. roku 1840 zamierzał ściślej je spoić, połą­czyć w całość, ale pomysłu tego nigdy nie doprowa­dził do końca. Może to i dobrze, bo dzięki temu punktem wyjścia każdego wystawienia arcydramatu musi być nowe opracowanie tekstu, a przypo­mnijmy, że pierwszego dokonał Stanisław Wyspiań­ski. Co pewien czas pojawia się też reżyser mający ambicję zrobienia z "Dziadów" jednego, zwartego wi­dowiska. Jan Englert realizując największą w histo­rii Teatru Telewizji produkcję, zaproponował jednocześnie najbardziej konsekwentną i jednorodną wizję "Dziadów", choć takie potraktowanie arcy­dzieła musi budzić kontrowersje.

Swego rodzaju prologiem jest rozmowa z części I Gustawa z Myśliwym Czarnym, gdy ten przestrzega: "Latasz mój ptaszku, za wysoko latasz, A czy znasz ty dzielność swoich skrzydełek ?" Później poszczególne sceny i sekwencje - w tym cała część III - wpisane są w obrzęd dziadów. Takie "poszatkowanie" i prowadzenie równoległe kilku wątków jest zgodne z intencją autora, u którego rów­nież wiele scen rozgrywa się w tym samym czasie, choć na scenie jest to niemożliwe do pokazania.

Do głównych ról spektaklu wybrał Englert wyjąt­kowo trafną obsadę. Michał Żebrowski (Gustaw-Konrad) właściwie dobiera środki aktorskie, ha­muje nadmierną ekspresję, pięknie interpretuje Wielką Improwizację, a bohaterowi romantycznemu nadaje współczesne cechy. Znakomity jest Zbi­gniew Zapasiewicz jako Senator; mocny i trzymają­cy w napięciu Krzysztof Majchrzak (Guślarz). Wzru­szająca aż do utraty tchu jest Danuta Stenka w roli Pani Rollison. Bardzo rzadko się zdarza, by tak sil­ne emocje mogły się przebić przez chłodny, szkla­ny ekran.

Widowisko Jana Englerta jest teatrem nowocze­snym, nie tylko dlatego, że wykorzystuje nowocze­sne środki (proszę zwrócić uwagę, jak w scenie egzorcyzmów zmieni się twarz Konrada), ale również dlatego, że proponuje nowe, współczesne spojrze­nie na bohatera romantycznego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji