Artykuły

Pułapka pełna zbyt wielu skojarzeń

"Tragedie antyczne" w reż. Pawła Passiniego w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Mirosława Zybura w Ziemi Kaliskiej.

W "Tragediach antycznych" próbowano pokazać teatr jako pułapkę, w którą złapano aktora. Niestety, w pułapkę wpadli także widzowie najnowszej propozycji kaliskiej sceny.

Nie ma wątpliwości, że Paweł Passini jest reżyserem ambitnym, a jego wizja spektaklu jasna i przemyślana. Już kilka tygodni przed premierą jego "Tragedii antycznych", na konferencji prasowej opowiadał dziennikarzom o tym, co będzie najważniejsze w jego przedstawieniu: historia teatru, obserwacja aktorskiej metamorfozy, swoisty powrót do jego korzeni, próba odtworzenia warsztatu antycznego aktora i wreszcie: zbliżenie się do widza opowieścią o cierpieniu i zemście. W efekcie mamy jednak nierówne, przegadane i za długie przedstawienie, a widz, zamiast współodczu-wać emocje bohaterów wrzuconych przez bogów w krwawy wir kłamstw, gubi się w wątkach i skojarzeniach reżysera. Passini wziął na warsztat trzy teksty Eurypidesa: "Ifigenię w Aulidzie", "Orestesa" i "Bachantki", których treść zamknął w trwającym ponad dwie godziny spektaklu. Wszystkie główne role, zgodnie z antyczną tradycją, grają trzej aktorzy: Szymon Czacki, Artur Krajewski i Przemysław Wasilkowski. Temu ostatniemu chyba najpełniej udało się przekazać to, co zamierzył sobie reżyser. Pojawia się na scenie w wielu różnych wcieleniach,

za każdym razem inny, bez żadnej wspólnej dla wszystkich jego kreacji maniery. Kunszt aktora widać w kontraście granych przez niego ról męskich i żeńskich. Eurypides stworzył szereg kobiecych charakterów, targanych namiętnością i sprzecznymi uczuciami, działających na granicy obłędu, a Wasilkowski wydobył z nich to, co najważniejsze i w piękny sposób rysuje postać oszukanej przez męża Klitajmestry czy chłodnej, mściwej Elektry.

Widzowie, którzy nazwisko Passiniego pamiętają chociażby z błyskotliwej inscenizacji "Turandot", wystawianej w Kaliszu w ramach ubiegłorocznych KST, spodziewali się dynamicznego, żywego spektaklu, który miał szansę dotknąć najgłębiej skrywanych emocji widza. Pierwsza część "Tragedii antycznych" rzeczywiście ma dobre tempo i wszystko wydaje się być na właściwym miejscu. W drugiej części daje się jednak odczuć, że Passini nie do końca sprostał postawionemu sobie zadaniu. Nie tyle "Orestes" i "Bachantki" grane są w pewnym oderwaniu od "Ifigenii", co nadmiar efektów i akrobacji po prostu oddala widza od właściwej treści dramatu. Jeśli rzeczywiście Passini chciał w tym spektaklu opowiedzieć historię teatru, z naciskiem na współczesny jego charakter w drugiej części przedstawienia - to jest to historia bardzo smutna i gorzka dla samych twórców, bowiem gdzieś w tym nieporządku rozmywa się powieść o szaleństwie, zemście i niezawinionej ofierze. Z jednej strony jest więc chaos, z drugiej zaś - dłużyzny i nadmiar skojarzeń, które w końcu prowadzą reżysera do współczesnej Polski.

W spektaklu nie brakuje jednak jaśniejszych momentów. Na wielkie brawa zasługuje chór złożony z kaliskich aktorów. To popisowa wręcz zbiorowa kreacja, żywy dowód na to, że bez zgranego zespołu nie da się zrobić dobrego przedstawienia. Mogą wydawać się śmieszni i pokraczni w perukach i połyskliwych sukienkach, ale doskonale uzupełniają kreacje trzech głównych aktorów. Bez nich dramat Ifigenii i Klitajmestry nie byłby może tak kompletny i głęboko wzruszający. To chór w szczególny sposób podkreśla tragedię bohaterów dramatu.

"Tragedie antyczne" są częścią autorskiego projektu artystyczno-badawczego Pawła Passiniego "Dynamika metamorfozy". Być może zawodowcy - teatrolodzy i sami artyści, wyczytają w materii przedstawienia więcej niż szeregowi widzowie. Na pewno warto przyklasnąć pomysłowi reżysera, który właśnie w Kaliszu, gdzie narodził się Festiwal Sztuki Aktorskiej, postanowił przyjrzeć się korzeniom aktorstwa i to właśnie aktorom - przynajmniej w założeniach - oddać główne miejsce na scenie. Szkoda, że widownia, zmęczona strumieniem świadomości reżysera, nie miała szansy w pełni docenić aktorskiego kunsztu. Paweł Passini przed premierą spektaklu mówił, że starożytnym Grekom teatr wychodził lepiej niż współczesnym twórcom. Miał rację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji