Artykuły

Rozum potaniał, odwaga zdrożała

Napisaliśmy list, jak na transparentną, obywatelską, demokratyczną praktykę przystało: otwarty. Zmęczony artystycznym uwiądem, z nieskrywaną zazdrością zerkając na twórczy ferment w bielskim Teatrze Polskim list ten podpisałem, rzecz jasna imieniem i nazwiskiem. Wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami - pisze Michał Centkowski w felietonie dla e-teatru.

Spodziewając się różnorakich reakcji, urzekły mnie początkowo najczęściej składane gratulacje. Otóż gratulowano mi przede wszystkim odwagi! Czynili to zaś głównie ci, którzy z powodów etycznie dwuznacznych, zapewniając o swym gorącym poparciu dla wspomnianej inicjatywy, jednocześnie bronili się zaciekle przed publicznym tegoż wsparcia wyrażeniem.

Tymi słowy słodkimi, odwagę naszą sławiącymi niesiony, czułem się już co najmniej jak wódz pułku ułanów, szwoleżer z szablą przeciw działom armatnim szarżujący.

Gdy jednak myśl ta nęcąca, o niezwykłym obywatelskim bohaterstwie, ustąpiła miejsca zdrowszej nieco refleksji, trzymając się metafory kawaleryjskiej, koń ugrzązł w błocie a zardzewiała szabelka odpadła od rękojeści.

Pomyślałem sobie, jak to być może, że aktem niemal heroicznym, tak wielu nazywa publiczne wyrażenie troski o artystyczny poziom miejskiego teatru, w średniej wielkości mieście, w europejskim kraju, w wieku XXI? Czyżby dyskurs o obywatelskości społeczeństwa, zaangażowaniu w życie wspólnoty lokalnej, trosce o dobro publiczne, toczony od lat z górą dwudziestu w Rzeczpospolitej i mniej więcej od lat dwustu w krajach tzw. "Zachodu" stanowił jedynie pozbawioną sensu "gadaninę", by posłużyć się pojęciem Heideggera?

Czy wyrażony w sposób cywilizowany komunikat, stanowiący być może formę "społecznego nacisku", mający jednak służyć głównie dyskusji nad kondycją Teatru w Zabrzu, naprawdę może w kimś wzbudzać dreszcz emocji podobny szturmowaniu pałacu zimowego?

Przerażające - pomyślałem. A jeśli pewnego ranka do drzwi, mego wprawdzie nie wynajmowanego, acz wciąż niewielkiego pokoju zapukają elegancko przyodziani panowie, w melonikach, by oświadczyć, Michale C. jest Pan aresztowany!?

Szczęśliwie lub nie, przypomniałem sobie dość szybko, że żyjemy przecież w kraju, w którym aktem największej politycznej i obywatelskiej odwagi jest nie klękać przed proboszczem, nie płakać po papieżu i nie kochać piłki nożnej. Radość nie trwała zbyt długo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji