Artykuły

W poszukiwaniu minionego czasu

Kraków przystroił się już w wiosenne szaty. Stare mury ożywia pierwsza zieleń. Kwitną krokusy. W stylowych kawiarniach plotkuje się, tak jak ongiś, o "Weselu", o najnowszej premierze Starego Teatru "Z biegiem lat, z biegiem dni". Niezwykła jest ta inscenizacja Andrzeja Wajdy. W takim kształcie mogła się narodzić tylko pod Wawelem, gdyż cała poczęta jest z krakowskiego ducha. Gdy po przedstawieniu kroczy się wąskimi uliczkami, przeżywa się jakby dalszy ciąg tego, co dopiero widziało się na scenie. Twórca, poprzez swą barwną, mieniąca się wieloma odcieniami wypowiedź teatralną, uzmysławia - nam w niezwykle sugestywny, sposób rytm przemijania i trwania zarazem.

Boy, zrośnięty z Krakowem, i znający wszystkie jego tajemnice, tak się o nim wyraził: "To było najoryginalniejsze miasto pod słońcem, z pewnością unikat na kuli ziemskiej wszechczasów" - myśląc nie tylko o jego zaletach, ale przede wszystkim o przywarach. To pewne, że Kraków miał w swych dziejach wiele twarzy, że krył pod swym niebem modele życia tak kontrastowe, jak ogień i woda. Wajdzie udało się ukazać tę odmienność ideałów, sposobów bycia, dążeń, ambicji, z dzisiejszej perspektywy.

"Z biegiem lat, z biegiem dni" - to, jak ją nazwał sam twórca, opowieść teatralna na jedną noc, albo trzy wieczory. Ten tryptyk może bowiem być grany w całości, lub jako trzy autonomiczne przedstawienia. Swoją opowieść utkał Wajda, przykrawając swobodnie utwory dramatyczne, a także prozę tak różnorodnych autorów, jak Michał Bałucki, Stanisław Przybyszewski, Tadeusz Boy-Żeleński, Jan August Kisielewski ("Karykatury"), Andrzej Strug, Maria Dąbrowska, Kaden-Bandrowski. Na scenie dochodzi do niezwykłych spotkań bohaterów o różnych rodowodach; do bezpośrednich konfrontacji strasznych mieszczan, dulszczyzny i kołtunerii ze swobodną myślą artystyczną, z ideałami postępu społecznego, Wajda zamyka swój fresk w przedziale lat 1873-1914, w okresie wybuchu Młodej Polski, która tak bardzo wstrząsnęła zaśniedziała mieszczańskością Krakowa.

W widowisku, którego pierwsza część nosi tytuł "Eviva l'arte", druga - "Ach, powietrza, tchu", a trzecia - "Co dalekie było - blisko", śledzimy dzieje trzech pokoleń, z których każde podnosi bunt przeciw poprzedniemu w imieniu nowych czasów. W życie rodzinne, do symbolicznego salonu, w którym toczy się główna akcja, wkradają się odgłosy sztuki i polityki, walczącej o poruszenie stojącej wody. Na proscenium spotyka się cyganeria artystyczna, która rusza z posad bryłę świata. Płynie czas. Młodzi się starzeją i znów, tak jak ich rodzice, nie potrafią pojąć dążeń swych dzieci, z biegiem lat, z biegiem dni. Wajda mówi o tym poważnie, refleksyjnie i z poczuciem humoru.

Przesiedziałam na prapremierze osiem godzin, delektując się bogactwem smaku życia, ukazanego na scenie, jego wielopostaciowością i niezwykłym klimatem charakterystycznym dla Krakowa, a także koncertem gry aktorów, którym można pozazdrościć nie tylko kunsztu, lecz i ogromnej kondycji fizycznej i psychicznej. Stworzyli oni przepyszną galerię krakowskich portretów, takich, które pozostają w pamięci. Warto przeżyć na widowni tę niecodzienną krakowską przygodę teatralną, która fascynuje widza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji