Artykuły

Kosmos show

"Jerry Springer - The Opera" w reż. Jana Klaty w Teatrze Capitol we Wrocławiu. Pisze Jacek Sieradzki w Zwierciadle.

Uprzedzają, że będzie wulgarnie, bluźnierczo, i niech wrażliwi idą gdzie indziej. Intensywność rzucania mięsem rzeczywiście nie ma sobie równych na scenach, choć każdy, komu przyszło spotkać w tramwaju szalikową młodzież, w teatrze wzruszy tylko ramionami. A co do bluźnierstwa: "Jerry Springer Show" to program amerykańskiej tv, którego uczestnicy wywloką każde świństwo, swoje i bliskich, byle trafić przed kamery. Gdy we wrocławskim musicalu prowadzący trafia (z kulką w brzuchu) na tamtą stronę, Szatan zleca mu ciąg dalszy cyklu, a Jezus, Matka Boska i sam Bóg Ojciec słabiutko, mimo starań, wypadają na wizji. Co jest gorsze: brzydkie słowa wobec świętości czy sprowadzenie świata na rozrywkowe dno, w czym rzesze pobożnisiów uczestniczą na co dzień? To pytanie dźwięczy w widowisku może nie z taką mocą, jak by się chciało, choć obrazek zbitego z tropu, zawstydzonego showmana (Wiesław Cichy) musi być dla telemaniaków fundamentalnym wstrząsem. Jan Klata dokonał cudu, wciskając musical do radiowego studia (scena Capitolu się przebudowuje), nie gubiąc ani widowiska, ani muzyki. A muzyka Richarda Thomasa jest arcydziełem: reprezentuje cały splugawiony kosmos. Gdy Szatan (rewelacyjny Konrad Imiela) śpiewa Jezusowi, żeby się pier..lił, wkładając bluzg w melizmaty, z których kunsztowności Monteverdi byłby dumny - w tym zderzeniu jest właściwie wszystko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji