Artykuły

Znajdź dziesięć różnic

Porównaj postawy życiowe Piotra Krzystka i anonimowych szczecińskich lokatorów. Odwołując się do znajomości faktów, zwróć uwagę na okoliczności, które miały wpływ na ukształtowanie osobowości bohaterów - pisze Michał Kmiecik w felietonie dla e-teatru.

Prezydent Szczecina Piotr Krzystek może się pochwalić bogatym życiorysem. Co prawda nie było go w Stoczni Gdańskiej, ani nie zginął pod Katyniem, ale w 1997 roku zaraz po studiach wylądował w szczecińskim Urzędzie Miejskim jako podinspektor, potem został zastępcą Dyrektora jednego z wydziałów w Urzędzie Wojewódzkim, gdzie po roku został dyrektorem generalnym (w całym urzędzie, nie w wydziale). Potem wrócił na stare śmieci, przez półtorej roku zastępując prezydenta od nieruchomości. Zrobił sobie wolne od polityki, założył Kancelarię Radców Prawnych Janowski/Krzystek, poprezesował Stowarzyszeniu Gmin Polskich Euroregionu Pomerania,

Obecnie od dwóch kadencji prezydentuje Szczecinowi, wcześniej był bezpartyjnym kandydatem rekomendowanym przez PO, a potem, kiedy partia władzy przestała go bezpartyjnie popierać, założył sobie własny komitet, który przy współpracy ze Stronnictwem Konserwatywno-Ludowym, zapewnił mu reelekcję.

Był też jednym z tych szczęśliwców, którym udało się uwłaszczyć na mieszkaniach komunalnych w 2008 roku, na sprzedaży których miasto straciło łącznie 3 miliony złotych. 3 miliony złotych poskładane z malutkich, maciupcich bonifikat, bonifikatek takich jak ta, którą dostał od miasta jego prezydent w 2008 roku, skromnej bonifikatki na 150 000 złotych. Dzięki czemu, mieszkanie o powierzchni ponad stu metrów kwadratowych w samym centrum Szczecina prezydent Szczecina kupił za raptem 32 tysiące złotych.

Jak się potem okazało, dziwnym trafem, nie było podstawy, żeby Krzystkowi nie tyle sprzedać miejskie mieszkanie, co w ogóle umożliwić mu jego wynajęcie, o przyznaniu bonifikaty nie wspominając. Jednym z powodów, według sądu, miało być przekroczenie przez pana prezydenta ustawowej górnej nieprzekraczalnej granicy dla wysokości dochodów.

I trzy lata po tym, kiedy prezydent Krzystek został pozbawiony komunalnego mieszkania, które przestało być komunalne, a stało się własnościowe, by po wszystkim powrócić do miejskiego zasobu lokali, złożył on miejskim radnym pewną propozycję. Propozycję podwyższenia czynszów w lokalach komunalnych o jedyne 55 procent. Inaczej miasto nie będzie miało pieniędzy na remontowanie kamienic.

Prezydent ani jego rzecznik prasowy nie mówią, dla kogo miałyby być te remonty przeprowadzane, skoro - jak to przeważnie bywa w tego rodzaju sytuacjach - obecnych lokatorów nie będzie najprawdopodobniej stać na czynsz według nowych stawek (9,2 zł za metr kwadratowy). To nie jest najważniejsze. Grunt, że będzie ładnie. A poza tym w Gdańsku za metr kwadratowy są stawki na poziomie nawet 10,20 zł. I jakoś eksmisji od tego nie przybyło w mieście specjalnie. A to, że niższego czynszu nie płaciło 50% lokatorów, zaś wyższy płaci już 90% nikogo nie zastanawia. My komornika nie wołaliśmy. Sami się wyeksmitowali.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji