Artykuły

Białystok. Premiera "Naszej klasy" w więzieniu

Jak to się stało, że latem 1941 roku część mieszkańców miasteczka Jedwabne współuczestniczy w mordowaniu żydowskich kolegów, z którymi chodzili do tej samej klasy? Temat zgłębiają więźniowie z Zakładu Karnego w Białymstoku. W czwartek (26.04) w Teatrze Dramatycznym pokażą spektakl "Nasza Klasa - epizody". Godz. 13, wstęp wolny

To niezwykłe przedsięwzięcie. Projekt teatralny realizuje Dariusz Szada-Borzyszkowski, reżyser teatralny i telewizyjny, dziennikarz białostockiego oddziału Telewizji Białostockiej. W jego pracy teatralnej z więźniami, którą prowadzi od lat, to już kolejny projekt, ale pierwszy, sięgający po tak szczególnie trudny temat. Sprawa jest ciekawa też o tyle, że projekt powstaje w oparciu o słynny spektakl "Nasza Klasa" Tadeusza Słobodzianka, który obecnie grany jest jedynie w warszawskim Teatrze na Woli. Sztuka wyróżniona została wieloma nagrodami, m.in. Nike 2010, przyznawaną przez Fundację Agory. Bezpośrednią inspiracją do napisania tekstu stało się stare zdjęcie szkolne z Jedwabnego, na którym był jeden z osądzonych w procesie morderców, córka właściciela stodoły, w której spalono Żydów i jeden z niewielu ocalonych Żydów, którego matka i brat zginęli w stodole. Wszyscy chodzili do jednej klasy. - Pamiętam, jakie wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta fotografia. Patrzyłem na nią godzinami i zastanawiałem się, co robiły te dzieci 10 lipca 1941 roku? - mówił "Gazecie" Słobodzianek. W "Naszej klasie" pokazuje dzieje bohaterów z małego miasteczka od pierwszego dnia w szkole w końcu lat dwudziestych XX wieku do 10 lipca 2001 roku. W zetknięciu z Wielką Historią młodzi ludzie przestają odróżniać dobro od zła i dopuszczają się strasznych czynów.

Tadeusz Słobodzianek wyraził zgodę na przygotowanie spektaklu przez więźniów i jedyny jego pokaz w Białymstoku. Teatr Dramatyczny również za darmo udostępnia scenę - ale, wskutek różnych okoliczności, również pozateatralnych - można go zaprezentować tylko o godz. 13. Niemniej twórcy liczą, że każdy, kto będzie chciał zobaczyć spektakl - znajdzie czas nawet w środku dnia.

Dariusz Szada-Borzyszkowski pracuje z więźniami kolejny rok w ramach projektu o nazwie "Zrozumieć innych - poznać siebie", który ma na celu resocjalizację osadzonych poprzez kontakt z różnorodnością kulturową, ważnymi artystycznie i społecznie tekstami dramaturgicznymi.

- Dużo rozmawialiśmy o sztuce, wspólnie analizowaliśmy każdy fragment, wspólnie wybieraliśmy poszczególne epizody do spektaklu. Ich stosunek do tych wydarzeń z przeszłości powoli ewoluował, i nawet jeśli mieli wcześniej poglądy antysemickie, to sądzę, że zaczęli nieco inaczej patrzeć na temat - opowiada Szada-Borzyszkowski. Reżyser przygotowywał swoich podpowiecznych do spektaklu w różnorodny sposób. Wspólnie oglądali filmy poświęcone tematyce Holocaustu, słuchali muzyki klezmerskiej (w specjalnym koncercie zagrała kapela Chanajki Klezmer Band. Wybrali się też na wycieczkę do Jedwabnego.

- Chodziliśmy po miasteczku, staraliśmy się odnaleźć miejsca związane z poszczególnymi scenami w sztuce, m.in. przedwojenne Kino Jutrzenka, gdzie teraz mieści się komisariat - mówi Szada-Borzyszkowski. - Z komisariatu wyszedł przejęty policjant, spisał mnie jako opiekuna grupy. Stwierdził, że dostał telefon iż po miasteczku chodzi spora grupa nieznajomych... Poszliśmy też na miejsce, gdzie była spalona stodoła... Powiem szczerze, że mocno ich ta przestrzeń uderzyła. Stanęli w ciszy. Powiedziałem: - Pomyślcie, tysiąc osób się tu zmieściło... Któryś z nich odpowiedział: - Więcej, ponad tysiąc. A ktoś inny, by sobie to jakoś wyobrazić, powiedział: - To tyle, co Hetmańska i Kopernika [areszt i więzienie] razem. Byliśmy też na zarośniętym kirkucie, wśród leszczyn, szukaliśmy macew. Któryś z więźniów mówi: - To straszne, że to takie zaniedbane. A ja mam uprawnienia pilarza...

Rezyser nie ma złudzeń: - Nie sądzę, bym zrobił z nich aniołki, ale jesli tylko ten spektakl sprawi, że coś przemyślą, zastanowią się nad niektórymi rzeczami dwa razy, to już będzie sukces.

W całym przedsięwzięciu teatralnych bierze udział 13 osadzonych (reżyser nie chce wiedzieć za co są skazani). Trzy żeńskie role zagrają studentki Akademii Teatralnej.

Zespół teatralny postanowił dedykować swoją prezentację na scenie profesjonalnego teatru Teresie Gałan, zmarłej niedawno szefowej Stowarzyszenia Patronat w Białymstoku, które zajmuje się pomocą i wsparciem więźniów opuszczających zakłady karne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji