Artykuły

50-lecie STS-u

- Te dwie książki w naturalny sposób się uzupełniają - o antologii Studenckiego Teatru Satyryków "Trudno nie pisać satyry" w wyborze Ryszarda Pracza i "Lwach STS-u" Jarosława Abramowa Newerlego pisze Hanna Baltyn w Foyer.

Wydana z okazji 50-lecia powstania legendarnego Studenckiego Teatru Satyryków antologia w wyborze Ryszarda Pracza i opracowaniu graficznym Zofii Góralczyk (scenografki teatru, żony jego czołowego reżysera Jerzego Markuszewskiego) przypomina najpopularniejszych autorów. Otwiera ją - nie licząc potraktowanych jak motta "Inwokacji" Fedeckiego i Jareckiego oraz tytułowego "Difficile est satiram non scribere" Jareckiego - skecz "Konferansjer" Jarosława Abramowa-Newerlego z programu "Prostaczkowie" (1954). Kończy napisana w 1970 piosenka Andrzeja Jareckiego "Pokolenia":

"W mroku znikną przodków cienie,/ Przyjdzie nowe pokolenie./ A tu słota, pełno błota,/ Ciężka czeka je robota./ A tu blizna, tu ojczyzna - / To zaś dla nich jest pierwszyzna". Pomiędzy nimi kłębią się w układzie niekoniecznie chronologicznym rozmaite gatunkowo teksty, m.in. Witolda Dąbrowskiego (to ten poeta, który z jednej strony oskarżał czerwonych towarzyszy o zbyt małą ilość czerwonych ciałek, a z drugiej obiecywał im Kolchidę), Agnieszki Osieckiej (nieśmiertelni "Kochankowie z ulicy Kamiennej" i "Okularnicy"), Stanisława Tyma i Andrzeja Drawicza.

Musieli się dobrze bawić chłopaki i dziewczyny, talent w nich kipiał, żyli bardziej w artystycznej komunie niż w komunizmie. O tym z kolei opowiada trzecia część biograficznej sagi Abramowa-Newerlego, współzałożyciela STS-u, jego aktora, autora i kompozytora. Od niego dowiemy się na przykład, że w STS-ie reżyserował Konrad Swinarski (zagrana jednorazowo i nagrana dla TVP sztuka Brechta "Ten, kto mówi tak i ten, kto mówi nie" z 1957). Uderzający jest optymizm Abramowa i prawdziwie ewangeliczna łatwość wybaczania. Pod koniec grubej i ciężkiej książki, której sam indeks nazwisk liczy prawie 20 stron, opisuje on losy nieznanej szerszej publiczności własnej operetki cygańskiej "Esmeralda" (nie podejmuję się jej streścić, bo akcję ma co najmniej tak zagmatwaną jak "Krakowiacy i górale"). Ową baśń cenzura zdjęła po próbie generalnej. Nie pomogły wysokie protekcje Putramenta i Sokorskiego. Nie dziwota, skoro gwoździami programu były takie numery jak "Anarchistyczny walc". Zresztą jej niefortunna historia sceniczna jest może bardziej wymowna od zwietrzałej, aluzyjnej niegdyś treści. To ciekawostka - ale przecież nie tylko przez wzgląd na efemeryczną "Esmeraldę" warto sięgnąć po wspomnienia jej autora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji