Artykuły

Szukamy twarzy Lubuskiego! Potrzebny bohater

Tego jeszcze nie było. Marszałek lubuski planuje kampanię reklamową innowacyjnych przedsięwzięć w gospodarce i nauce. I szuka bohatera "znanego w regionie lub kraju". Oferuje gażę 25 tys. zł. Kto się skusi? - zastanawia się Artur Łukasiewicz w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

Czy bohater jest wśród nich

Kampanię firmuje marszałek i Lubuskie Centrum Innowacji. Z funduszy unijnych zarezerwowano na nią 424 tys. zł, czyli jak na warunki lubuskie całkiem sporo. Zwycięska agencja ma jesienią, przez miesiąc promować w kraju i regionie ?korzyści jakie wynikają ze współpracy środowiska nauki i gospodarki oraz promocję działań innowacyjnych podejmowanych w woj. lubuskim?. Kampania ma nagłośnić m.in. powstające parki naukowo-technologiczne, nowoczesne rozwiązania w fabrykach i badania naukowców. Lubuszanie dowiedzą się, że mieszkają w nowoczesnym, rozwijającym się regionie a nasi rodacy o tym, że Lubuskie innowacjami też stoi.

Kluczowe będą spoty telewizyjne i radiowe. Do nich potrzebny jest bohater. Szansę ma :

- osoba publiczna znana w regionie lub kraju,

- ciesząca się poważaniem,

- jej pracę lub zawód przystaje do kampanii,

- ma być wiarygodna dla odbiorców.

Gaża bohatera nie może przekroczyć 25 tys. zł brutto. W grę wchodzą spoty w telewizjach ogólnopolskich i podkład lektorski. - Główna postać nie może dominować nad resztą przekazu, aby odbiorca nie odniósł wrażenia, że spot jest kampanią wizerunkową głównego bohatera - zastrzegają urzędnicy w warunkach przetargu.

- Honorarium całkiem przyzwoite. Bardzo dobra stawka. Może nie dla celebrytów ze świecznika, ale dla innych ze średniej półki owszem - ocenia Artur Beling, były aktor Teatru Lubuskiego, autor książek o reklamie i marketingu. - Zacne w ofercie jest to, że reklamujesz poważną rzecz, a nie tandetny produkt typu szczoteczka do mycia kafelków. Warto się starać. Spokojnie bym wystartował.

- Potwierdzam. Masa pieniędzy. Dla profesjonalisty aktora to jakieś dwa dni pracy i 20 tys. zł w kieszeni. Nie pamiętam, żeby u nas były takie stawki do wzięcia. I nie ma mowy o chałturze. Nawet z Warszawy dałoby się kogoś wyjąć - ocenia jeden z zielonogórskich fachowców od reklamy.

Kto, Waszym zdaniem, mógłby być bohaterem kampanii? Aktorzy, naukowcy, sportowcy... Oto nasze propozycje:

Na kogo nas nie stać

Banki, browary, sieci telekomunikacyjne już to wiedzą od dawna. Najskuteczniejsze reklamy to te, w których występują znani aktorzy, celebryci z show biznesu, dziennikarze i sportowcy. Za ich wizerunek płacą krocie. Według portalu forsal.pl Bruce Willis za reklamę polskiej wódki Belvedere mógł zarobić nawet 16 mln dolarów. Tyle że twarz bohatera "Szklanej pułapki" była w każdym ważniejszym miejscu na świecie.

W Polsce za znaną twarz płaci się słono. Według miesięcznika Forbes kontrakty reklamowe aktora Marka Kondrata wyceniono na ponad 750 tys. zł, na podobnym poziomie Roberta Kubicy, a tylko o 100 tys. zł mniej Artura Boruca, bramkarza Celticu i Fiorentiny.

Na nich nas na pewno nie stać, tak jak na pochodzącego z Zielonej Góry Tomasza Lisa i Kubę Wojewódzkiego. Poza zasięgiem jest Chuck Norris, który pokazał się ostatnio w reklamie banku WBK. Szkoda, mielibyśmy promocję lubuskich innowacji z mocny wykopem. Jak w "Strażniku z Teksasu".

Aktorka z rodowodem

Magdalena Różczka idealnie pasuje do poszukiwanego bohatera kampanii lubuskich innowacji. Twarz znana z niezłych seriali - "Czas honoru", filmu "Lejdis". Talent, fantastyczny zmysłowy głos. Znakomite referencje w branży dubbingowej i radiowej. W dodatku pochodzi z Nowej Soli, do której chętnie wraca, wspomaga miejscowych pasjonatów filmu.

Różczka nie kojarzy się tylko z komercyjnymi reklamami (Netia, Lexus, jogurt Fantazja), ale także kampaniami społecznymi np. przeciwko niehumanitarnemu zabijaniu świątecznych karpi. Wspierała też Fundację Rodzin Adopcyjnych (świetne hasło "dzieci to nie śmieci").

Problem? Niemałe pieniądze. Za promocję Netii dostała 100 tys. zł.

Brodzik pamięta o Lubsku

Lubuskim rodowodem - co mogłoby być atutem w negocjacjach - pochwalić się może Joanna Brodzik. Pochodzi z Lubska, liceum kończyła w Zielonej Górze.

Serialowa "Magda M" i Małgosia z "Domu nad rozlewiskiem". Obecna na liście najcenniejszych gwiazd polskiego show-biznesu miesięcznika Forbes. W 2011 r. na 91. miejscu, z wyceną 259,5 tys. zł. Widać to w kontraktach reklamowych - Procter&Gamble, PepsiCo. Czyli najwyższa półka, raczej niedostępna dla lubuskich agencji. Chyba, że wygra słabość do korzeni.

Można szukać więc lokalnych korzeni u innych aktorów. Stąd pochodzi np. Piotr Machalica.

Po Hamlecie spot innowacyjny

- Ile? 25 tysięcy? Każdy nasz aktor bierze to z pocałowaniem ręki, i nie tylko. Przy tej naszej bryndzy - śmieje się jeden z pracowników lubuskiej sceny teatralnej.

Fakt, aktor ma u nas ciężko. Na etacie w teatrze zarobi 1,4 tys. zł. Plus honorarium za każdy spektakl. Za główną rolę, nawet Hamleta, dostanie 300-500 zł za każdy spektakl. Im więcej gra, tym więcej zarabia. Ale średnio, zielonogórska i gorzowska scena gra wybraną sztukę do 30 razy w sezonie. Odstępstwa są rzadkie.

- Dlatego aktorzy nie pragną już tak etatów w teatrze. Chcą mieć swobodę. Mają swoich agentów, szukają też kontraktów w reklamie. Zarobią na pół roku i wtedy mogą bawić się na poważnie w teatr - mówi Robert Czechowski, dyrektor zielonogórskiego teatru.

(...)

Kabareciarz innowacji humoru doda

Na reklamie swoją karierę zbudowali zdolni kabareciarze z formacji Mumio. Właściwie nic innego już nie robią, tylko kręcą spoty dla Plusa. Mają ich ponad 100 na koncie. Budzą w branży zazdrość, a z drugiej strony złość.

Nie ma jednak wątpliwości, że przetarli drogę do reklamy z humorem. Może pójść ich tropem i zatrudnić jakiś zespół z Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretowego. Formacji do wyboru, do koloru. Co najmniej kilkanaście satyrycznych twarzy terminuje w telewizyjnych cyklach kabaretowych. Weźmy choćby słynny serial ?Spadkobiercy?. Kilka z nich Hrabi, Ciach, Nowaki, Słuchajcie to już dobra pierwsza liga.

- Gażę 25 tys. uważam za kuszącą. W końcu innowacje to nie proszek do prania. Nie odrzucają. Człowiek by się nie wstydził - mówi jeden z zielonogórskich kabareciarzy. Ale nauczony doświadczeniem, chciałby przestudiować kontrakt: ile emisji, gdzie, czy też billboardy i czas trwania kampanii. - Bo musisz uważać, żeby nie załapać się na etykietkę. Zamykasz sobie potem parę drzwi - dodaje satyryk.

Na zdjęciu: Magdalena Różczka

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji