Artykuły

TVP. Stuhr wystąpi na żywo w Teatrze Telewizji

Podobno w Teatrze Telewizji chciał wystąpić już rok temu, ale choroba nowotworowa pokrzyżowała mu plany. Jerzy Stuhr zapowiedział jednak powrót i słowa dotrzyma - we wrześniu w "32 omdleniach".

- To, co kocham w Teatrze Telewizji, to jednak umiłowanie słowa - mówi Jerzy Stuhr. - To takie okienko, które przywołuje przed ekran ludzi ciekawych teatru w ogóle - wtóruje mu Janusz Gajos.

Jak się okazuje, przywołuje miliony. Teatr Telewizji na żywo po zeszłorocznej reaktywacji przeżywa swoją drugą młodość. Dotychczas emisji doczekały się trzy spektakle - największym sukcesem odbiła się "Boska" (według rozbieżnych danych obejrzało ją od 1,7 do 2,7 mln Polaków), ale "Skarpetki, opus 124" i "Szkoła żon" też radziły sobie nieźle (odpowiednio 1,1 i 1,2 mln widzów).

Swoje poparcie dla inicjatywy właśnie wyraziło dwóch najwybitniejszych aktorów - powracający do zdrowia Jerzy Stuhr i Janusz Gajos, którzy nagrali specjalne zaproszenie na kolejne spektakle:

Obaj wkrótce pojawią się na jego deskach w spektaklach na żywo. Janusz Gajos w maju z okazji sztuki "Daily Soup", a Jerzy Stuhr we wrześniu w "32 omdleniach". To właśnie tym spektaklem wraz z Krystyną Jandą planował zainaugurować cały cykl, ale po zdiagnozowaniu choroby nowotworowej musiał zmienić plany. Wtedy Janda wystawiła "Boską", która okazała się wielkim sukcesem.

- Żadnego zastępstwa sobie nie wyobraża - mówił aktor o swojej przyjaciółce w pierwszym po pokonaniu choroby wywiadzie dla "Newsweeka". - Chciałbym więc zagrać z nią Czechowa na żywo w telewizji, choć to wielki stres i wysiłek. Marzę o tym, by wyjść przed półtoramilionową publiczność i pokazać, że wróciłem. Ta myśl mnie strasznie podnieca - dodał..

Wzbudzić uśmiech u widza, słowami Stuhra, nie jest dziś łatwo. Ale TVP spróbuje - w poniedziałek o godz. 20.20 Teatr Telewizji przypomni spektakl "Klub kawalerów" w reżyserii Jandy, gdzie obok Gajosa i Stuhra występują Zbigniew Zamachowski oraz Cezary Pazura.

- Ten spektakl pokazuje nas w krzywym zwierciadle, a takie historie wszyscy lubimy oglądać - opowiada o spektaklu Janusz Gajos. - Już w pierwszym czytaniu nas to bawiło. Dodatkowo reżyserka Krystyna Janda stworzyła wspaniały zespół, który od razu potrafił wywołać ducha autoironii - dodaje Stuhr.

A po emisji "Klubu kawalerów" będziemy czekać, aż - tak jak sobie zamarzył - Jerzy Stuhr zagra przed 1,5-milionową publicznością "na żywo".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji