Artykuły

Widzę, jak ludzie chłoną te słowa

- Po wielu już spektaklach widzę, jak ludzie chłoną te słowa, jak się uśmiechają, bo to wiersze pełne ironii, skłaniające do uśmiechu - mówi JOANNA ŻÓŁKOWSKA o spektaklu wg poezji Wisławy Szymborskiej, który pokaże w Teatrze STU.

Miała Pani 14 lat, kiedy po raz pierwszy uległa urokowi poezji Wisławy Szymborskiej...

- To było wówczas, gdy przyszło mi do głowy, by zostać aktorką. Szukałam tekstów, które mogłabym mówić głośno i okazało się, że wiersze Szymborskiej to właśnie poezja, którą chciałabym przekazać ludziom.

I jako dojrzała kobieta Pani tę fascynację zachowała, czego wyrazem ten spektakl.

- Ona jest zdecydowanie większa. Bo też nie każdy poeta pisze przez całe życie wiersze tak wspaniałe. Acz do ich wyboru - tak z twórczości dawniejszej, jak i tomu "Tutaj" - oraz do opracowania całości namówiłam reżysera Waldemara Śmigasiewicza.

W tle jest i Krakowski Salon Poezji...

- Tak. Przyjechałam kiedyś na zaproszenie Anny Dymnej do jej Salonu, gdzie czytałam Gałczyńskiego. I wtedy ujrzałam kolejkę przed teatrem, a potem tyle osób na sali... Później widziałam podobne poranki poetyckie w Teatrze Narodowym; znów tłumy. Zrozumiałam, że istnieje grupa osób, którym poezja jest potrzebna. Którym warto ją proponować.

Premiera spektaklu "Jesteś piękne - mówię życiu" odbyła się w październiku 2011 roku w Teatrze Powszechnym; wcześniej był pokazany w Teatrze Leszno.

- Ten ostatni był współproducentem spektaklu, dopiero po zmianie dyrektora tytuł znalazł się w repertuarze Teatru Powszechnego, którego - wraz z występującymi ze mną Paulina Holtz i Anną Moskal -jesteśmy aktorkami.

Nasza noblistka zdążyła posłuchać interpretacji pań; wszak to pierwsze przedstawienie oparte na jej poezji?

- Nie. A niewiele brakowało, pierwotnie bowiem to Kraków

miał produkować spektakl. Nie udało się. Trafiłyśmy do Leszna Niemniej postanowiłyśmy dać premierę w Krakowie, zaprosić Panią Wisławę; został ustalony termin - 14 kwietnia... Będzie to już hołd oddany pośmiertnie.

Łatwo się podaje ze sceny strofy Szymborskiej?

- Bardzo trudno. Pozornie wydaje się, że to proste wiersze, pisane komunikatywnym językiem, a tak naprawdę niosą wcale niełatwe myśli. Ona w ogóle twierdziła, że te wiersze nie są do mówienia, tylko do czytania. I miała wiele racji. Uznałam jednak, że należy podjąć próbę. Po wielu już spektaklach widzę, jak ludzie chłoną te słowa, jak się uśmiechają, bo to wiersze pełne ironii, skłaniające do uśmiechu. Przyjęłyśmy zasadę - i tak reżyser ustawił całość - że nie popisujemy się sobą, tylko przekazujemy myśl, same schodząc na plan drugi.

Wyjdziemy po tym wieczorze z przeświadczeniem, że możemy mówić o życiu: "jesteś piękne..."?

- Życie jest okropne - raczej z takim przeświadczeniem. Bo

"Allegro ma non troppo", z którego zaczerpnęliśmy tytuł, to wiersz bardzo przewrotny...

A tak niewinnie się zaczyna: "Jesteś piękne - mówię życiu -/bujniej już nie można było /bardziej żabio i słowiczo, /bardziej mrówczo i nasiennie", ale kończy się mrocznie: "Szarpię życie za brzeg listka: /przystanęło? dosłyszało? /Czy na chwilę, choć raz jeden, /dokąd idzie - zapomniało?".

Przekornie tytułem zapowiadamy miły, pogodny wieczór. A on mówi o całej naszej drodze

- od narodzin przez miłość, aż do śmierci. Choć oczywiście wiele z tych 37 wierszy dotyka i spraw zabawnych, ale, nie oszukujmy się - życie nie jest tylko zabawne.

Z jakimi uczuciami przyjeżdża Pani do Krakowa, miasta, w którym, zaraz po studiach, grała Pani w Starym Teatrze?

- Niezmiennie towarzyszy mi poczucie, że spędziłam w nim nie tak dużo czasu, ale bardzo intensywnie. I za każdym razem jadąc do Krakowa wiem, że to miejsce bardzo ważne, w którym narodziłam się artystycznie. A zaraz potem dochodzę do wniosku, że już nic nie zostało z mojego Krakowa, że to już inne miasto, inni ludzie.

Fakt, nie ma tamtego Starego Teatru ani świata. Za to teraz przypomni się Pani teatromanom i miłośnikom poezji - w Teatrze STU, w mieście Szymborskiej...

- I to dla mnie, dla nas - wielki zaszczyt.

* Spektakl w adaptacji, reżyserii i oprawie muzycznej Waldemara Śmigasiewicza, ze scenografią i kostiumami Macieja Preyera będzie pokazany jutro, 14 kwietnia w Teatrze STU o godz. 19. Bilety w kasie teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji