Artykuły

Fantazego "ogień serdeczny"

Marzę o takim Roku Słowackiego, w którym przedstawiono by na scenach Warszawy wszystkie ważniejsze dramaty autora "Fantazego". (Komedia Francuska zaprezentowała przed laty dziesięciu całego Racine'a z okazji 250 rocznicy jego śmierci!) Dopiero wtedy publiczność dzisiejsza mogłaby w pełni zdać sobie sprawę, z ogromnego bogactwa motywów i z różnorodności tonów teatru Słowackiego. "Fantazy" jest w tym teatrze pozycją szczególnie złożoną i w realizacji scenicznej piekielnie trudną. Jako utwór współczesny (jego akcja rozgrywa się w tymże roku 1841, w którym został napisany) wprowadza na scenę ludzi i sprawy aktualne, obraz życia wysnuty z obserwacji bliskiego poecie środowiska, ukazany z ironicznym dystansem i komediowym zacięciem; ale pod warstwą kpiarskiej drwiny przepływa w tym dramacie nurt poważnego zamyślenia nad losami Polaków, przeżywających tragiczne rozterki w owej epoce walki z caratem i znajdujących sprzymierzeńców w postępowych środowiskach rosyjskich, które w "Fantazym" reprezentuje postać Majora, przyjaciela wygnańców.

Wielokrotnie już pisano że w przedstawieniu tego utworu należy przede wszystkim wydobyć to, co jest w nim drwiną, ironią, wystrzegając się tonu uroczystego.

W pracy reżyserskiej Henryka Szletyńskiego zaznacza się wysiłek w kierunku harmonijnego stopienia różnorodnych elementów utworu z dążeniem do akcentowania owej ironii poety piszącego zjadliwy pamflet na Zygmunta Krasińskiego i wyśmiewającego romantyczne konwencje. Należy ocenić z szacunkiem pracę reżysera, choć w sumie brak przedstawieniu płynności, choć kompozycja poszczególnych scen budzi zastrzeżenia. Druga część spektaklu wydaje się bardziej udana, bardziej dynamiczna, zwarte i konsekwentna, a końcowa scena na cmentarzu zamyka całość mocnym i sugestywnym akcentem dramatycznym.

Oprawa plastyczna wyjątkowej piękności jest najbardziej godnym uwagi elementem przedstawienia. W dekoracjach Mariana Stańczaka znać wybitny wkład Władysława Daszewskiego, jego pełną polotu wyobraźnię sceniczną, którą już tylokrotnie podziwialiśmy w kompozycjach teatralnych. Tło plastyczne jest znakomitym odpowiednikiem poetyckiego tekstu romantycznego, służy wywołaniu nastroju zarówno w partiach rozgrywających się we wnętrzach pałaców magnackich, jak w plenerach, które mają tu szeroki oddech. Scenograf świetnie łączy wierność dla stylu malarskiego epoki z impresyjnością i z nowoczesnym dążeniem do skrótu, syntezy. Ostatni akt na cmentarzu rozgrywa się w urzekającej scenerii księżycowej, która pozostaje w pamięci jako dzieło romantycznej sztuki pejzażowej.

Z tym romantycznym tłem harmonizuje postać Fantazego w interpretacji Mieczysława Mileckiego. Z dużą subtelnością i wczuciem się w trudną, skomplikowaną rolę poety, wygrywał Milecki zmienne nastroje Fantazego, jego kaprysy, sarkastyczne tony, nagłe przejścia od drwiny do rezonerstwa, od oschłości do tkliwego liryzmu. Promieniował z niego blask niezwykłości, intensywnego życia duchowego i zamyślenia. Pozwalał wierzyć, że odtwarza przeżycia człowieka nieprzeciętnego, zaplątanego przypadkiem w prozaiczne targi małżeńskie, z których wyniesie wstrząsające doświadczenie. Był to jednak Fantazy może zbyt poważny, pozbawiony lekkości i wdzięku; ale to, co osiągnął Milecki wbrew wrodzonym warunkom, jest rezultatem wytężonej pracy nad rolą. Idalia to kobiecy odpowiednik Fantazego, istota naśladująca wzory mody współczesnej, obnosząca piękno na pokaz, rozegzaltowana dama romantyczna. Ewa Bonacka utrafiła w ton Idalii najpełniej w końcowej partii dramatu, rozgrywając z przejęciem scenę na cmentarzu. Z dużą kulturą słowa interpretowała tekst poetycki. Nie była wszakże całkowicie przekonywającą partnerką Fantazego, "w sercu ranną" Idalią, - częściowo może z winy reżysera, który nie dość sugestywnie powiązał tę parę. Wskutek tego nastąpiło przesunięcie akcentów dramatu, silniejsze uwypuklenie figur drugorzędnych.

W znacznym stopniu zaważyła kreacja Jana Kurnakowicza. Wyposażył on postać Majora w cechy głęboko ludzkie i wzruszające. Końcową scenę konania starego oficera, w której potknął się już niejeden wielki aktor, zagrał w żywym, przejmującym tonie, unikając grożącej tu melodramatyczności. Prostota i szczerość dramatycznego wyrazu pozwoliły uprawdopodobnić tę historię, nieco sztucznie skomponowaną przez poetę.

Ewa Krasnodębska jako Dianna miała tylko jedną udaną scenę: monolog wyrażający gniew dziewczęcego serca, podany z siłą wewnętrznego przeżycia. W innych partiach dramatu była nieobecna, była jedynie cieniem Dianny, snującym się obok rezolutnej i uroczej Stelli, którą Hanna Zembrzuska grała z gracją, z dziewczęcym wdziękiem, zbyt jednak wysuwając tę postać na pierwszy plan. Jan Żardecki był malowniczym Janem w dekoracyjnym stroju baszkirskim, grając z wyczuciem gestu romantycznego, zwłaszcza scenę z Księdzem Logą, którego Stanisław Libner zarysował sugestywnie. Sztuczność i śmieszną pretensjonalność Hrabiny Respektowej akcentowała trafnie Zofia Tymowska, Władysław Krasnowiecki był raczej chciwym mieszczuchem molierowskim, a nie Hrabią Respektem; Tadeusz Bartosik z werwą i zacięciem humorystycznym potraktował Rzecznickiego. W roli Kajetana wystąpił Józef Wasilewski, Helenkę grała zbyt może zamaszyście Aleksandra Zawieruszanka. Lokaja Idalii - Witold Filler.

Pomimo pewnych niedociągnięć spektakl wywołuje silne wrażenie. Zwycięża piękno poetyckiego dramatu, urzekająca siła "Fantazego", za którego przypomnienie wyrażam wdzięczność Teatrowi Narodowemu.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji