Spowiedź na trzy głosy
Tematem są wspominki trzech starzejących się kobiet, spotykających się co czwartek na herbatce i rozpamiętujących życie. Niby treść błaha, lecz ujęta z dobrą znajomością psychologii oraz praw scenicznego dialogu. Toteż może sztuka liczyć na powodzenie pod warunkiem, że będzie bardzo dobrze zagrana. Na szczęście w Teatrze Powszechnym całe trio gra koncertowo.
Anna Seniuk w roli Soni wciela uosobienie macierzyńskości tak mocnej, iż jest jasne, że staje się to przyczyną wykolejania się dwudziestopięcioletniego syna, któremu matka na wszystko pozwala łącznie z całkowitym oskubywaniem jej z pieniędzy. Seniuk gra postać bardzo witalną, jednocześnie komiczną, a budzącą współczucie widzów. Jest to znakomita kreacja, rozbudowująca skromny materiał tekstowy. Co się zaś tyczy samego utworu, to należy uznać taką umiejętność pisarska autorki, żeby ten synalek, choć nieobecny na scenie, stał się pozasceniczną osobą działającą.
GRANA przez Mirosławę Dubrawską Helena jest kontrastowym zaprzeczeniem Soni - osobą opanowaną, egoistyczną i widzącą rzeczy jasno Dubrawska z właściwym umiarem i elegancją wciela taką osobę. I znowu autorka wykazuje umiejętność wywołania w wyobraźni widzów drugiej postaci pozascenicznej -zmarłego brata Heleny.
Zaś wdowę po tym bracie gra Elżbieta Kępińska w roli Marii - kobiety jak najnormalniejszej, ani tak witalnej tak Sonia, ani tak wygaszonej jak Helena. Maria ma natomiast w swoim życiorysie prawdziwą tragedię - śmierć męża a prawdziwe ciężary - wychowanie dwojga dzieci.
Rozmowy, reminiscencje, wyznania, wspominki, przygadywanie sobie wypominania sobie, konflikty i pojednania we wspomnieniach i aktualne dalą okazję do efektownej gry, w której trzy artystki nas nie zawiodły.