Artykuły

Dramat Czechowa pasuje

- Od początku szukałam dobrej sztuki wieloobsadowej, miałam zamiar pokazać jak najwięcej osób z zespołu. W "Trzech siostrach" zabrzmi naprawdę wiele różnych głosów, a ja za ich pośrednictwem chcę powiedzieć widzom: oto nasz zespół -rozmowa Z EWELINĄ PIETROWIAK, reżyserką "Trzech sióstr" w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie.

Urszula Wolak: Kilka miesięcy temu objęła Pani stanowisko dyrektora tarnowskiej sceny, a już jutro odbędzie się premiera "Trzech sióstr" Czechowa w Pani reżyserii. To ambitny początek. Czy myśli Pani o uatrakcyjnieniu repertuaru, tak by przyciągnął on do Tarnowa także krakowską widownię?

Ewelina Pietrowiak: Myślenie o tarnowskim teatrze pod kątem upodobań krakowskich teatromanów mogłoby mnie doprowadzić do fałszywych wyborów repertuarowych. Stawiam sobie, przynajmniej na razie, inny cel: muszę otworzyć jak najszerzej drzwi Solskiego dla tarnowian. Chcę, by pójście do teatru w weekend stało się w tym mieście dobrą i powszechną tradycją.

Rozpoczęła Pani pracę w całkowicie w nowym gmachu teatru, którego projekt, jak się okazało, nie spełnia podstawowych oczekiwań pracujących w nim artystów. Za mała okazała się na przykład scena.Będzie Pani walczyć o przebudowę teatru?

- Złożyłam już stosowne oświadczenie w tej sprawie, wyszczególniłam wszystkie błędy i opisałam niefunkcjonalność teatru, teraz pozostaje mi tylko czekać na to, co w tej sprawie postanowią urzędnicy.

Czy Czechow stanie się Pani sceniczną wizytówką w Tarnowie?

W mieście, jak w "Trzech siostrach", czuć tęsknotę za wielkomiejskością

- W pewnym sensie tak, bo to pierwsza premiera, którą daję na tarnowskiej scenie, podpisuję ją jako reżyser i dyrektor. Ale oczywiście - odpowiadając na pytanie o przyszły repertuar - nie tylko światową klasykę będziemy mieć do zaproponowania. Czechow to jedynie pierwszy punkt programu.

Dlaczego właśnie Czechow?

- Od początku szukałam dobrej sztuki wieloobsadowej, miałam zamiar pokazać jak najwięcej osób z zespołu. W "Trzech siostrach" zabrzmi naprawdę wiele różnych głosów, a ja za ich pośrednictwem chcę powiedzieć widzom: oto nasz zespół, oswajajcie się z nim. Chodząc po mieście, zrozumiałam też, że Czechow pasuje do Tarnowa, do atmosfery, która tu panuje. A kiedy obejrzałam kilka spektakli z repertuaru Solskiego, obsada do "Trzech sióstr" złożyła się sama.

Co dokładnie łączy "Trzy siostry" z Tarnowem?

- Myślę, że mieszkańcom miasta bliskie mogą być problemy bohaterów sztuki Czechowa, którzy też żyją w stutysięcznym mieście, ale marzą o życiu gdzie indziej, byciu kim innym. W Tarnowie czuję tęsknotę za "wielkomiejskością", widzę, że... rynek w środku dnia jest pusty.

X

I Nie sądzi Pani, że wiele I ryzykuje podążając tym tro-L pem? Ktoś może poczuć się urażony.

Czym? To nie wstyd tęsknić i marzyć. To nie wstyd mieć nadzieję na zmianę, na lepsze jutro. Rozumiem ludzi, których nadzieja trzyma przy życiu, którym jakiś daleki, pozornie nieosiągalny cel daje powód do wstania rano z łóżka. Czuję tutaj, że w powietrzu unosi się jakieś niespełnienie, jakaś dojmująca tęsknota i chciałam, by o tym właśnie opowiadali

aktorzy. Snują więc oni opowieść o sobie, o ludziach, których znają, ale także, mam nadzieję, o widzach.

Okazuje się, że opowieść Czechowa o niespełnieniu jest wciąż aktualna...

Bo to jest odwieczne: w każdym mieście, o każdym czasie otaczają nas ludzie niespełnieni w miłości, którzy mają niezrealizowane marzenia i plany. I o nich właśnie opowiada Czechow. "Trzy siostry" to także sztuka o tym, jak bezlitosny dla nas jest czas, jak w każdej minucie każdy z nas pada jego ofiarą. Ale również, a może przede wszystkim, o na wskroś ludzkiej potrzebie przeżyć ekstremalnych, o głodzie adrenaliny w życiu.

Do "Trzech sióstr" zaangażowała Pani znaną aktorkę Matyldę Damięcką. Skąd ten pomysł?

Aktorka wystąpi w spektaklu gościnnie. Zagra Nataszę, osobę z innego świata, szwagierkę trzech sióstr, która wprowadza w ich domu swoje zasady. Nie wybrałam Matyldy ze względu na jej nazwisko. To świetna aktorka teatralna i doskonale pasuje do roli. Jest zupełnie inna niż trzy siostry i tę inność chciałam podkreślić, angażując kogoś całkowicie z zewnątrz.

***

Reżyserka teatralna i operowa. Jako absolwentka Wydziału Reżyserii warszawskiej Akademii Teatralnej projektuje do swoich spektakli scenografię. Zadebiutowała "Pokojówkami" Jeana Geneta w warszawskim teatrze Ateneum. Reżyserowała też m.in. w teatrze Syrena i w Teatrze Wielkim w Poznaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji