Polski Ubu
"Rzecz dzieje się w Polsce, to znaczy nigdzie" - to zdanie ze wstępu "Ubu królem" zrobiło zawrotna karierę. Stało się niemal symbolem absurdu, w jakim trwał nasz kraj przez dziesięciolecia. Niektórzy uważali, że skoro teraz jesteśmy nareszcie we własnym domu - zniknie absurd, a sławne zdanie trafi do lamusa. Ale skądże! Mamy co prawda wolność i RP zamiast PRL, ale nonsensów i bzdur, zarówno w życiu codziennym jak i w polityce, nie ubyło. Faktu, że "duch Ubu jest wiecznie żywy" nie mógł nie zauważyć zainteresowany polityką, tak na scenie jak-i w życiu, twórca Kazimierz Dejmek.
Oczywiście dzisiejszy Ubu nie jest już groźnym, żądnym krwi satrapą - jak go chętnie (na ile pozwalała cenzura) dotychczas interpretowano. Dużo się jednak zmieniło. Ubu jest gruby i śmieszny, woli bardziej śpiewać niż mordować. Wykreowany przez żonę na władcę, bierze koronę bo musi...
Najnowszą premierę dyrektor Teatru Polskiego przygotował w bardzo lekkiej, by nie powiedzieć, rozrywkowej formie. To przede wszystkim mądra zabawa w teatr i niezłe żarty z polityki. W tych ostatnich bardzo pomógł Dejmkowi Ryszard Marek Groński dopisując zgrabne piosenki-komentarze. "W jarmarcznej budzie historii teatrem cały świat jest" - głosi jeden z kupletów, a w finale aktorzy dośpiewują, iż w tym teatrze zmienia się tylko... obsada.
Ten krótki, dynamiczny spektakl, w którym znaczenia i aluzję bez trudu rozszyfrują sobie widzowie, jest bardzo sprawnie zrobiony. Dawno już nie widziałem tak dobrego ruchu scenicznego jak ten przygotowany przez Emila Wesołowskiego. Znów sprawdził się jako twórca muzyki teatralnej Wojciech Karolak, a sympatyczną scenografią dopełnił spektakl Krzysztof Pankiewicz.
Dobrze spisuje się tytułowa para aktorska. Gruby i rubaszny Ubu w interpretacji Jana Prochyry i wiotka acz przebiegła Ubowa, którą Magda Zawadzka gra jakby wbrew własnym warunkom i predyspozycjom. Wyróżnia się też książę Wałosław grany przez chwalonego już na tych łamach młodego Jacka Kawalca.