Artykuły

Fantazy

Z artykułów, esejów i polemik krytycznych, a także recenzji teatralnych o "Fantazym" można by stworzyć wcale sporą bibliotekę. Byłoby więc brakiem skromności i obrazą dla kilku pokoleń literaturoznawców i teatrologów, gdybym w szczuplutkich ramach tej rubryki usiłował dorzucić swoje trzy grosze na temat tego dramatu, któremu poświęcono już niejedną pracę doktorską lub magisterską.

Dzielić się impresjami o telewizyjnym "Fantazym" jest zadaniem nader trudnym. Bo choć należy go przecież traktować jako całkiem nowe i autonomiczne dzieło sztuki, nie sposób przecież oczyścić całkowicie pamięć z całego bagażu lektur oraz wspomnień i wrażeń teatralnych, nie sposób ustrzec się przed porównaniami z głośnymi inscenizacjami teatralnymi. A przecież tym razem rzecz dotyczy całkiem innego kręgu doznań estetycznych.

Czy ten niezwykły dramat, o którym Boy pisał jako o "fenomenie oryginalności... czymś jedynym zarówno w twórczości Słowackiego, jak w ogóle w dziejach teatru", sprawdził się w Teatrze Telewizji? To pytanie oznacza właściwie tylko jedno: czy dostarczył widzom (słuchaczom) wzruszeń artystycznych? Sądzę, że nawet ludzie nie przekonani jeszcze całkowicie do Teatru Telewizji - a od czasu do czasu spotykamy ich głosy w prasie literackiej - muszą odpowiedzieć na to twierdząco. Reżyser J. Antczak wybrał najsłuszniejszą drogę: nie szukał jakiejś nowej, "odkrywczej" formuły odczytania tego arcydramatu, zaufał tekstowi Słowackiego starając się o najpełniejsze przekazanie jego polifoniczności, o równomierne ujawnienie wszystkich wątków i wartości, o taką harmonijną syntezę, w której żaden akcent nie byłby szczególnie podkreślony i wyeksponowany kosztem innych. Tak więc telewizyjny "Fantazy" był bardzo wyważony, pozbawiony natręctwa reżyserskiej interpretacji, pozwalał każdemu widzowi wybierać i smakować te piękności sztuki, które zdołał zauważyć i do których przyjęcia był przygotowany erudycyjnie i estetycznie. Sądzę, że wobec wielomilionowej widowni o tak zróżnicowanym poziomie taka powściągliwość reżysera stanowiła wielką zaletę inscenizacji.

Widzowie, którzy po raz pierwszy zetknęli się z "Fantazym", prawdopodobnie dostrzegli w nim przede wszystkim zewnętrzną akcję, perypetie romansowe Diany śmiertelnie zakochanej w sybirskim zesłańcu-bohaterze, a skazanej przez rodziców na małżeństwo z obcym jej, dziwacznym, "pomiętym jak dziwna jaka perła kałakucka" Fantazym. Oburzał ich zapewne ten handel córką, te obrzydliwe metody "polskich grafów", a cieszyło szczęśliwe rozwiązanie konfliktu przez szlachetny gest Majora. Dla tych widzów taki "socjologizujący "Fantazy" był przede wszystkim dramatem antyfeudalnym, spod znaku demaskatorskiego "realizmu krytycznego". Tej prawdziwej, acz zawężonej interpretacji, sprzyjała świetna i bardzo ekspresyjna gra J. Strachockiego i hrabiostwa Respektów, zwłaszcza Z. Mrożewskiego. Obraz końcowy, w którym Major "cudownie zogromniał w godzinie śmierci" sprawiał duże wrażenie.

Widzowie - chyba znikoma mniejszość - bardziej przygotowani do percepcji utworu mogli podążać śladem świetnego, jak zwykle, wstępu S. Treugutta i znajdować więcej satysfakcji w smakowaniu skomplikowanych przeżyć duchowych Fantazego i Idalii, ich zmiennej grze uczuć i zachowań, ich dwuznacznych romantycznych pozach i rozterkach, w całym owym "byrońskim lakierze szatana". Kreacji G. Holoubka należałoby jak każdym razem poświęcić szczegółowe studium. Finezyjność jego gry ujawniała wszystkie sprzeczności w duszy Fantazego. Był na przemian cynicznym i zmanierowanym urokami świata poetą, który zabłąkał się spod lazurów Italii w idyllę podolskiej wsi, bo tu szukał kojącej prostoty, to znów romantycznym mitomanem, który nie potrafi - a może i nie chce - zrzucić bajronicznego płaszcza, to wreszcie pełnym gorzkiej samowiedzy "przegranym" intelektualistą. Jedynie brak miejsca nie pozwala mi wymienić wszystkich aktorów, którzy dali istny pokaz swego znakomitego kunsztu. Nie było w tym spektaklu ani jednego słabego punktu, ani jednej źle obsadzonej roli.

Po pamiętnym "Kordianie" reż. J. Antczak zapisał się w krótkiej jeszcze historii naszego Teatru Telewizji nowym pięknym sukcesem w inscenizacji Słowackiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji