Artykuły

"Tutam", czyli ich czworo

"Sam pomysł pojawił się wcześnie. Od lat piszę właściwie dla aktorów. Dla aktorów raczej niezwykłych, którym stawiałem tak wielkie wymagania, że zrazu nikt nie chciał moich sztuk grać. W nowej sztuce zapragnąłem postawić zadania jeszcze trudniejsze od poprzednich: każdy z obojga aktorów gra tu dwie role. Role różne do tego stopnia, że może być aż nieprawdopodobne, by mogli je zagrać ci sami artyści. Ale w teatrze wszystko jest możliwe, więc li­czę na to, że urzeczywistnienie mojego pomysłu też jest możliwe. Rzecz rozgrywa się w dwóch planach - tu, tzn. na przodzie sce­ny, i tam - tzn. dalej, w głębi, za zasłoną" - wyjaśnia Bogusław Schaeffer idee swojego najnowszego dramatu, którego premiera właśnie odbyła się na małej scenie w Teatrze Powszechnym. Schaeffer miał rzeczywiście kłopoty z wystawianiem swoich dziw­nych sztuk. Ten wszechstronny artysta - napisał ponad trzysta utworów muzycznych, stworzył liczne kompozycje plastyczne i fo­tograficzne - również scenę traktował w niebanalny sposób. Do­piero zainteresowanie Mikołaja Grabowskiego i Jana Peszka poz­woliło na pełne wejście dramaturga do polskiego teatru.

I co ciekawe, jego twórczość staje się jakby coraz mniej herme­tyczna, coraz bardziej zrozumiała i komunikatywna. W "Tutam" na naszych oczach rozgrywają się dwie partie miłosne. Jedna z nich, nazwijmy ją intelektualną, rodzi się i rozkwita. Jest piękna, szlachetna, a nade wszystko mądra. Kochankowie z większą pasją cytują filozofów niż flirtują. Są świetnie ubrani i posługują się nie­nagannym językiem. Druga partia, nazwijmy ją umownie kelner­ską, jest rozchełstana, chamska, zapijaczona, durna i rzecz jasna źle się kończy. Ale proszę nie obawiać się zbyt daleko idącego schematyzmu. To u Schaeffera nie takie proste, czarno-białe po­działy uczuć. Autor nas tylko zwodzi, bo właśnie dzięki temu, że obie bohaterki gra ta sama aktorka, a obu panów ten sam aktor, jednak w jakiś niesłychanie delikatny sposób, osobowości pisarza i kelnera, intelektualistki i bufetowej, przenikają się. I to jest w tym spektaklu najciekawsze!

Dla aktorów - Janusza Gajosa i Joanny Żółkowskiej - ta zmiana (dosłownie z sekundy na sekundę) odtwarzanych postaci, to świetna wprawka warsztatowa. Ale wraz z utalentowanym reżyserem Markiem Sikorą zdają sobie sprawę, że autor chciał z widzów, a zwłaszcza krytyków, zażartować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji