Artykuły

Zapraszam na pokład

- Będzie to seans familijnie bolesny. Gorzka komedia, która pozwoli przemyśleć pewne sprawy. Chcę, by spektakl był zrozumiały dla licealistów i pięćdziesięciolatków - mówi reżyser MACIEJ KOWALEWSKI, przed premierą "Żeglarza" w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku.

Akcja "Żeglarza" rozgrywa się wokół postaci kapitana Nuta. Mieszkańcy jego rodzinnej miejscowości chcą postawić mu pomnik. Uważają go za wzór do naśladowania, bohatera, który zginął w obronie statku. Sprzeciwia się temu młody historyk Jan, znający prawdziwe, niechlubne losy kapitana. Szkopuł w tym, że z czasem zaczyna się wahać. Nie wie, czy ujawnić prawdę, czy poddać się mitowi. W sztuce nie zabraknie więc tematu zakłamania politycznego, społecznego i osobistego. Ale nie tylko.

Rafał Kowalski: Do "Żeglarza" przekonał pana dyrektor płockiego Teatru Dramatycznego czy treść utworu?

Maciej Kowalewski* [na zdjęciu]: - Dyrektor Marek Mokrowiecki zaproponował mi wyreżyserowanie spektaklu na 200. rocznicę teatru w Płocku. "Żeglarz" był jedną z propozycji, nad którą się zastanawialiśmy. Bo żeby sięgnąć po sztukę Szaniawskiego, to było właściwie jasne [płocki teatr nosi imię Jerzego Szaniawskiego - red.]. Jeszcze po pierwszej próbie czytanej, nie tylko ja miałem wątpliwości. Rozmawiałem z aktorami i zastanawialiśmy się, czy rzecz jest wciąż aktualna, czy się nie zestarzała. Z każdą próbą jednak coraz bardziej wchodziliśmy w ten tekst, widząc jego uniwersalizm. Zobaczyłem, że można wystawić "Żeglarza" w każdej epoce. Doszło do tego, że ktoś krzyknął: "Kurczę, jak to dobrze napisany dramat!" Nie zmieniliśmy zdania do dzisiaj.

Na co położył pan nacisk, jeśli chodzi o wymowę "Żeglarza"?

- Nie narzucam ani nie sugeruję odpowiedzi. Widzowie sami będą starali się odpowiedzieć, czy bohater postąpił dobrze, czy źle. Realizuję ten tekst właściwie bez zmian, nie wywróciłem na drugą stronę tego, co napisał Szaniawski. Skupiłem się przede wszystkim na relacjach przedstawicieli różnych pokoleń. Dlatego już teraz zapraszam na widownię całe rodziny.

Obejrzymy więc sztukę familijną?

- Będzie to seans familijnie bolesny. Gorzka komedia, która pozwoli przemyśleć pewne sprawy. Chcę, by "Żeglarz" był zrozumiały dla licealistów i pięćdziesięciolatków.

Podczas prób do "Żeglarza" dla aktorów jest pan dyktatorem czy demokratycznie słucha i bierze pod uwagę ich opinie?

- W teatrze nie ma demokracji. Ale słucham tego, co mówią aktorzy. Zdarza się, że pytam: "Pasuje ci to?" albo "Jak myślisz, możesz to zagrać?". Ale to ja jestem członkiem zespołu, który ma ostatnie zdanie.

Z aktorami płockimi już pan pracował - przed czterema laty przy sztuce "Obywatel M", którą pan napisał i wyreżyserował. Zmienili się od tamtego czasu?

- Mariusz Pogonowski, Hania Zientara, Jacek Mąka, Szymon Cempura... Powinienem powiedzieć, że wszyscy się trochę postarzeliśmy. Ale powiem, że nabraliśmy większego doświadczenia i scenicznej mądrości. Przy pracy nad "Obywatelem M" poznaliśmy się i teraz pracuje nam się łatwiej. Kiedy po tamtej premierze wyjechałem z Płocka, a później wracałem do tego doświadczenia myślami, przede wszystkim wspominałem aktorów i scenę teatru, która do dziś zachwyca mnie swoim oddechem, przestrzenią. To ogromny potencjał.

Wykorzysta pan efekty specjalne?

- Będą multimedia, choć zastosowane w znacznie mniejszym stopniu niż w "Obywatelu M". Wykorzystam też znany utwór muzyczny, na razie nie będę zdradzać, który. Kostiumy są dobrane tak, by niczego nie sugerować. Widzom same postacie wydadzą się znajome. Na tym właśnie polega uniwersalizm "Żeglarza" - jest o nas, dzisiaj. I zawsze będzie o nas, dzisiaj.

Mówi pan, że postacie wydadzą się znajome, sytuacje też...

- To mogłaby być sztuka o Lechu Wałęsie albo Margaret Thatcher. Dla mnie najciekawsza wydała się relacja ojca i syna. Ktoś słysząc, że w płockim teatrze będzie wystawiony "Żeglarz", może pomyśleć, że na scenie zobaczy makietę okrętu i kapitana z fajką w zębach. Tymczasem może to być kapitan statku kosmicznego. Zapraszam na pokład.

* Maciej Kowalewski jest aktorem, dramaturgiem, scenarzystą filmowym oraz reżyserem teatralnym, filmowym i telewizyjnym. Spod jego ręki wyszły m.in. sztuki "Miss Hiv", "Obywatel M", "Bomby" czy "Poczekalnia", jest też współautorem "Ballady o Zakaczawiu". Jako aktor teatralny występował w Teatrze Nowym w Warszawie i Teatrze Współczesnym w Legnicy. Jeśli chodzi o świat filmu, najbardziej kojarzony jest z sitcomu "Lokatorzy", zagrał też w "Pianiście" i "Liście Schindlera". W latach 2007-2010 był dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru na Woli w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji