Artykuły

Podlasie zasługuje na Wierszalin

- Mam taką nadzieję, że kiedyś uda się, aby Wierszalin, któremu można ufać stał się instytucją samorządową zaopatrzoną w środki, które pozwolą mu skutecznie nie tyle trwać, co się rozwijać. Te 15 lat istnienia teatru to wymierny dorobek - mówi PIOTR TOMASZUK.

Ile to już lat mija od osiedlenia się Wierszalina w Supraślu?

- Choć jestem białostoczaninem, to w Supraślu wylądowałem z powodów rzekłbym czysto teatralnych, dosyć przypadkowo zresztą. Zostaliśmy zaproszeni, aby w budynku dawnego GOK-u zrobić przedstawienie. I tak jakoś tam zostaliśmy. W przyszłym roku minie 15 lecie istnienia Teatru Wierszalin..., no a w ubiegłym roku stuknęło 10 lat naszego pobytu w Supraślu. To są daty, które przestają brzmieć banalnie, tymczasowo. Jesteśmy tu na trwale.

Co zdołaliście osiągnąć przez ten czas? Spektakli Wierszalina było naprawdę sporo...

- To była masa przedstawień. Jak sobie dobrze przypominam - około 12 premier. Tylko w ubiegłym roku daliśmy ponad 50 przedstawień. Nie chodzi o to, aby sobie na głowę nasadzać laur, ale jednak ten dorobek, także w postaci pamiątek po spektaklach, po ludziach, którzy przewinęli się przez nasz teatr, jest sporo; wiszą w tzw. "socjalu", czyli tam gdzie witamy widownię. Nowe życie wstąpiło w Wierszalin wraz ze spektaklem "Święty Edyp", to przedstawienie ożywiło nasz budynek na nowo. Uświadomiłem sobie, że przyszłością naszego teatru jest właśnie taka trupa dwóch-trzech aktorów. Choć obsadowo nieliczna - nadal ma tę samą, a być może większą siłę oddziaływania na widza. Sprawia to także nasze miejsce, a to miejsce jest magiczne.

Czy to jakaś recepta na współczesny teatr? Na bolączki finansowe, lokalowe? Czy to też jakiś krok w dojrzewaniu reżyserskim, ale i ludzkim.

- Teatr małoobsadowy, kameralny nie oznacza rezygnacji z siły tematu, z siły sztuki, przekazu. W tej przestrzeni niewielkiej, kameralnej, paradoksalnie niektóre rzeczy brzmią mocniej, czytelniej. Ta skala wydaje się wydaje wymarzona. Mamy podpisaną z gminą kolejną dzierżawę budynku na 10 lat, a więc ten budynek jest już budynkiem teatralnym, to się nazywa teatr. Nie ma znaczenia, że tworzy go kilka osób. Ten budynek to miejsce to Genius Loci - spełnia funkcję pewnej tajemnicy. Ulegamy tu wspólnie magiczności tego miejsca.

Jak należałoby usytuować Wierszalin?

- To teatr tzw. off'u, funkcjonuje na obrzeżach, poza oficjalnym obiegiem. Nasz teatr jest alternatywą artystyczną i stylistyczną wobec oficjalnego obiegu, w stosunku do tego, co można zobaczyć w teatrze instytucjonalnym.

To teatr nieliczny, kiedyś był liczniejszy. Oczywiście chodzi tu o finanse, ale chcę zaznaczyć, że nawet gdyby sytuacja finansowa nam się nagle poprawiła, to nie zmieniłbym tej recepty. W tym tzw. powiedzmy "pierwszym" Wierszalinie funkcjonowaliśmy w oparciu o granty z ministerstwa, które pozwały nam na realizację takich przedstawień jak "Ofiara Wilgefortis", gdzie występowało dwunastu aktorów na scenie.

Czyżby ta sytuacja się zmieniła? Skończyły się granty?

- Dopóki Wierszalin nie będzie takim teatrem, który płaci aktorom, tak jak wszystkie placówki instytucjonalne - musi pozostać teatrem małoobsadowym, oszczędnym. Podstawową rzeczą w teatrze jest to, aby on grał. Nie ma być, istnieć, ale grać! Skoro skończyły nam się te granty, musimy działać w ramach nowej formuły. Płacimy za nią cenę w postaci kameralności, ale zyskiem jest systematyczność grania. A to oznacza, że wpisujemy się w krajobraz kulturowy Podlasia trwale i systematycznie. To jest teatr, który jest, który żyje, istnieje obok nas.

Księgowego nie zatrudniamy na etacie, obsługę finansową prowadzi Fundacja "Wierszalin", a ja no cóż - reżyser, scenarzysta, kierowca, zaopatrzeniowiec. Musimy funkcjonować w tym systemie funkcjonowania kultury, który jest całkowicie chory.

Rozumiem, że tej osłony, tego bezpieczeństwa brak Wierszalinowi.

- Oczywiście. Bowiem teatr zaopatrzony w jakieś finansowe gwarancje, w pewne bezpieczeństwo funkcjonowania jest dobrem. To tkanka kultury wysokiej, która musi istnieć. Kraj, jak i cały świat, jest zalewany przez kulturę masową i ta tkanka kultury wysokiej jest niezbywalnym dobrem. To nie jest kwestia zgody, czy też niezgody na taki stan rzeczy, lecz kwestia oczywistości, my nie powinniśmy się zastanawiać: utrzymywać czy też nie - powiedzmy - szkoły. Jednak są sprawy zwykłe, przyziemne. Zanim pomarzę sobie o wsparciu instytucjonalnym, muszę pomyśleć, aby zdobyć środki na wymianę dachu, remont budynku. W Polsce jest ciągle za mało pieniędzy na kulturę, a jak są - to są źle wydawane.

Jak je w takim razie należy wydawać?

- Pewnie nie ma dobrego sposobu wydatkowania pieniędzy. Rzeczywistość boleśnie dokonuje takich weryfikacji. Mam taką nadzieję, że kiedyś uda się, aby Wierszalin, któremu można ufać stał się instytucją samorządową zaopatrzoną w środki, które pozwolą mu skutecznie nie tyle trwać, co się rozwijać. Te 15 lat istnienia teatru to wymierny dorobek. Trzykrotnie zdobyliśmy nagrodę "Fringe First" na najważniejszym festiwalu świata w Edynburgu. To się żadnego teatrowi polskiemu nie udało z wyjątkiem Teatru Kantora. Byliśmy wielokrotnie nagradzani na festiwalach polskich, dostaliśmy prestiżową nagrodę ministra spraw zagranicznych za promocję kultury polskiej zagranicą, nagrodę Instytutu Teatralnego, tym razem za promocję polskiego teatru w świecie. Ja jestem laureatem właściwie wszystkich znaczących nagród - od nagrody Zelwerowicza po Swinarskiego. Tytułów do chwały jest dosyć, ale chodzi po prostu, aby ten dorobek - już nieomal historyczny - był dalej niezagrożony, mógł się przekuć na trwałe egzystowanie teatru jako instytucji, rozwijać się dalej jak choćby lubelskie Gardzienice - instytucja o podobnym co my czasie trwania. Gardzienice prowadzą stałą działalność warsztatową, mogą się swoimi doświadczeniami dzielić. Tam przyjeżdża młodzież z całego świata uczyć się od nich. I Podlasie zasługuje na taką instytucję... jest naprawdę niewiele miast w Polsce, które mają taki teatr, rozpoznawalny w całym kraju przez wszystkich. Tak jak Teatr Ósmego Dnia jest identyfikowany z Poznanien, Gardzienice z Lublinem, a Białystok... z Wierszalinem.

Nie wierzę, aby Twój "Święty Edyp", wielokrotnie nagrodzony i doceniony nie zaczynał cię po troszku nudzić.

- Moje życie to robienie przedstawień. Niezależnie od sytuacji finansowej. Napisałem sztukę "Bóg Niżyński". Wacław Niżyński był wybitnym tancerzem polskiego pochodzenia. Karierę zrobił w Rosji, był jednym z czołowych tancerzy baletu Diagilewa (D. Siergiej Pawłowicz (1872-1929). U szczytu kariery - już po ucieczce z Rosji ogarniętej bolszewicką rewolucją zachorował na schizofrenię i przez 30 lat egzystował w szpitalach dla umysłowo chorych. Pozostawił po sobie niezwykłe dzienniki, które pisał na początku swojej choroby. Moja sztuka próbuje opowiedzieć o takim przecięciu w każdym człowieka geniusza i schizofrenii.

Premiera będzie pewnie we wrześniu, naturalnie w Wierszalinie. Już po powrocie z Edynburga (15-28 sierpnia) i przed naszym wyjazdem do USA.

Edynburg przyniesie kolejne nagrody?

- Nic gwarantować nie mogę, ale jedno z pewnością: Wierszalin jest takim rasowym koniem, który wypuszczony z boksów, na pewno ostatni nie dobiegnie do mety. Jest utytułowanym koniem, który umie się ścigać i czerpie radość z tego ścigania. Tylko trzeba mu dać szansę.

Skoro teatr obsadowo jest tak nieliczny, to wymieńmy nazwiska tych, którzy go tworzą.

- Jest z nami obecnie Rafał Gąsowski, Alicja Rapsiewicz oraz Edyta Łukaszewicz-Lisowska.

****

Piotr Tomaszuk. Rocznik 1961. Ukończył Wydział Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej w Warszawie oraz Wydział Reżyserii Lalkowej w Białymstoku. W 1991 roku założył Towarzystwo Teatralne Wierszalin - jeden z najbardziej znaczących polskich teatrów współczesnych. W Wierszalinie zrealizował przedstawienia, które zdobyły rozgłos i stałe miejsce w historii polskiego teatru, takie jak: "Medyk", "Merlin", "Klątwa", "Olbrzym", "Prawiek" i "Ofiara Wilgefortis". Osiąga wielkie sukcesy zarówno w Polsce, jak i na świecie. Z Teatrem Wierszalin swoje widowiska prezentował na najbardziej prestiżowych festiwalach świata, między innymi w całej Europie, Stanach Zjednoczonych, Japonii, Meksyku, Australii.

Teatr Wierszalin - jest trzykrotnym laureatem "Fringe First" - najważniejszego festiwalu teatralnego świata, odbywającego się w Edynburgu.

Piotr Tomaszuk jest laureatem najpoważniejszych w Polsce nagród za reżyserię teatralną - między innymi: im. Konrada Swinarskiego, im. Leona Schillera, Krytyków Polskiego Ośrodka Międzynarodowego Instytutu Teatralnego

Autor sztuk i scenariuszy radiowych. Wykładowca uczelni teatralnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji