Artykuły

Warszawa. Cieplak wystawia Pałygę w Powszechnym

"Nieskończona historia" to oratorium teatralne. Nietypowa forma dla teatru. Wyzwanie dla wszystkich. Podczas prób pracowali wspólnie: reżyser Piotr Cieplak, kompozytor Jan Duszyński i autor sztuki - Artur Pałyga, który na gorąco pisał nowe sceny.

Artur Pałyga - 41-letni dziennikarz i dramatopisarz - przygotował "Nieskończoną historię" na konkurs "Metafory rzeczywistości" w Poznaniu w 2009 r. - Przez wiele miesięcy zbierałem materiały na powieść. Coś jednak nie wychodziło, potem zająłem się teatrem i ta niedokończona książka leżała w szufladzie. Kiedy usłyszałem o konkursie, uznałem, że może warto wrócić do zapisków i stworzyć z nich dramat. To była szybka, intensywna praca - opowiada.

"Nieskończona historia" zdobyła na konkursie nagrodę dziennikarzy i publiczności, została opublikowana w "Dialogu", ale nie trafiła od razu na scenę. - Z tym większymi nadziejami odebrałem telefon od reżysera Piotra Cieplaka. Zaproponował, żebyśmy się spotkali. Nie deklarował się od razu, że ma ochotę wystawić sztukę - opowiada Artur Pałyga. - Podczas rozmowy uczulił mnie, że warto wprowadzić pewne zmiany, zachęcił mnie, żeby jeszcze nad tym tekstem wspólnie popracować. Zgodziłem się. Prawie 50 proc. sztuki powstało na nowo. Wiele scen wypadło, inne napisałem od początku. Co jest o tyle ciekawe, że dwa tygodnie po premierze w Powszechnym "Nieskończona historia" trafi na scenę w Zabrzu, w tej wersji niezmienionej z "Dialogu".

"To trąci Białoszewskim" - pisali krytycy przy okazji "Nieskończonej historii". Artur Pałyga nie przyznaje się do fascynacji Białoszewskim, podkreśla, że "wychował się" na innych autorach. - Moja młodość upłynęła pod znakiem - nie będę tu oryginalny - Stachury i Hłaski. Sporo czytałem Miłosza - mówi. - A podczas pisania "Nieskończonej historii" ważny był dla mnie George Perec i jego opisy kamienicy oraz James Joyce. A także film "Niebo nad Berlinem" Wima Wendersa, gdzie aniołowie mają wgląd we wszystkie ludzkie zakamarki.

Rzecz dzieje się w kamienicy. Klimat takiego miejsca autor miał okazję dobrze poznać, mieszkając w podobnym domu w Bielsku-Białej. - Zwolniło się mieszkanie, bo umarła starsza pani. Niedługo potem umarła też moja sąsiadka. I właśnie w tym momencie zaczyna się sztuka - opowiada Artur Pałyga. - Mieszkając tam miałem poczucie, że tam jest środek świata. Że nie ma nic ważniejszego niż to co tutaj. To było dziwne, intensywne miejsce. Obok kościół, cmentarz, dom starców, szpital onkologiczny - wszystko, co jest w tym mikrokosmosie potrzebne. Kim są mieszkańcy kamienicy? - pytam Artura Pałygę. - To moi znajomi. Jest moja babcia. I ja też tam jestem.

Nastawić ostrość na bylejakość, rozpoznać codzienność

Kim są mieszkańcy kamienicy? - zadaję to samo pytanie Piotrowi Cieplakowi. - Gwiazdami tego spektaklu będą dwie starsze panie, takie jak setki innych, ze swoimi słabostkami, śmiesznostkami. Pewnego dnia jedna z nich przewraca się w łazience i umiera. Słuchamy relacji sąsiadów. Ci sąsiedzi tworzą osobliwy krajobraz. Mamy tu różne typy: jest młoda dziewczyna pracująca w McDonaldzie, pan, który uczy w technikum rysunku, dwoje młodych ludzi kłócących się ze sobą bez przerwy i bez przebierania w słowach - wylicza reżyser.

Powstrzymuje się jednak przed dalszym przedstawianiem treści dramatu. - Kiedy tak próbuję opowiedzieć o sztuce, to okazuje się, że nie ma w niej nic spektakularnego - wyjaśnia. - Bo to nie jest upadek Króla Leara, to upadek babci w łazience. Ale sądzę z uporem nie od dzisiaj, że poświęcenie chwili uwagi, nastawienie ostrości na tę - wydawałoby się - bylejakość, na tę przeciętność, ma jednak sens - podkreśla.

Piotr Cieplak wrócił do Teatru Powszechnego po pięciu latach przerwy. Trudno zapomnieć, że właśnie tu powstało kilka ważnych jego spektakli. Wystawił w Powszechnym m.in. szekspirowskiego "Króla Leara" ze Zbigniewem Zapasiewiczem, "Słomkowy kapelusz" Labiche'a (Nagroda im. Konrada Swinarskiego i "Feliks Warszawski"), wreszcie żywo dyskutowany spektakl "Albośmy to jacy tacy..." według "Wesela" Wyspiańskiego.

"Nieskończoną historią" zainteresował się nie przez przypadek. Sam kilkanaście lat temu próbował opowiedzieć o życiu pewnej kamienicy (sięgając po cytaty z rozmaitych książek od "Iliady" po "Kubusia Puchatka") w spektaklu "Taka ballada" w Teatrze Studio.

- Artur Pałyga krąży wokół moich ulubionych tematów - nie ukrywa reżyser - ale używa języka, który jest dla mnie nowy. Historia, która wielokrotnie w różnych tonacjach czy konfiguracjach przewijała się w moich spektaklach, ale inaczej opowiedziana.

To reżyser zaproponował autorowi, aby to był spektakl-oratorium, nietypowa forma dla teatru i trudna dla aktorów. - Naszym przewodnikiem muzycznym jest kompozytor Janek Duszyński. Dał nam na szczęście czas na oswojenie się z finezyjną materią oratorium. Dostaliśmy od niego nuty i instrukcję jak dla dzieci - opowiada Piotr Cieplak. - Ten prozaiczny i banalny świat kamienicy zderzony jest z wysoką filharmoniczną muzyką. Odwołując się do przedstawienia, które kiedyś zrobiłem w Powszechnym: my gramy "Słomkowy kapelusz", a Jan Duszyński ze swoją muzyką jest Eliotem, którego włączyłem do przedstawienia. Specyficzne połączenie kolokwialnego języka z niezwykłą dyscypliną rytmiczną i formalną jest uderzające. Daje zaskakujący rezultat. Pozwala nam rozpoznać codzienność, a jednocześnie ani przez chwilę nie udajemy, że nie jesteśmy w teatrze. To nie jest reportaż ani publicystyka.

Tekst niczym libretto, muzyka z poczuciem humoru

Jan Duszyński od kilkunastu lat komponuje muzykę dla teatru. Współpracuje m.in. z Agnieszką Glińską, Redbadem Klijnstrą, Anną Smolar czy Krzysztofem Garbaczewskim. Spektakl "Nieskończona historia" - to wyjątkowe doświadczenie. Wyzwanie. - Zwykle muzyka w teatrze, ze zrozumiałych względów, traktowana jest użytkowo, ma ilustrować, podprowadzać nastrój, określać emocje - mówi Jan Duszyński. - W "Nieskończonej historii" stała się jednym z najważniejszych elementów przedstawienia. Piotr Cieplak zaproponował, abym przygotował kompozycję dla 20-osobowego zespołu kameralnej orkiestry. Podpowiedział, aby potraktować tekst sztuki jak libretto. Dla mnie jako kompozytora frajda jest tym większa, że mogłem skorzystać w teatrze z technik charakterystycznych dla muzyki współczesnej. Czyli z tych efektów, na które reżyserzy zazwyczaj się krzywią, bo są wyraziste, a nawet inwazyjne. Różne miał dotąd doświadczenia teatralne. Krzysztof Garbaczewski w "Życiu seksualnym dzikich" - spektaklu Nowego Teatru - zaprosił kompozytora na scenę, by niczym didżej miksował swoje kompozycje w zależności od zmian w akcji.

- Próbowałem improwizować, mając oczywiście gotowe utwory. Nie komponowałem ich na gorąco - podkreśla. - Agnieszka Glińska, mam wrażenie, oczekuje ode mnie wyrazistych motywów, które zestroją się z atmosferą spektaklu. Z Anią Smolar wzajemnie inspirujemy się ukochanymi filmami i utworami, a praca przypomina niemalże komponowanie soundtracku. Z Redbadem Klijnstrą wygląda to jeszcze inaczej. Długo rozmawiamy o tym, jak dźwięk może wpłynąć na percepcję danej sceny. A z Piotrem Cieplakiem jest jak w operze. Komponował w domu, ale cały czas uczestniczył w próbach. - Współpraca z Piotrem Cieplakiem była komfortowa, bo mieliśmy wcześniej wszystko dokładnie przegadane. W ostatnich tygodniach na próbach pojawiła się orkiestra - muzycy z Filharmonii Narodowej. Kilka dni temu odbyło się nagranie, a właściwie wyjątkowy, niepowtarzalny koncert. - Dla kompozytora idealnie byłoby, aby podczas każdego spektaklu orkiestra grała na żywo, ale jest to niemożliwe ze względów ekonomicznych i technicznych - wyjaśnia Jan Duszyński. - Znaczna część tekstu potraktowana jest muzycznie, nawet w tych momentach, w których nie ma muzyki. Jest wiele ubarwień, akcentów głosowych czy fragmentów, które aktorzy śpiewają. Wstawki muzyczne same wypływają jakby z dialogu, niczym aria albo rodzaj ludycznego intermezza - opowiada kompozytor i dodaje: - Starałem się, żeby muzyka nie była przesadnie pompatyczna, a raczej witalna i niepozbawiona poczucia humoru.

Z okazji premiery spektaklu "Nieskończona historia" w Teatrze Powszechnym odbędzie się wernisaż prac Janusza Kapusty, autora plakatu do przedstawienia. Wystawa przedstawia ponad 50 rysunków artysty z różnych okresów jego twórczości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji