Artykuły

"Fantazy" Roku Słowackiego

Z Krystyną Skuszanką rozmawia Danuta Jakubiec

W repertuarze kierowanej przez Panią sceny utrzymują się od dłuższego czasu dwa dramaty Juliusza Słowackiego, którego imię teatr nosi od lat...

- ...siedemdziesięciu. Otrzymał je bowiem uchwałą Rady Miejskiej w roku 1909. Rok 1979 uważamy więc za Rok Słowackiego. Poza tym jest to przecież 170 rocznica urodzin i 130 rocznica śmierci naszego wielkiego romantyka. Obok "Lilli Wenedy", którą gramy już od pięciu lat, i granego od dwu lat "Mazepy" wprowadzamy na scenę trzecie dzieło sceniczne Słowackiego.

- I jest to, począwszy od soboty 16 czerwca, "Fantazy": podobnie jak poprzednie w Pani reżyserii. Dlaczego właśnie ta ironiczna komedia romantyczna? Albo sformułuję to inaczej: co zadecydowano, że z przebogatej twórczości patrona swego teatru wybrała Pani ten utwór?

- Ja osobiście - i nie jestem odosobniona w swej opinii - uważam "Fantazego" za perłę komedii polskiej. Jest to utwór niezwykły i genialny; w dramaturgii Juliusza Słowackiego na pewno najwybitniejszy. A przy tym ostatni, zamykający jego twórczość teatralną. Takie jest moje zdanie, chociaż kiedyś sądzono, że powstał w roku 1842. Ostatnie badania twórczości Słowackiego wskazują na to, że komedia ta powstała po roku 1845.

Moim zdaniem, w dziele tym mistrz zawarł sumę swych myśli o narodzie i jego sytuacji. Rozliczył się w nim z epoką romantyczną i z własnym pokoleniem przeżywającym schyłek romantyzmu i romantycznych ideałów. "Fantazy" zawiera też sumę zdobyczy Słowackiego w zakresie języka teatru. Charakteryzuje się przy tym znakomitym poczuciem humoru i cudownie błyskotliwą ironią. A także świetną znajomością charakterów i - co najważniejsze - wielką wiedzą o "duszy polskiej". Gdyby ktoś chciał uzyskać w największym skrócie portret Polaków - znajdzie go właśnie w "Fantazym", tej perle naszego romantyzmu, którą warto stale czytać od nowa. Mam ciągle poczucie, że to co robimy w teatrze nie dorasta do poziomu dzieła... Bo wbrew pozorom jest to utwór ogromnie trudny dla reżysera, dla scenografa i dla aktorów - takie w nim bogactwo materiału.

- Z tym bogactwem obok Pani zmierzą się w obecnej inscenizacji...

- ...scenograf Jacek Ukleja, autor muzyki Adam Walaciński oraz naturalnie, aktorzy, a wśród nich: Anna Lutosławska, Urszula Popiel, Marzena Trybała, Halina Zaczek, Wojciech Ziętarski (jako Fantazy), Jerzy Grałek, Marian Cebulski, Karol Podgórski, Józef Harasiewicz.

- W październiku, jak mi wiadomo, ludzi teatru, badaczy i wielbicieli dramatopisarstwa Juliusza Słowackiego oczekuje ważne wydarzenie w postaci przygotowywanego z inicjatywy krakowskiego teatru jego imienia ogólnopolskiego przeglądu granych aktualnie jego sztuk. Będą też inne imprezy. Jaki ma być przebieg przedsięwzięcia, które najchętniej określiłabym mianem Dni Juliusza Słowackiego w Krakowie?

- Dziwnym zaiste zrządzeniem losu, który nigdy dla Słowackiego nie był łaskawy, nie zorganizowano do tej pory w Polsce nawet najskromniejszego przeglądu jego dramaturgii, która przecież w sposób najbardziej dobitny określa styl polskiego teatru. Wydało nam się interesującą sprawą prześledzenie tego, jak myśl autora "Fantazego" żyje na polskich scenach. Szczególnie obecnie: w roku, który uważamy za Rok Juliusza Słowackiego.

Cały październik w naszym teatrze upłynie pod znakiem Słowackiego, ale sam przegląd trwać będzie od 21 do 27 tego miesiąca. Weźmie w nim udział siedem przedstawień wytypowanych przez redakcję "Teatru". Cztery spektakle krakowskie to: "Balladyna" w reżyserii Mieczysława Górkiewicza oraz z naszego teatru "Mazepa", "Lilla Weneda" i "Fantazy". Spoza Krakowa będą to: inaugurujący przegląd "Kordian" w reżyserii Grzegorza Mrówczyńskiego z Teatru Polskiego w Bydgoszczy, "Morsztyński" w reżyserii Mariusza Dmochowskiego z Teatru Nowego w Warszawie oraz "Sen srebrny Salomei" i "Beniowski" z Teatru Narodowego w Warszawie w reżyserii Adama Hanuszkiewicza. Spektakl Teatru Narodowego zakończy przegląd, ponieważ bezpośrednio potem przewidzieliśmy jeszcze jego kilkudniowe występy na naszej scenie. Prawdopodobnie później teatr ten zaprezentuje również "Treny" Kochanowskiego i spektakl "Mickiewicz". Tymi występami nawiążemy stałą współpracę i wymianę przedstawień.

- Ważnym elementem przedsięwzięcia, współorganizowanego przez Teatr im. Juliusza Słowackiego, Uniwersytet Jagielloński i redakcję "Teatru", będzie także sesja naukowa. Program zawiera również wydarzenia przewidziane w "Miniaturze". Prosimy o parę słów na ich temat.

- Sesja, której głównym organizatorem jest Zakład Teatru Instytutu Filologii Polskiej UJ, a personalnie dr Jan Michalik, trwać będzie od 25 do 27 października. Jej temat brzmi: "Juliusz Słowacki w polskim teatrze współczesnym". Do udziału zaproszeni zostaną badacze twórczości Słowackiego z kraju i z zagranicy, tłumacze jego dzieł, krytycy, poeci, ludzie teatru.

W "Miniaturze" pokażemy dwugodzinny spektakl dokumentalny pt. "Wygnaniec czyli rzecz o Juliuszu Słowackim", oparty na materiałach publicystycznych, listach, wypowiedziach współczesnych, fragmentach utworów. Scenariusz jest pracą zbiorową studentów Wydziału Reżyserii krakowskiej PWST, powstałą na moim seminarium. W "Miniaturze" też otwarta zostanie wystawa, której scenariusz przygotowała kustosz Jolanta Pol z Muzeum Literatury w Warszawie.

- Powiedziała mi Pani kiedyś, że potwierdzeniem słuszności decyzji niegdysiejszych rajców miejskich o nadaniu teatrowi imienia Słowackiego była praktyka teatralna. To właśnie ta scena stanowiła bowiem miejsce większości prapremier wielkiego romantyka. Ja bym tutaj dodała: słusznie, że do październikowego przeglądu - obok teatru - dołożyła się właśnie Krystyna Skuszanka, reżyser wielokrotnie do jego twórczości sięgający. Czy zechciałaby Pani najpierw przypomnieć swoje dotychczasowe inscenizacje sztuk Słowackiego, a potem zdradzić zamiary na przyszłość?

- Po raz pierwszy spotkałam się na scenie z dramaturgią Słowackiego w roku 1956 w Nowej Hucie reżyserując "Balladynę". Później reżyserowałam: "Sen srebrny Salomei" (w Nowej Hucie, Warszawie i Wrocławiu), "Kordiana" i "Fantazego" (we Wrocławiu), "Mazepę" i "Lillę Wrenedę" (w Krakowie). W repertuarze przyszłego sezonu przewidziałem "Horsztyńskiego". Natomiast w moich planach osobistych, chociaż dalszych, leży zajęcie się dramatem "Beatrix Cenci". Być może, również przybiorą kształt realizacji reżyserskiej zainteresowania dramaturgią Słowackiego ze strony dyrekcji Teatru im. Iwana Franki w Kijowie i Teatru Narodowego w Bratysławie oraz przyjaciół bułgarskich. Może uda się także znaleźć tłumacza dla "Fantazego" w Norwegii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji